Episoder

  • Wszystko zaczęło się od rysunku, który zobaczyłem gdzieś w internecie. Przedstawiał zatrwożonych ludzi w wiktoriańskich strojach, którzy uciekali przed mężczyzną w pończochach, butach na obcasie i w policyjnej czapce, który tańczył na latarni. Podpis głosił, że "mieszkańcy dziewiętnastowiecznego Londynu byli terroryzowani przez Kubę Rozbieracza". Po angielsku ta gra słówbyła jeszcze zabawniejsza niż mój kulawy przekład, bo mówił o "Jack the Stripper" podczas gdy "Kuba Rozpruwacza" to "Jack the Ripper". Uśmiechnąłem się nawet lekko widząc ten obrazek, ale im dłużej na niego patrzyłem, tym bardziej mi w nim coś nie grało. Przeszukiwałem zakamarki swojej pamięci, żeby ustalić co, aż w końcu mnie olśniło. Nie dziewiętnastowieczny Londyn, ale ten dwudziestowieczny. A konkretnielata sześćdziesiąte. A "Jack the Stripper" to przydomek,który angielski media nadały seryjnemu zabójcy odpowiedzialnemu za śmierć co najmniej sześciu kobiet.

    Kim był "Jack the Stripper" i jego ofiary? Jak wyglądało śledztwo w jego sprawie, jedno z największych w historii Wielkiej Brytanii? O tym wszystkim opowiadam w najnowszym odcinku podcastu

  • Są ludzie, o których można powiedzieć, że los dał im wszystko. Sunny Ang Soo Suan z Singapuru wydawał się być właśnie takim człowiekiem. Urodził się w 1939 roku. Jego dzieciństwo wypadło co prawda na burzliwe lata wojny. Niemniej, wychowywał się w rodzinie z klasy średniej, w dobrych warunkach. Jego ojciec byłwysoko postawionym urzędnikiem państwowym. Był przystojnym chłopakiem i wyrósł na przystojnego mężczyznę. Jego iloraz inteligencji wynosił podobno 128 punktów i był powyżej średniej. Skończył szkołę średni średnią w 1955 roku. Zaczął uczyć się, żeby zostać nauczycielem, ale w 1957 postanowił rzucić studia i zapisał się na kurs pilota samolotowego. Jednak już dziesięć lat później został powieszony za morderstwo.

    Jak to się stało? Dlaczego Sunny Ang trafił do celi śmierci i dlaczego ta sprawa była przełomowa dla singapurskiego prawa karnego? O tym wszystkim opowiadam w najnowszym odcinku podcastu

  • Manglende episoder?

    Klik her for at forny feed.

  • To jedna z najdziwniejszych historii kryminalnych we współczesnym Singapurze. Zaczęło się 9 stycznia 1987 roku. Detektyw tamtejszej policji V. Alagamalai był zawalony robotą. W pewnym momencie odezwał się jego pager. Jeden z informatorów detektywa prosił go o spotkanie. Alagamalai niechętnie, ale zgodził się na nie pójść. Potem pożałował, bo historia, którą usłyszał była tak niewiarygodna i dziwna, że wydawała się być wytworem fantazji kogoś niespełna rozumu. Był tylko jeden problem. Informator, który mu ją opowiedział, był jednym z jego najbardziej zaufanych współpracowników. I jeszcze nigdy go nie zawiódł. Detektyw Alagamalai poszedł do swoich przełożonych. Przedstawił im sprawę.
    A ci, po krótkim namyśle, nakazali mu wszcząć śledztwo.

    Co takiego usłyszał detektyw Alagamalai usłyszał od swojego informatora? Czego się dowiedział? Jak skończyła się ta cała sprawa? O tym wszystkim opowiadam w najnowszym odcinku podcastu

  • W listopadzie 1920 roku w egipskiej Aleksandrii przypadkiem odnaleziono ciała aż siedemnastu zamordowanych kobiet. Wkrótce okazało się, że za morderstwa odpowiedzialna jest szajka, której przewodziły dwie kobiety, siostry - Raya i Sakina. Ale cała historia nie ma tylko warstwy kryminalnej. Raya i Sakina stały się bowiem ważnymi figurami w egipskiej kulturze. Poświęcono im niezliczone książki, opowiadania, sztuki teatralna, a nawet filmy. Kim były? Jak się kształtował mit z nimi związany? O tym wszystkim opowiadam w najnowszym odcinku podcastu

  • "Nie wierzę, że to piszemy, ale czy możemy przestaćromantyzować seryjnych morderców?" - zapytała w swoimartykule, który pojawił się na łamach arabskiego portaluEl-Shaid, jego założycielka Raghda El-Sayed. W artykule zwracała na różnorodne kłopotliwe konsekwencje, do których może to prowadzić. Autorka wymieniła między innymi normalizację przemocy, źle kierowaną sympatię, ryzyko pojawienie się naśladowców, normalizację niebezpiecznych zachowań czy wykorzystywanie tragedii ofiar. Co skłoniło Raghdę El-Sayed do napisania tego artykułu. Niewiarygodny sukces w arabskim świecie serialu saudyjskiej platformy streamingowej Shahid. W roli głównej wystąpił popularny komik Ahmed Fahmy, w nietypowej dla siebie, dramatycznej roli. W wywiadach prasowych opowiadał, że przez wiele miesięcy "uczył" się swojego bohatera, żeby perfekcyjnie oddać jego gestykulację i mimikę. Serial nosił tytuł "Rzeźnik z Gizy" i opowiadał historię Gaddafiego Faraga Abdela Atti.

    Kim był Gaddafi Atti? Jakie zbrodnie popełnił? O tym wszystkim opowiadam w najnowszym odcinku podcastu

  • To sprawa, która była jak trzęsienie ziemi, które uderzyło wsamo serce świata malezyjskiej polityki. A wstrząsy wtórne są odczuwalne nawet dzisiaj, po osiemnastu latach. Pojawiają się w tej historii wielkie nazwiska, jeszcze większe pieniądze, międzynarodowe spiski, brawurowe ucieczki i wreszcie nierozwiązane tajemnice. Bo tak naprawdę, pomimo dwóch wyroków skazujących ijednej egzekucji, do dzisiaj nie znamy odpowiedzi na najważniejsze pytania - kto tak naprawdę odpowiada za śmierć Altantuyai Shaariibuugiin i dlaczego dziewczyna musiała zginąć?

  • Ojciec Mathew Peiris był jednym z najbardziej znanych anglikańskich księży na Sri Lance w latach siedemdziesiątych oraz osiemdziesiątych. Wysoki, postawny, z długą siwą brodą i czarnymi włosami. Sam opowiadał, że przebywając w Indiach, przyrzekł, że nigdy ich nie obetnie. Pełnił zaszczytną i ważną funkcję wikarego w kościele świętego Pawła w Colombo. Unosiła się wokół niego aura autorytetu i mistycyzmu. Peiris był także egzorcystą. W tej pracy, pomimo tego, że był anglikaninem, korzystał z katolickich rytuałów i modlitw. Podobno dokonywał także uzdrowień. Przepowiadał przyszłość członkom swojego kościoła. A także był stygmatykiem. Na prowadzone przez niego msze przychodziły tłumy. Potem długo rozmawiał z wiernymi specjalnie zbudowanej szopie za ogrodem. Tworzył z nimi głęboką, mistyczną wręcz więź. Wkrótce się okazało, że ten święty według wielu człowiek zamieszany jest w sprawę podwójnego zabójstwa! Co się stało? Kim były ofiary? Dlaczego zginęły? O tym wszystkim opowiadam w najnowszym odcinku podcastu

  • Znaleziono ich w lesie. Nagich. Z obrażeniami w okolicach genitaliów oraz oderwanymi kawałkami skóry. A także sklejonymi ustami oraz powiekami. Zostali zabici ciosami od noża oraz uderzeniami kamieniem prosto w głowy. Ich ubrania leżały niedaleko, starannie złożone. Dowód na to, że mieli czas, żeby je zdjąć i najprawdopodobniej zupełnie nie byli przy tym zdenerwowani. Jakby rozbieranie się w środku lasu, z dala od ludzi, było najzupełniej normalną czynnością. Indyjska policja początkowo podejrzewała, że doszło do jakiegoś rodzaju zabójstwa honorowego. Albo do rabunku. Ale kiedy na ciele mężczyzny znaleziono cenny, złoty łańcuch ta teoria została odrzucona.

    - Miejsce zbrodnia dało nam do myślenia - opowiadał Yogender Vyas, oficer policji z Gogundy, który prowadził śledztwo - Na początku myśleliśmy o morderstwie honorowym albo o trójkącie miłosnym. Ale kto oblewałby klejem superglue parę, która właśnie uprawia seks?

    Co w takim razie stało się w lesie w Radżastania w listopadzie 2022 roku? Bo niewątpliwie było to jedno z najbardziej wstrząsających, ale także najdziwniejszych morderstw we współczesnych Indiach. O tym wszystkim opowiadam w najnowszym odcinku podcastu.

  • Podobno poznali się w ten sposób, że weszła do jego biura w Las Vegas i powiedziała, że chce tutaj pracować. A on się zgodził. Trudno powiedzieć, czy już wtedy się w niej zakochał, a ona w nim. On nazywał się Larry McNabney i był prawnikiem. Ona natomiast to Elisa Barasch. On miał czterdzieści siedem lat, on dwadzieścia dziewięć. Był rok 1995. Wtedy rozpoczęła się ich wspólna historia, która zakończyła się w roku 2002, kiedy jedno z nich postanowiło powiesić się w celi aresztu na słonecznej Florydzie.

    To opowieść o wielu kłamstwach, kradzieży i wreszcie morderstwie. Jak do niego doszło? Dlaczego dwie kobiety zdecydowały się zabić człowieka, któremu wiele zawdzięczały? O tym wszystkim opowiadam w najnowszym odcinku podcastu

  • 17 września 2020 Tapiwa Makore został wysłany przez swoją matkę do pilnowania rodzinnego ogrodu. Wokolicach godziny piętnastej rodzice chłopca wybrali się doogrodu, żeby podlać znajdujące się tam rośliny. Chłopca jednak tam nie było. Zapytali znajdujące się nieopodal dzieci, które również pracowały w przydomowych ogrodach, gdzie jest Tapiwa. Wskazały znajdujący się nieopodal staw. Tam jednak również go nie było. Rozpoczęto gorączkowe poszukiwania, w które włączyli się wszyscy mieszkańcy wioski. Niestety bez rezultatów. Zapadła noc i nikt nie miał pojęcia, gdzie może przebywać chłopiec. Rozpoczęto gorączkowe poszukiwania, które jednak nie przyniosły żadnych rezultatów. A następnego dnia dokonano makabrycznego odkrycia.

    Co się stało z chłopcem? Kto był odpowiedzialny za jego makabryczną śmierć? I co to ma wspólnego z tradycyjnymi wierzeniami w Zimbabwe. O tym wszystkim opowiadam w najnowszym odcinku podcastu

  • 7 stycznia 2011 roku Birgit Heckmair pracowała razem z córką w ich restauracji Cattle Baron Steakhouse w Mareua Mall w stolicy Namibii Windhuk. Kiedy przebywała w biurze, jej córka odebrała telefon, że należący do niej samochód brał udział w wypadku drogowym i natychmiast ma się pojawić na miejscu zdarzenia. Pojechała na wskazaną lokalizację. Tam zauważyły ambulans, do którego właśnie wkładano zakryte prześcieradłem zwłoki. Pomimo tego Brigit natychmiast wiedziała, że to jej syn - Andre. Poznała go po butach.

    Dlaczego zginął Andre? Kim byli sprawcy? Dlaczego pokonali prawie 12 tysięcy kilometrów, żeby zabić 25 letniego chłopaka? O tym wszystkim opowiadam w najnowszym odcinku podcastu

  • Rzadko się zdarza, żeby śledczy mogli tak dokładnie widziećmoment śmierci ofiary zabójstwa. Ale tak właśnie się stało w przypadku Els Van Doren. Trzydziestoośmioletniej żony Jana De Wilde jubilera z Antwerpii. Było to możliwe dzięki kamerze, którą miała zamontowana na swoim kasku. Na nagraniu widać więc, jak wyskakuje z samolotu. Następnie chwyta się za ręce z dwoma mężczyznami, z których jednym jest jej instruktor Marcel Somers. Przez pewien czas lecą razem tworząc formację. Następnie puszczają się i pada sygnał do otworzenia spadochronów. Jednakspadochron Elsy Van Doren nie działa. Przez kolejne sekundy nagrania widać, jak kobieta szamocze się z linkami. Próbuje otworzyć spadochron awaryjny, ale ten też nie działa. Krzyczy, patrzy za siebie, walcząc o życie. Bezskutecznie. Leciała w dół przez kilkaset metrów, zdając sobie sprawę, że nie jest w stanie się uratować. Spadła do ogródka domu w miejscowości Opglabbeek w północno wschodniej Belgii z wysokości ponad trzech kilometrów. Zginęła na miejscu.

    - Podczas swojego ostatniego skoku zrobiłaś wszystko, żeby się uratować, ale ktoś nie chciał pozwolić ci żyć - powiedziała podczas pogrzebu siostra Elsy Van Doren. Pytanie brzmiało, kto? Kto mógłby pragnąć jej śmierci?

    Odpowiedzi na to i inne pytania związane z tą sprawą poznacie po wysłuchaniu tego odcinka podcastu "Zbrodnia na poniedziałek"

  • Stephany Tatiana Flores Ramírez była piękną, młodą, czarnowłosą dziewczyną o typowej latynoskiej urodzie i ujmującym uśmiechu. Studiowała Pochodziła z bogatego domu. Jej ojciec był znanym biznesmenem i politykiem. Był nawet wiceprezydentem za czasów prezydentury kontrowersyjnego peruwiańskiego polityka Alberto Fujimoriego. Przez chwilę, po ustąpieniu Fujimoriego był nawet kandydatem na urząd prezydenta, ale do tego nie doszło w wyniku społecznego sprzeciwu. StephanyFlores Ramirez studiowała biznes na Uniwersytecie w Limie i była na ostatnim roku tejże uczelni. Zamordowano ją 30 maja 2010 roku w hotelowym pokoju. Jej ciało znaleziono jednak dopiero 2 czerwca, kiedy do pokoju wszedł pracownik, żeby posprzątać. Na miejscu znaleziono rakietę tenisową, która posłużyła jako prawdopodobne narzędzie zbrodni.

    Nie jest to jednak początek tej historii. Nie jest to też środek. Ta opowieść ciągnęła się przez wiele lat. Wydarzyła się na co najmniej trzech kontynentach i w kilku krajach. Jej bohaterami są pewien holenderski młodzieniec, bohaterski dziennikarz śledczy, który zginął w zamachu na swoje życie, policjanci z Peru, Chile, Stanów Zjednoczonych, agenci FBI. I dwie zamordowane dziewczyny. Przede wszystkim dwie zamordowane dziewczyny.

  • Ta historia zaczęła się jak bajka. W latach dziewięćdziesiątych w Niemczech spotkali się Heike Dorsch oraz Stefan Ramina. Dziewczyna natychmiast zakochała się w przystojnym blondynie, który roztoczył przed nią romantyczną wizję. Nie chciał prowadzić zwykłego, mieszczańskiego życia. Zamiast tego marzył o tym, żeby spędzić je na morzu. Chciał opłynąć świat. Ale nie na emeryturze, bo wtedy podróże życia planuje większość Niemców, ale wtedy, kiedy jest ciągle młody i zdrowy. Heike pokochała również to marzenie. Sama zaczęła żeglować. Zdobywała kolejne uprawnienia.

    W podróży dookoła świata wyruszyli w roku 2008. W 2011 trafili na Markizy. Do wyspiarskiego raju na Pacyfiku. I tam Stefan został brutalnie zamordowany. Jak do tego doszło? Kim był morderca? O tym wszystkim opowiadam w najnowszym odcinku podcastu

  • To jest jedna z najciekawszych książek true crime, które czytałem w tym roku, o jednej z najstraszniejszych i najgłośniejszych spraw kryminalnych z ostatnich 30 lat. Zabójstwo Iwony Cygan to jedna z tych historii, którą mocno śledziłem. Młoda dziewczyna wychodzi wieczorem z domu, żeby spotkać się z koleżanką. Następnego dnia jej ciało zostaje znalezione na nadwiślańskich wałach. Pomimo intensywnego śledztwa, sprawcy nie udaje się złapać. Do czasu... Kiedy śledztwo przejmuje krakowskie Archiwum X cała Polska szły o szajce handlarzy żywym towarem, którzy trzymali małopolski Szczucin w garści. Którzy mieli w swoich kieszeniach policjantów i prokuratorów. I którzy nie wahali się zabić, jeśli ktoś powiedział choćby słowo za dużo. Wszyscy o tym czytaliśmy i kręciliśmy z niedowierzaniem i przerażeniem głowami. Wszyscy uwierzyliśmy w tę opowieść. Aż pojawił się Mateusz Baczyński, który pokazał, że prawda była jednak trochę inna.

    W tym odcinku rozmawiam z Mateuszem Baczyńskim o jego książce "Martwy punkt", poświęconej sprawie zabójstwa Iwony Cygan

  • Piętnastoletni Tony Dutcher Sylwestra 2000 roku pojechał do swoich dziadków. Tak, jak to zresztą robił od lat. Noc miał spędzić na dworze, obozując w zbudowanym przez siebie forcie. Następnego dnia jego rodzice czekali na telefon z tradycyjnymi życzeniami noworocznymi. Kiedy go jednak go nie otrzymali, zaniepokojeni zawiadomili policję. Ta wysłała patrol pod wskazany adres. Funkcjonariusze nie byli przygotowani na to, co zobaczyli. Carl i Joanna Dutcherowie zostali zastrzeleni w swoim własnym domu. Chłopca początkowo nie potrafiono znaleźć. Dopiero w czasie rozmowy jego matka przypomniała sobie o wybudowanym dla niego forcie. Odnaleziono go tam. Miał podcięte gardło. Cięcie było tak głębokie, że niemal oderwało głowę od ciała. W forcie znaleziono między innymi planszę do gry w scrabble z rozpoczętą rozgrywką. Dowód na to, że Tony nie spędzał tej nocy sam...

    Kto odwiedził Tony'ego Dutchera w sylwestrową noc? Dlaczego zginął? I co z tym wspólnego ma tajemnicza organizacja O.A.R.A, która miała walczyć z gujańskimi rebeliantami? O tym wszystkim opowiadam w tym odcinku podcastu "Zbrodnia na poniedziałek"

  • To była gorąca niedziela 29 czerwca 2003 roku. Dyspozytor pogotowia dostał informację o ciężko rannym chłopcu. Ratownicybłyskawicznie znaleźli się na miejscu. W wąskim zaułku niedalekocentrum handlowego, leżał ranny czternastolatek. Miał na imięJohn. Obok niego siedział jego przyjaciel, który zawiadomiłpogotowie. Mark był starszy o dwa lata. Na policji opowiadał, żezostali zaatakowani bez żadnego powodu przez jakiegośdwudziestoletniego mężczyznę. Nosił ciemną bluzę z kapturem iczarne jeansy. Atak był szokujący nie tylko dlatego, że jegoofiarą padło dziecko, ale także dlatego, że doszło do niego wspokojnej okolicy.

    Kiedy jednak śledczy zaczęli sprawdzać historię opowiedzianą przez Marka, okazało się, że nic tam nie pasuje. I wkrótce zorientowali się, że mają do czynienia z jedną z najbardziej niezwykłych i zadziwiających spraw kryminalnych w historii Wielkiej Brytanii.

  • Arthur Upfield był australijskim autorem kryminałów. Pod koniec lat dwudziestych XX wieku przebywał w buszu, pracując przy budowie płotu na króliki i rozmyślał nad fabułą swojej kolejnej powieści. Pewnego wieczoru przy ognisku, rzucił wyzwanie, żeby wynaleźć jak najlepszy sposób pozbycia się ciała. Po chwili zastanowienia z rozwiązaniem wyszedł niejaki George Ritchie. Zaproponował, żeby zwłoki najpierw spalić. Następnie należało bardzo dokładnie przeczesać popioły. Wyciągnąć z nich wszystkie kości, zęby, a także plomby lub metalowe protezy. Ritchie radził, żeby plomby i protezy rozpuścić w kwasie. Wreszcie, kości należało zmielić i pył rozsypać. Tak powstała książka pod tytułem "Piaski Windee". Powieść, która znajduje się na listach stu najlepszych powieści kryminalnych w historii. Pierwszy wielki sukces literacki i komercyjny Arthura Upfielda.

    Jednak Upfield nie zdawał sobie sprawy, że tamtego wieczora przy ognisku siedział pewien mężczyzna, który bardzo uważnie słuchał rozmowy o przyszłej powieści pisarza i wymyślonym sposobie na pozbycie się zwłok. I potem postanowił wypróbować, jak to zadziała w prawdziwym świecie.

  • Jest to historia nie tylko kryminalna, ale także absurdalna.Najbardziej jednak absurdalne w niej jest to, że wydarzyła sięnaprawdę. W styczniu 2018 roku policja w Palm Beach Gardensrozpoczęła śledztwo w sprawie zabójstwa Alana J. Abrahamsona.Siedemdziesięciojednoletniego mężczyzny, dobrze znanego w lokalnej społeczności. Lubianego, spokojnego, cieszącego się dobrym zdrowiem i rodziną. Jego śmierć była szokiem. Palm Beach Gardens to spokojne miasteczko na Florydzie, gdzie dochodzi do jednego morderstwa rocznie. A śmierć Alana J. Abrahamsona budziła szczególne przerażanie. Podobnie jak większość innych obywateli Palm Beach Gardens był zamożnym, białym emerytem, który mieszkał w domu wartym prawie milion dolarów. Mieszkańcy tego raju poczuli się nagle bardzo zagrożeni...

    Jak zginął Alan J. Abrahamson? Jaką tajemnicę skrywał? O tym wszystkim opowiadam w najnowszym odcinku podcastu

  • Suzanne Eaton była uznaną naukowczynią zajmującą się biologią molekularną. Chociaż sama była Amerykanką od wielu lat pracowała w Niemczech. W lipcu 2019 roku wyjechała na konferencję na Kretę. Pewnego dnia wyszła z hotelu, żeby pobiegać i wtedy widziano ją po raz ostatni. Następnego dnia jej znajomi rozpoczęli poszukiwania. Za pomoc w jej odnalezieniu wyznaczono nagrodę w wysokości trzydziestu tysięcy euro.

    Co się stało z Suzanne Eaton? Czy udało się ją odnaleźć? Kto był odpowiedzialny za jej zniknięcie? I jak zareagowali na tę historię mieszkańcy Krety? O tym wszystkim opowiadam w najnowszym odcinku podcastu.