Folgen
-
Mieszkając w Irlandii kilkanaście lat, wakacyjnie raczej dosyć słabo ją odbieram. Bo dla mnie wakacje, czyli początek lipca i później cały sierpień, no to tak bardziej mniejsze korki na ulicach i to jest zauważalne, że dużo łatwiej poruszać się przynajmniej po Galway, ale myślę, że po każdym innym większym mieście w tym kraju. A ty Tomaszu się cieszyć, bo niedługo będziesz miał tyle linii tramwajowych, że nawet nie będziesz wiedział, w którą wsiąść, żeby sobie gdziekolwiek pojechać, bo takie plany są oczywiście, przynajmniej w Dublinie
tak o swoim podejściu do rozpoczynających się wakacji mówi redaktor naczelny portalu Polska-IE.com Bogdan Feręc. Zwraca jednak również uwagę na poważne problemy irlandzkiej gospodarki, związane m.in. z masowym napływem migrantów. W ocenie współgospodarza Studia Dublin istnieje skuteczne rozwiązanie tego problemu:
Nie wiem, czy Irlandia nie postawi właśnie na to rozwiązanie, że będzie płaciła ten podatek do Brukseli, czy może nawet mieszkańcy tego kraju sobie na to zażyczą czegoś takiego, żeby Irlandia zamiast przyjmować nielegalnych czy też legalnych migrantów, ale z krajów, które nie są specjalnie związane z EuropąEkipa Studia Dublin z nadzieją patrzy na prezydencję Danii w UE w kontekście możliwej rewizji unijnej polityki migracyjnej.
-
Fehlende Folgen?
-
W ostatnim przedwakacyjnym wydaniu audycji nie mogło zabraknąć komentarza w związku z zamieszaniem wokół wyborów prezydenckich; wydaje się że zakończonym przez wyrok SN.
-
Były poseł Michał Wypij, który dostał się do Sejmu z listy PiS, a obecnie jest krytykiem tej partii, recenzuje działania rządu Donalda Tuska i wskazuje na jego zalety i mankamenty.
-
Pierwszym realnym krokiem obecnej władzy było przesunięcie harmonogramu prac o 4 lata - zauważa wiceprezes Stowarzyszenia Michał Czarnik.
-
Ilham I. M. Ahmad, ambasador Sudanu w Niemczech opowiada w rozmowie z Mikołajem Murkocińskim o wojnie, chaosie i nadziei na zakończenie konfliktu, przy okazji dziękując Polsce za okazaną pomoc.Sudan przeżywa największy kryzys w swojej współczesnej historii. O skali tragedii opowiedziała w rozmowie z Radiem Wnet Ilham I. M. Ahmad, ambasador Sudanu w Niemczech, rezydująca na co dzień w Berlinie.
Głównym celem RSF jest wywołanie chaosu. Dopuszczają się grabieży, wypędzają ludzi z domów, popełniają okrutne zbrodnie, w tym akty ludobójstwa, zwłaszcza w zachodnim Darfurze i w regionie Al-Jazeera. To naprawdę dramatyczna sytuacja, bez precedensu w historii naszego kraju– powiedziała ambasador w rozmowie z Mikołajem Murkocińskim.
Jak wyjaśnia dyplomatka, konflikt rozpoczął się od odmowy podporządkowania się Sił Szybkiego Wsparcia (RSF) planom włączenia ich do sudańskiej Armii Narodowej.
RSF nalegała na utrzymanie własnego, równoległego dowództwa. Mimo wysiłków ONZ i organizacji regionalnych, pozostała nieugięta i w czasie rozmów rozpoczęła ataki na bazy wojskowe. Armia Narodowa musiała odpowiedzieć, bo to jej konstytucyjny obowiązek– relacjonuje ambasador.
Bratobójcza wojna: gwałty, mordy i grabieże
Skutki są tragiczne.
Najgorsze było to, że RSF natychmiast weszła do domów cywilów, zajęła strategiczne obiekty, elektrownie, wodociągi, i zaczęła wypędzać ludzi. Dziś Sudan ma jedną z największych na świecie liczbę osób wewnętrznie przesiedlonych – ponad 11 milionów. Ludzie zostali brutalnie wypędzeni, wielu zginęło, kobiety były gwałcone. RSF dopuszcza się wszelkich możliwych zbrodni i naruszeń prawa międzynarodowego– mówi Ilham I. M. Ahmad.
Mimo dramatycznych doniesień, pojawiają się pierwsze oznaki poprawy.
Obecnie większość terytorium Sudanu jest bezpieczna, z wyjątkiem części Darfuru i kilku enklaw w Kordofanie Południowym. Ponad trzy miliony ludzi powróciły już do swoich domów. Liczba ta stale rośnie– informuje ambasador.
Pomoc humanitarna
Ambasador Ahmad przyznaje, że sytuacja humanitarna wciąż jest bardzo trudna, ale „nie mówimy dziś o głodzie w klasycznym sensie, lecz o braku dostępu do żywności.
Sudan ma własne zasoby – ziemię, rolnictwo, bydło. Problem polegał na tym, że RSF blokowała dostęp do tych zasobów, stawiała punkty kontrolne, zabijała ludzi próbujących się przemieszczać– tłumaczy.
Sudan może jednak liczyć na pomoc.
Wsparcia udzielają nam ONZ oraz kraje przyjazne, takie jak Arabia Saudyjska, Katar, Kuwejt, Egipt, Oman, Turcja i inne. Bardzo ważne są także lokalne inicjatywy, tzw. kuchnie dzielnicowe, organizowane przez mieszkańców przy wsparciu darczyńców, zwłaszcza diaspory– podkreśla ambasador.
Zaangażowanie Polski
Ambasador wyraziła również wdzięczność Polsce.
Polska już okazała wsparcie, przekazując między innymi milion euro UNHCR na pomoc przesiedleńcom w Sudanie. Oczekujemy dalszej współpracy, zarówno bilateralnie, jak i w ramach organizacji międzynarodowych. Polska pozostaje przyjaznym państwem, które dobrze zna Sudan– powiedziała Ilham I. M. Ahmad.
/ad
-
Wiele będzie zależało też od tego, czy głosowanie będzie imienne, czy tajne. To znaczy bez uwidocznienia, kto jak głosował. Zasadniczo głosowanie w sprawach personalnych powinno być tajne, ale oczywiście ta większość pani von der Leyen będzie chciała zdyscyplinować kluby tej koalicji głównego nurtu i zrobić to w sposób jawny
analizuje Jacek Saryusz-Wolski w rozmowie z Łukaszem Jankowskim. Wniosek złożyła część europosłów EKR; głosowanie przeciwko zapowiedzieli już deputowani z partii premier Włoch Giorgi Meloni.
Nigdy w historii UE Parlament nie przegłosował wotum nieufności dla Komisji. Najbliższa próba już 10 lipca.
/awk
-
W Poranku Radia Wnet Krzysztof Skowroński rozmawia z byłym kandydatem na prezydenta drem Arturem Bartoszewiczem o kuriozalnych koncepcjach Komisji Europejskiej spod znaku "ETS".
-
Wacław Pokrzywnicki z Radia Wnet stracił wszystko w pożarze bloku. – Spojrzałem na Biblię, ale nie zdążyłem jej zabrać. Dach płonął jak sterta siana – opowiada dziennikarz o wczorajszej tragedii.W czwartek około 19:30 w Ząbkach przy ulicy Powstańców 62 wybuchł pożar w kompleksie budynków mieszkalnych. Ogień pojawił się najpierw na dachu, a potem objął kolejne piętra. Płonęły trzy połączone ze sobą budynki ułożone w kształt litery „C”. W akcji gaśniczej uczestniczyło około 250 strażaków z 60 zastępów. Przed północą komendant główny Państwowej Straży Pożarnej poinformował, że sytuację udało się opanować.
Wacław Pokrzywnicki, nasz kolega redakcyjny mieszkał na poddaszu tego domu.
W pewnym momencie zorientowałem się, że dach stoi w ogniu. W tym samym momencie strażak zaczął wdzierać się do mojego mieszkania przez drzwi – kazał natychmiast wychodzić. Nic nie mogłem zabrać– opowiada dziennikarz.
W panice chwycił tylko plecak.
Myślałem, że mam w nim dokumenty, kartę, portfel, wszystko, co najważniejsze. Dopiero rano odkryłem, że wszystko zostało w żółtej torbie Radia Wnet, bo ostatnio jeździłem rowerem i tam to wszystko trzymałem. Wszystko spłonęło– mówi.
Miał w mieszkaniu wiele cennych rzeczy. Dodał, że wybiegając z mieszkania „spojrzał na Biblię, która leżała na biurku, ale […] eie zdążył jej nawet chwycić”.
Spłonęły moje książki, rękopis pisanej przeze mnie książki, pamiątki od przyjaciół, figurki aniołów, różańce… wszystko– wylicza ze wzruszeniem.
Płomienie rozprzestrzeniały się błyskawicznie, a dach był jak „sterta siana, tak był nagrzany upałami, że ogień przeszedł w mgnieniu oka”.
Wybiegając, widziałem już cały dach w ogniu– relacjonuje.
Wacław był jednym z ostatnich, którzy opuścili budynek, sąsiedzi opuścili budynek przed nim.
Cieszyłem się, że wszyscy się uratowali. Był krzyk, panika, ludzie zbiegali z walizkami, inni bez niczego. Winda przestała działać, potem zgasły światła. Strażacy prosili, żeby jak najszybciej wyprowadzać samochody z garaży, bo ogień schodził w dół po instalacjach– mówi.
Na szczęście – jak wynika z dotychczasowych informacji – nikt nie zginął.
Wacław mieszkał w bloku od pięciu lat.
To był dom spółdzielczy, 300 mieszkań, ludzie bardzo różni: Polacy, Ukraińcy, rodziny muzułmańskie, osoby z byłych republik radzieckich. Mieszkania były tańsze niż w Warszawie, dużo ludzi szukało tu swojego miejsca. Była jednak duża rotacja lokatorów. Było też wiele problemów – dach przeciekał, mieszkańcy zgłaszali to do spółdzielni. Niestety nie zdążono go wyremontować– mówi.
Pożar odebrał mu wszystko.
Straciłem całe życie, wszystkie osobiste rzeczy, książki, pamiątki, dokumenty. Ale najważniejsze, że żyję. Człowiek może zacząć od nowa– podkreśla.
Choć wstrząśnięty, nie zostaje sam. Koledzy przyjaciele już zadeklarowali pomoc.
Od razu odezwali się przyjaciele, zaproponowali, żebym przyjechał do nich. Dostałem ubrania, bo wszystko, co miałem na sobie, było przesiąknięte sadzą. Dziś zjadłem śniadanie i staram się jakoś pozbierać– mówi dziennikarz.
Ale choć stracił dom i rzeczy, jedno udało mu się uratować.
Chwyciłem tylko różaniec, który leżał na stoliku. I to go, mówi, trzyma przy nadziei– podsumował.
-
Trump obniża podatki na stałe, obcina wydatki socjalne i wzmacnia granice. Prof. Adam Prokopowicz uważa, że „One Big Beautiful Bill Act” może uratować gospodarkę, choć budzi kontrowersje.Ustawa „One Big Beautiful Bill Act”, a właściwie pakiet ustaw podatkowo-budżetowych liczy ponad 900 stron, który m.in. przedłuża i rozszerza niektóre ulgi podatkowe. Środki przeznaczone są również na obronność i zaostrzenie polityki migracyjnej. Administracja Trumpa spodziewa się, że wprowadzenie tych rozwiązań doprowadzi do stabilizacji warunków fiskalnych i ulg podatkowych dla klasy średniej. Ma też wywołać wzrost zaufania rynków i potencjalny impuls inwestycyjny. Pakiet wiąże sie też z cięciami, ponieważ zostaną ograniczone środki m.in. na Medicaid, co zagrozi ubezpieczeniem zdrowotnym dla ok. 11–17 mln osób. Dodatkowo pakiet może spowodować wzrost deficytu i długu – do ok. 2,4–3,9 bln USD w ciągu dekady. Celem ustawy jest wzmocnienie pozycji klasy średniej i bezpieczeństwa narodowego, ale jednocześnie osłabia ona system pomocy społecznej.
Niższe podatki na stałe
W Poranku Radia Wnet prof. Adam Prokopowicz komentował tę inicjatywę legislacyjną. Jak wyjaśnia, najważniejszym punktem ustawy jest przedłużenie obniżek podatków zarówno dla obywateli, jak i przedsiębiorstw. Gdyby Kongres nie przyjął dokumentu, obowiązujące wcześniej ulgi wygasłyby, a podatki wróciłyby do wyższego poziomu, co mogłoby oznaczać znaczny wzrost obciążeń fiskalnych. Nowe przepisy nadają tym ulgą charakter stały. Ewentualna zmiana wymagałaby ponownego przejścia przez całą procedurę legislacyjną w Kongresie.
Z punktu widzenia większości Amerykanów to bardzo dobra wiadomość. Daje to stabilizację gospodarczą i przewidywalność na kolejne lata– ocenia prof. Prokopowicz.
Obrona granic i deportacje
Ustawa zawiera również szereg zapisów, które w części środowisk budzą sprzeciw. Przewiduje m.in. znaczące finansowanie ochrony granic oraz rozbudowę programów deportacyjnych. Istotne zmiany dotkną również tzw. zielonej polityki – dokument likwiduje część subsydiów na zakup samochodów elektrycznych, co zdaniem eksperta może „kolosalnie zmienić ekonomikę produkcji i sprzedaży tych aut”.
Bez subsydiów zakup elektryka w USA może być nieopłacalny dla przeciętnego obywatela, chyba że ktoś jest całkowicie zafascynowany walką ze zmianami klimatu i ma na to duże środki– komentuje Prokopowicz.
Ubezpieczenia zdrowotne w USA
Kontrowersje wzbudzają też zmiany w federalnych ubezpieczeniach zdrowotnych. Wprowadzono nowe ograniczenia w korzystaniu z programów Medicaid i Medicare, wymagające od niektórych pracowników spełnienia określonej liczby godzin pracy, aby móc liczyć na wsparcie.
Chodzi o to, że wprowadzono pewne ograniczenia dotyczące korzystania z federalnych ubezpieczeń zdrowotnych. W Stanach Zjednoczonych każdy pracownik, który nie ma prywatnego ubezpieczenia, a pracuje na kontrakcie, od którego odprowadza podatki, albo w pracy etatowej, również odprowadzając podatki, może korzystać z dwóch programów: Medicaid i Medicare. Medicaid został stworzony w latach 60. jako program dla osób o niższych dochodach– tłumaczył.
Przypomniał, że na przestrzeni lat do programu dodawano różne elementy, które sprawiały, że był on coraz łatwiej dostępny dla coraz szerszego grona obywateli.
Obecnie wprowadzono pewne restrykcje dotyczące korzystania z tych środków, m.in. wymóg określonej liczby godzin pracy, które trzeba przepracować, aby móc skorzystać z tego ubezpieczenia. To konieczne, by – jak mówią republikańscy członkowie Kongresu – powrócić do pierwotnej idei programu, czyli wsparcia osób o bardzo niskich dochodach– wyjaśniał.
Prof. Prokopowicz przewiduje, że ustawa stanie się gorącym tematem politycznym w nadchodzących miesiącach i latach, będąc przedmiotem sporów między Republikanami a Demokratami.
To dokument, który w dużej mierze zdefiniuje polityczne spory w czasie kolejnych kampanii wyborczych– podsumował.
-
Korepospondenci Radia Wnet na Ukrainie Dmytro Antoniuk i Paweł Bobołowicz mówią o dramatycznych skutkach decyzji Donalda Trumpa dla zdolności obrony Ukrainy przed atakami z powietrza.
-
Widząc, że państwo nie działa, Polacy wzięli sprawy w swoje ręce, i zaczęli bronić granicy przed napływem nielegalnych migrantów - mówi europoseł PiS.
-
W Studio Londyn były ambasador Polski w Wielkiej Brytanii prof. Arkady Rzegocki mówi o rosnącej świadomości Brytyjczyków o roli naszego kraju w układance europejskiej.
-
Dzisiaj ogłoszenia z czterech stolic Radia Wnet: Warszawy, Bydgoszczy, Białegostoku i Lublina!
Bogdan Holownia zaprasza na koncert z cyklu Jazz w Kosmosie. Dzisiaj o godz. 19:00 w Parku Ogrody Kosmosu w warszawskich Włochach, wybrzmi duet naszego gościa z kontrabasistą Pawłem Pańtą. W programie m.in. jazzowe aranżacje przedwojennych!
Podobny repertuar, ale trochę w innym stylu, będzie można usłyszeć 4 lipca w Bydgoszczy na koncercie Niemodna Piosenka! O godz. 18:00 w Otwartej Przestrzeni „Światłownia” rozpocznie się koncert naszego kolejnego gościa Jakuba Gawrysiaka – multiinstrumentalisty, kompozytora i aranżera.
Następnie kierujemy się do Białegostoku i rozmawiamy z Tomaszem Kuczyńskim, kierownikiem działu promocji i organizacji imprez Domu Kultury Środmieście. Zaprasza naszych słuchaczy na wystawę plenerową Mikołaj Kawelin – propagator sportu i kultury fizycznej w Białymstoku. Ekspozycja jest dostępna dla zwiedzających do 31 lipca na Alei Bluesa w Białymstoku.
Na koniec lądujemy w Lublinie, gdzie od 3 do 6 lipca trwa Festiwal Wschód Kultury – Inne Brzmienia. O tym, kogo tam usłyszymy i co możemy zobaczyć mówi dyrektorka programowa festiwalu Agnieszka Wojciechowska. -
Nie jest tak, że Europa, ma tak wielką siłę, żeby narzucić Azji i Ameryce Południowej swoje wyśrubowane ekologiczne standardy - przestrzega publicysta "Tygodnika Solidarność".
- Mehr anzeigen