Episodes

  • I jak matka matce chcę powiedzieć: "Jak ktoś Wam się zwierza, że jest wykończony i ma myśli o tym, żeby się schować pod ziemią i obudzić za 15 lat, to nie chce słuchać porad. Chce usłyszeć: Jeny, słyszę że masz trudny moment. To musi być absolutnie męczące. Nie mogę sobie wyobrazić, jak jest Ci ciężko. Mogę coś dla Ciebie zrobić? Chcesz żebym pomogła Ci chociaż z praniem? Może Ci zrobię zakupy? Albo wezmę Twoje dziecko na godzinę do siebie? I chociaż ta godzina nie naładuje naszej baterii do pełna, to da nam poczucie bycia usłyszanym, wziętym na poważnie, akceptowanym, zauważonym. Kurwa, o to chodzi w dzieleniu się z ludźmi swoimi trudnościami. Nie chcemy rad. Chcemy móc nazwać to co czujemy, bo dzięki temu jest nam łatwiej."

  • I jak matka matce chcę powiedzieć: "Jak mam ochotę się poczuć jakoś wyjątkowo kobieco, to nie zależy to od mojej wagi, tylko od tego, że na przykład umaluję sobie usta, albo pójdę na pedicure. Że w ogóle kobiecość nie jest uzależniona od wyglądu, że można czuć się kobieco i w wyciągniętym dresiwie przed telewizorem i w pięknej kreacji jak na czerwony dywan. Że nie ma już w dzisiejszych czasach podziału, że kobiece jest tylko to, co stereotypowo kobiece, tylko to, co my same uznajemy za kobiece. Włosy krótkie, albo długie. Brak makijażu, albo właśnie zrobiony makijaż. Nieważne, czy spodnie, czy sukienki- to w ogóle nie jest o kobiecości. Kobiecość to jest coś, co czujemy, ale też nie musimy tego czuć. Albo nie czuć tego codziennie."

    Partnerem odcinka jest marka Mustela, której nowe mleczko do ciała Essential Care, stworzone z myślą o kobietach w ciąży i po porodzie, stało się inspiracją i impulsem do akcji pod hasłem „Esencja Kobiecości”. Więcej dowiecie się na profilu instagramowym marki.
    A także na stronie internetowej Musteli.

    Książka o której wspominam to "Obsesja piękna. Jak kultura popularna krzywdzi dziewczynki i kobiety" Renee Engeln
    Badania o których wspominam: TUTAJ
    Artykuł w "Jak wychowywać dziewczynki": Klik a także tutaj


  • Missing episodes?

    Click here to refresh the feed.

  • Jak matka matce mogę powiedzieć: "Najważniejsza w tym cierpieniu jest współpraca i obecność. Wzięcie na barki smutku tego małego człowieka. Nazwanie go. Nie unikanie go, nie odwracanie wzroku, ani niczyjej uwagi. Trwanie w tym i zachowanie spokoju, że to nie jest koniec świata, że teraz nie kończy się spokój, ani nie fundujemy dziecku traumy. Trudne byłoby to wtedy, gdyby odebrać dziecku mleko przemocą, porzucić je na jakiś czas, ignorować. Ale jak bierzemy na klatę fakt, że jest trudno, że jest dramat, że są krzyki- i jesteśmy w tym czasie przy dziecku, nawet gdy nas kopie z bezsilności- to jest miara prawdziwego rodzicielstwa. Odważnego, obecnego. Każdy z nas chciałby mieć taką osobę, która nie opuszcza nas gdy cierpimy najbardziej na świecie. I dla naszych dzieci to my jesteśmy przecież tą osobą."

  • I jak matka matce chcę powiedzieć: "Z jednej strony, totalnie i w pełni godzę się z tym, że mając dziecko, moje życie wygląda inaczej, niż przed dzieckiem. To trochę jakbyśmy się ze wsi wyprowadzili do centrum miasta- oczywiście, jest nowa rutyna, nowe przyjemności, nowe okoliczności, nie znaczy to, że są GORSZE tylko że są INNE. Mamy inny widok z okna i inne bodźce. Ja decydując się na dziecko absolutnie wiedziałam, że moje życie się zmieni. Ja uważam, że trzeba znaleźć złoty środek. Jak w każdy piątek chodziliśmy sobie na imprezę, to logiczne, że nie będziemy chodzić co piątek i zabierać ze sobą dziecka. Jak spaliśmy do 11, to logiczne że te czasy kiedyś powrócą, ale nie z dwulatkiem. Można się oczywiście zapierać piętami i wciskać nienawidzącego fotelika niemowlaka do auta i jechać z nim z Gdańska do Zakopanego, ale czy ktokolwiek jest wtedy szczęśliwy i zadowolony? To jak zapraszanie weganina na mięsną kolację. Można to pogodzić, ale trzeba myśleć o każdym."

  • I jak matka matce chcę powiedzieć: "Bawimy się dzięki temu w statek, siedząc na kanapie, łowimy ryby rzucając szalik za burtę, rurką z papieru toaletowego patrząc, czy są na horyzoncie piraci. Udajemy, że pod stołem jest namiot pod którym chowamy się przed deszczem. Ustawiamy krzesła jedno za drugim i budujemy pociąg, sprawdzamy sobie bilety, pakujemy walizki takie małe kartonowe, usadzamy maskotki jako pasażerów i śpieszymy się, żeby się na ten pociąg wyrobić. Jeśli mamy ochotę na samolot, to biorę taki wózeczek z ikei kuchenny, taki wiecie, na owoce i warzywa i jeżdżę nim jak stewardessa i rozdaję maskotkom napoje i przekąski- po orzeszku im kładę i udajemy, że to serwis pokładowy. Zatykam nos i udaję, że pilot mówi do pasażerów że lądujemy. (...) Ale czy ja zawsze mam czas i nastrój na to, żeby z każdej małej dramy przechodzić w zabawę? Oczywiście, że nie. Czy zawsze się bawię z Heleną w mówienie? Oczywiście że nie. Nie jestem idealną matką, bo jak napisała kiedyś Anastazja Bernad na swoim instagramie- Dlaczego świadomy rodzic jest lepszy, niż idealny? Bo jest.

  • "I jak matka matce chcę powiedzieć: Odkryłam, że wszystko się dzieje pod powierzchnią. I to, co obserwujemy, ma swoje źródło gdzieś dużo, dużo niżej. Nigdy nie chodzi o za mało owsianki, nigdy nie chodzi o przewróconą wieżę. Zawsze chodzi o jakąś niezaspokojoną potrzebę, o potrzebę utulenia, ukojenia, zapewnienia, że jesteśmy obok. Potwierdzenia bezpieczeństwa. Walidacji jakiejś troski, nawet jeśli to tęsknota za babcią. Zaglądanie niżej, głębiej, w potrzeby kryjące się za reakcjami mojej córki nauczyły mnie tego samego w stosunku do siebie, do mojej partnerki, ale też moich przyjaciół. Mojego całego systemu wsparcia. Reakcje moich przyjaciół i ich złość na spóźnienie na spotkanie mogą wynikać z czegoś zupełnie innego- i po pociągnięciu za sznurek wysypują się z nich problemy w związku, stresy w pracy, czy desperacka potrzeba urlopu. I to jest coś o czym już można rozmawiać, czym się do siebie zbliżyć. Nigdy nie chodzi o spóźnienie, nigdy nie chodzi o złamanego banana ani zagięty brzeg kartki do rysowania."

  • I jak matka matce chcę powiedzieć: "(...) to jest właśnie to, co sprawia, że jesteśmy w stanie jako dzieci iść przez dzieciństwo w takim ochronnym pancerzu, nawet jeśli świat dorosłych nam nie sprzyja. Kiedy przestałam romantyzować swoje dzieciństwo, ale wciąż pozostawiłam w swojej pamięci to, że było pełne pięknych chwil i wspomnień, byłam w stanie podjąć decyzję. Że chcę taki świat dawać również mojej córce, sama dostarczając jej jakichś miłych, magicznych przeżyć- którymi przecież może być również jedzenie zupy w wannie, czy pizzy pod stołem- ale też chodzenie nad ocean i znajdywanie pięknych kamieni, a później malowanie ich i podrzucanie na inne plaże."

  • I jak matka matce chcę powiedzieć: "Wyłapywanie tych głosów dorosłych, gdy nadal w środku siebie mamy to dziecko, które musiało siedzieć w kulkach- to jest potworne. Wyłapujcie ten głos i ściszajcie go jak głośnikiem. I dajcie sobie teraz prawo, jako dorośli już, być sobą. Jak nie przez cały czas, to przy osobach, przy których możecie. Którzy nie wkładają Was do żadnego pudełka, nie wyginają w żadną stronę. Jeśli musicie przy kimś krygować swoją ekspresję, swoją wrażliwość, albo przebojowość, albo jakąkolwiek cechę, to to nie jest dobry kompan. Otaczajcie się już jako dorośli ludźmi, przy których nie jesteście w żadnym pudełku. Ja się przynajmniej staram."

  • I jak matka matce chcę powiedzieć: "(...) jedyne, co chcę żebyście zapamiętali z tego odcinka, to to, że naprawdę wystarczy umówić się do lekarza. Nie odkładać tego na później, gdy już tak bardzo będziemy dla siebie nieznośne, będziemy rodzicami, którymi nigdy nie chcieliśmy być. Jeśli dla dobra mojej córki i jej spokojnego, bezpiecznego dzieciństwa, muszę brać leki na depresję, żeby mieć więcej cierpliwości, więcej zasobów fizycznych i nie wybuchać, kiedy chce gofra z bitą śmietaną, a później jak już jest BRUDNY od bitej śmietany, to już nie- to spoko, jestem gotowa płacić cenę pocenia się w nocy jak szczur i mniejszego apetytu na jedzenie. Bo wolę, żeby moje dziecko miało zdrową mamę. A nie mamę, która myśli tylko o tym, jak zniknąć. Chcę być obecna. I będę. Na lekach, po prostu."

  • Gościnią drugiej swobodnej rozmowy jest Karolina Piotrowska, @mamaseksuolog - psycholożka, seksuolożka, autorka książek i kursów online, terapeutka która pomaga mamom poczuć radość z seksualności. Porozmawiałam z nią o tym, dlaczego bliskość rodziców jest tak ważna, oraz jak wrócić do bliskości po dłuższej przerwie.

    Jak matka matce Karolina mówi: „Przyjemność powinna być dla nas największą wskazówką w życiu. Przyjemność nas zaprasza do tego, co nam organicznie się chce. Nie tylko pod kątem seksualnym, ale po prostu życiowym. Przyjemność jest wewnętrznym motywatorem, olbrzymią siłą, która może zmienić nasze życie i to tak całościowo.”

    Odcinek powstał we współpracy z marką Lelo, która robi wybitne gadżety erotyczne, których jestem wielką fanką! Zwłaszcza masażerów sonicznych, które mega Wam polecam. Z kodem MATKAMATCE macie dodatkowe 5% rabatu pod linkiem: TUTAJ. Na ich stronie przez cały listopad możecie korzystać z fajnych promek, więc DAJCIE SOBIE, zasługujecie na przyjemność!

    Regulamin konkursu: https://bit.ly/47vVGPc

  • I jak matka matce chcę powiedzieć: "To myślenie, że dziecko w naszym życiu nic nie zmieni, że wszystko będzie tak jak przed nim- będziemy jeździć na Hel serfować, albo rowerami po Polsce, albo grać w planszówki codziennie wieczorem, albo ćwiczyć na siłowni równie intensywnie jak wcześniej- to serio, nie jest coś, co nas wspiera. Nawet biorąc psa pod swój dach bierzemy go pod uwagę- że jak będziemy wyjeżdżać, musimy znaleźć mu opiekę, że jak będzie chorował, to będziemy zmieniać swoje plany wakacyjne. A jakoś nie słyszałam nigdy nikogo, kto mówił: "A wzięłam psa, pies nic w moim życiu nie zmieni." To, że traktujemy dzieci jako zamach na naszą wolność, coś zagrażającego, co musi albo nam posłusznie towarzyszyć i dopasować się do naszego stylu życia, ALBO stracimy całą naszą tożsamość i nasze JA, skąd to się wzięło? Dlaczego decydując się na dzieci, niektóre z nas mają tak silną potrzebę jednocześnie przeżywać życie matki, ale jednocześnie kurczowo trzymać się tego, jak było kiedyś? Nie da się tak stać w rozkroku. To nie jest kwestia organizacji, to kwestia płynięcia z prądem. I tego, że czasem w życiu zmieniamy na chwilę swój nurt. Na chwilę spowalniamy. I nie ma w tym nic złego. To po prostu życie."

  • I jak matka matce chcę powiedzieć: "(...) chcę, żeby czuła, że może być dzieckiem, że może czegoś nie umieć, że może poprosić kogoś o pomoc. Że nie ma w tym ani wstydu, ani proszenie o pomoc nie jest dla mnie problemem. Nakarmienie jej zupą nic mnie nie kosztuje, więc dla jakiej zasady miałabym tego nie robić? Bo JĄ ROZBESTWIĘ? Bez przesady. Od bycia karmionym zupą nawet w wieku 6 lat nikt nie chodzi do teraz z mamą na randki, żeby go karmiła. Po prostu są dni, kiedy chcemy być malutcy, schować się do kieszeni mamy i nie iść do pracy, ani do szkoły. I ja też tak mam. Więc dopóki mogę, to chcę jej dać poczucie, że może być mała, że nie musi się nigdzie śpieszyć- sama wracać ze szkoły, grać na tablecie, czytać, kolorować niewychodząc poza linię i nurkować na dnie basenu. Na to przyjdzie jeszcze czas."

  • Pierwsza swobodna rozmowa w tym sezonie to rozmowa z Anastazją Bernad, promotorką świadomego rodzicielstwa - która opowiada o tym czym jest Conscious Parenting, dlaczego szczęście dziecka nie powinno być celem rodzicielstwa, o kontakcie z dzieckiem w sobie i o tym, co robi nam brak akceptacji ze strony własnych rodziców.

    Jak matka matce Anastazja mówi: "Żeby być rodzicami prawdziwie, to musimy też sami dorosnąć faktycznie. I w rodzicielstwo wchodzimy najczęściej jako dzieci, wierzgające na temat tych samych spraw i błagające o to samo, co w dzieciństwie. (...) A miłości trzeba się uczyć. Fajnie, dopóki bobas jest słodki i czujemy więź i tak dalej i tak dalej. (...) Ale bardzo często to, co czujemy do naszych dzieci to nie jest miłość. Żeby naprawdę otworzyć się na miłość, to musimy otworzyć sobie serce na dzieci. A jeśli okazuje się, że te dzieci nie spełniają naszych oczekiwań, naszych wyobrażeń, to jako rodzice czujemy jakiś dystans, odpychanie, nie lubimy ich, świadczy to o tym, że wciąż jesteśmy dziećmi i nie dorośliśmy do roli rodziców. Bo dojrzały dorosły wie, jak wejść w przestrzeń (...), gdzie dziecko nie musi spełniać żadnych warunków po to, żeby je kochać, w ten sposób, by ono czuło, że jest kochane."

    Instagram Anastazji: FOLLOW
    Spot o którym wspominam w okrojonej wersji: tutaj

    -----
    Partnerem odcinka jest marka Otodom, która w ramach projektu "Szczęśliwy dom" bada poczucie dobrostanu Polaków. Okazuje się na przykład, że wbrew stereotypom Polacy wcale nie są nieszczęśliwym narodem, a poczucie szczęścia wzrosło pomimo pandemii czy wojny w Ukrainie. Mega ciekawe dane! Cały raport możecie przeczytać tu:
    https://www.otodom.pl/wiadomosci/pobierz/raporty/szczesliwy-dom-rodziny

  • Jak matka matce chcę powiedzieć: "Nie musisz budować relacji by przetrwać. Nie musisz opierać szczęścia swojego o to, że z kimś jesteś. To chciałabym, żeby moja córka wyciągnęła z mojego rozstania. Że będzie mogła widzieć nas szczęśliwych, w nowych relacjach, wiedząc, że czy ślub, czy kredyt, czy posiadanie dziecka, nie jest finalnym połączeniem dwójki ludzi. Że kontrakt między ludźmi może wygasać- bo jedna osoba może po prostu drugą przestać kochać i mogą się rozstać. Nie więzić siebie wzajemnie w imię dziecka, albo po prostu ze strachu. Można się rozstać, ale można się lubić. Po prostu, tak się dzieje w dorosłości. Chciałabym swoim rozstaniem przerwać to przekonanie, z którym szłam przez życie sama- że rozstania zawsze są czymś smutnym i koszmarnym."

    Partnerem odcinka jest marka Otodom, która w ramach projektu "Szczęśliwy dom" zbadała poczucie dobrostanu Polaków. Okazuje się na przykład, że wbrew stereotypom, Polacy wcale nie są nieszczęśliwym narodem, a poczucie szczęścia wzrosło pomimo pandemii czy wybuchu wojny. Mega ciekawe dane! Cały raport możecie pobrać tu: KLIK!

    Książka o której wspominam to "Wszystko o rodzinach" Felicity Brooks

  • I jak matka matce chcę powiedzieć: „Rodzicielstwo to jednak jeszcze więcej. Troszcząc się o swoje własne dzieci, tak naprawdę ludzie decydują o tym, jak świat będzie wyglądał za wiele lat. Jakie wartości będzie wyznawał. W co wierzył. Jak będą wyglądać relacje między ludźmi – dziećmi, a także wnukami dzisiejszych dorosłych. Człowiek ma większy wpływ na przyszłość jako rodzic niż politycy czy ważne osobistości. Jak napisał amerykański poeta William Ross Wallace: „Ręka, która porusza kołyskę, rządzi światem”

    ---
    Książki o których wspominam w odcinku:
    "Dziecko z bliska" Agnieszka Stein
    "Potrzebna cała wioska" Agnieszka Stein, Małgorzata Stańczyk
    "Twoje kompetentne dziecko. Dlaczego powinniśmy traktować dzieci poważniej?" Jesper Juul

  • "I jak matka matce chcę powiedzieć: (...) Że wtedy nagle pojawiają się te głosy oburzenia- że jak to IM WOLNO, ZA NASZYCH CZASÓW JAKOŚ DZIECI BYŁY POKORNIEJSZE, BARDZIEJ UŁOŻONE- no kochani, za naszych czasów, albo za jeszcze wcześniejszych czasów, dzieci dostawały od opiekunów regularne lanie za niesubordynację, a wiele rzeczy robiły, bądź ich nie robiły, po prostu z lęku. Z lęku przed naganą w domu, z lęku przed przemocą fizyczną, albo przed karą. Bo będąc w gości nie zjadły obiadu, albo nie bawiły się z kuzynami. A wychowanie poprzez autorytet, dyktaturę, wymagania i lęk, to nie jest wychowanie, które pomogło nam się stać zdrowymi dorosłymi."


    W podcaście wspominam o książce "Superniania kontra trzyletni Antoś" Anny Golus, wyd. Krytyki Politycznej

  • "I jak Matka Matce chcę powiedzieć, że nie mamy wpływu na to, czy nasze dzieci będą introwertykami, czy ekstrawertykami przejmującymi światowe sceny muzyczne, czy będą odnosić sukcesy w biznesie, czy w przyjaźniach, nie mamy wpływu jakie drogi wybiorą i czy będą chciały, żebyśmy tymi drogami szli razem z nimi. Ale mamy wpływ na to, że będą uznawać nas za osoby godne tego, by dzielić się z nimi bez lęku i strachu przed oceną, jakimiś swoimi zmartwieniami, czy niepowodzeniami. Dając dzieciom przestrzeń na bycie sobą, też w tych trudnych momentach, dajemy im zielone światło do bycia sobą w przyszłości."

    W odcinku wspominam o epizodzie "Jasna matka, ciemna matka" podcastu Marty Niedźwieckiej, "O Zmierzchu".

  • Jak matka matce muszę powiedzieć, że "wzięcie urlopu od macierzyństwa to jest jak branie urlopu w pracy na pełen etat. Że to nigdy nie jest tak, że szef podchodzi do Twojego biurka i mówi: -Jezu, Gosia, jesteś cieniem człowieka, musisz być bardzo zmęczona. Należy Ci się urlop. Jedź kochana, musisz wypocząć.
    Nie. To zawsze trzeba sobie WYSZARPAĆ. Nie tylko uzgodnić z partnerem i mocno bronić swojego prawa do tego urlopu, bo to logiczne, że wtedy cały ciężar codzienności spadnie na jego barki (...), ale też trzeba to sobie wyszarpać SAMEJ SOBIE. Bo my też doskonale sabotujemy swój dobrostan- przecież to poświęcanie się, naginanie granic, przesuwanie ich, dla dobra rodziny, dla dobra dziecka, dla dobra wszystkich dookoła- to mamy wgrane w DNA. Jeszcze jak się ma rys zadowalacza wszystkich dookoła, to już w ogóle. Bo kto, jak nie my?"

  • Jak matka matce chcę powiedzieć: "Możemy zabrać dziecko do lasu, żeby dać mu „dzikie dzieciństwo”, ale spędzić czas wklejeni w telefon, robiąc mu tylko zdjęcia. A możemy wziąć dziecko pod blok pochodzić po krawężniku, ale dając mu wtedy sto procent naszej uwagi, wygłupiać się, słuchać, przykucnąć i obserwować razem dżdżownicę w kałuży. Możemy urządzić dziecku sensoryczną ucztę z jakiegoś parentingowego tiktoka, a potem puścić mu ulubioną bajkę. Rodzicielstwo nigdy nie będzie na sto procent, bo napięcie musi gdzieś znaleźć ujście. Jeśli będziemy się tylko porównywać, przyznawać sobie jakieś wymyślone punkty, to nie poczujemy w rodzicielstwie luzu i radości, tylko wypalenie. I zmęczenie, wkurzenie, rozczarowanie. Bo macierzyństwo nigdy nie wygląda tak jak my to sobie zaplanujemy. Nie da się zaprogramować człowieka w stu procentach dopasowanego do nas."

    Odcinek powstał we współpracy z marka Kinderkraft.
    Z kodem "matkamatce" dostajecie 10% rabatu aż do końca roku (07.07-31.12.2023). Sprawdźcie ich stronę TUTAJ!

  • Jak matka matce chcę powiedzieć: "(...) Jeśli bym miała drugie dziecko, to nie umiałabym w tym czasie poświęcić stu procent uwagi na Niej- wtedy, kiedy mnie potrzebuje, bo wydarzyła się jakaś trzylatkowa tragedia. Nie umiałabym jednocześnie skupić się na obserwowaniu roczniaka i w obecny, zaangażowany sposób czytać książki, albo wchodzić w rozmowy i tłumaczyć „A dlaczego ludzie domy budują tu?”. JA bym nie umiała. Jakbym była na skraju wkurwienia, z niezaspokojonymi potrzebami, bo bym była głodna, spocona, zatroskana czymś dorosłym, a jednocześnie musiałabym odłożyć swoje emocje i potrzeby i zaopiekować się emocjami dwójki dzieci, bo jedno by przeżywało swoją pierwszą złą ocenę, a drugie, bo mu się zepsuła lalka, to by mnie ROZJEBAŁO. Przysięgam, zbieralibyście mnie ze ścian. Bo nie mam tyle zasobów. JA, nie mam tyle zasobów."

    Wywiad z Agnieszką Stein o którym wspominam: tutaj