Episodes
-
Style czytania, czy inaczej style odbioru, to propozycja, którą podał prof. Michał Głowiński, literaturoznawca, w tekście Świadectwa i style odbioru. Styl czytania dotyczy tego, w jaki sposób odbiorca czyta tekst i w ogóle odbiera jakikolwiek komunikat, jakie znaczenia mu nadaje, co jest dla niego ważne, a co nie.
Dlaczego warto je znać? Bo od tego, w jaki sposób podchodzimy do tekstu, zależy również to, jak go rozumiemy i co z niego dla siebie wynosimy. Oczywiście to, w jaki sposób czytamy nie jest związane tylko z jednym stylem. Zwrócenie uwagi, który styl dominuje przy konkretnym tekście, pomaga zrozumieć zarówno to, co czytamy, jak i nasze na to czytanie reakcje. W tym odcinku usłyszysz o:
Stylu mitycznym Stylu alegorycznym styl symbolicznym styl instrumentalnym styl mimetycznym styl ekspresyjnym styl estetyzującym. -
Tak to już jest, że pewne mity i przekonania układają nam świat. O ile przekonania mogą być wspierające, o tyle mity należą do przekonań niewspierających, a związane są z takim patrzeniem na świat, które hamuje nasze działanie i rozwój. Dlatego postanowiłam rozprawić się z pięcioma mitami na temat dobrego pisania. Jest ich więcej, a każdy z nas ma jeszcze jakieś swoje:
dobre pisanie bierze się z natchnienia; dobre pisanie to bezbłędne pisanie; dobre pisanie to oryginalne pisanie; żeby dobrze pisać muszę iść na kurs pisania, znać różne techniki pisania; nie umiem pisać.Mam nadzieję, że ten odcinek będzie wstępem do zmian w Twoich niewspierających przekonaniach dotyczących pisania.
-
Missing episodes?
-
Co roku, w Międzynarodowy Dzień Książki, pojawia się raport Biblioteki Narodowej dotyczący stanu czytelnictwa w Polsce. Co roku po tym raporcie następuje lament, jak to źle, że Polacy nie czytają książek. Od jakiegoś czasu pojawia się jednak nowy lament – lament nad lamentem. I o tym będzie ten odcinek. Mówię w nim o:
analfabetyzmie funkcjonalnym; wartości czytania; tym, co czytanie robi nam w obecnej rzeczywistości. -
Przychodzi sobie dziewiętnastoletni człowiek na polonistykę, zachwycony, że teraz będzie tylko czytał, a tu na wstępie dostaje językiem staro-cerkiewno-słowiańskim w twarz! Scs. to zmora wielu studentów pierwszego roku studiów polonistycznych. I to od razu w pierwszym semestrze. Ja akurat byłam wyjątkiem jeśli chodzi o nielubienie scs. Może dlatego, że w szkole średniej uczyłam się rosyjskiego i odpadło mi od razu poznawanie bukw, liter cyrylicy, którą m.in. zapisywano ten starodawny język. A skąd w ogóle język staro-cerkiewno-słowiański na polonistyce? W tym odcinku podcastu posłuchasz:
o tym, czy staro-cerkiewno-słowiański był językiem wszystkich Słowian; o misji Cyryla i Metodego; o głagolicy i cyrylicy, czyli alfabecie wschodnim, którym do dziś posługują się takie kraje, jak m.in. Rosja, Ukraina, Białoruś, Bułgaria czy Serbia. -
Co robią kolonizatorzy?
Zagarniają ziemię. Osadzają na niej swoją władzę. Każą tubylcom wyznawać swoją wiarę. Każą przyjmować swoje wartości. Deprecjonują zaś te zastane. Podobnie zachowują się niektórzy recenzenci, krytycy, badacze, czytelnicy i wydawcy wobec tekstów literackich z przeszłości (bliższej i dalszej). Kolonizują literaturę.Co z tym zrobić? Jak podchodzić do literatury sprzed 100, 200 lat? O tym w krótkim odcinku podcastu, gdzie usłyszysz:
o tym, na czym polega kolonizowanie literatury, o sprawie Murzynka Bambo, o tym, czy istnieje język całkowicie inkluzywny. -
Sienkiewicz nie ma szczęścia do oceny jego twórczości. Albo się go przecenia, albo nie docenia. Określenie stworzone przez Witolda Gombrowicza – „pierwszorzędny pisarz drugorzędny” – weszło do obiegu popularnego i już z niego nie wyszło. Inna opinia autora Ferdydurke, którą wygłosił podczas rozmowy z ks. Januszem Pasierbem, nie zyskała już takiego aplauzu: „Kultura poszła w stronę ekstremizmów, ja, ja jako człowiek przekorny, idę w kierunku odwrotnym. Jestem dziś bliski odkrycia na nowo pewnych dodatnich stron Sienkiewicza! Moja postawa intelektualna obliczona jest na krytykę ekstremizmów”.
W moim odczuciu, w przypadku wątpliwości, warto czytać twórczość Henryka Sienkiewicza w stylu ekspresyjnym, czyli szukać w tekście autora – jego przeżyć, doświadczeń.
Jak to działa? O tym w odcinku podcastu, w którym spojrzymy na dwa zbiory listów do prasy pisanych przez Sienkiewicza z egzotycznych podróży i zapytamy o:
okoliczności powstania obu zbiorów, postać samego Sienkiewicza, postawę autora wobec rdzennych mieszkańców, nasze podejście do innego. -
Uwiera mnie wyłącznie estetyczny odbiór literatury. Estetyczny w tym sensie, że dobry tekst = tekst, który mi się podoba, zły tekst = tekst, który mi się nie podoba. Uwiera mnie także traktowanie literatury, jak to trafnie ujęła Alicja (@nienormalna_baba), pisząc o sztuce w ogóle, jako film profilaktyczny - czyli oczekiwanie od literatury, że będzie wyłącznie umoralniająca, przekazująca akceptowalne wzorce, piętnująca te nieakceptowalne, a przez to zupełnie zwalniająca z samodzielnego myślenia.
W tym odcinku zatem:
przyglądam się różnym oczekiwaniom wobec literatury, podpowiadam, jakie płyną korzyści z czytania nie tylko tego "co się podoba", zwracam uwagę na literaturę jako potencjalne narzędzie rewolucji. -
Ludwik Zamenhof, wymyślając esperanto, miał ideę, żeby stworzyć język, którym posługiwać się będą mogli wszyscy ludzie, niezależnie od kultury i miejsca, z którego pochodzą. Wiedział bowiem, jak bardzo nasze środowisko wpływa na język i jak często z tego powodu nie jesteśmy w stanie porozumieć się z kimś, kto ma inne tło kulturowe. Czasem dotyczy to nawet osób posługujących się tym samym językiem, ale pochodzących z innego regionu kraju. Dlatego Zamenhof w swoim języku świadomie unikał wszystkiego, co może być ściśle związane z kulturą. Zrezygnował m.in. z idiomów. Zaś idiomy to takie rośliny endemiczne języka. Czasem całkowicie nieprzetłumaczalne. Czasem podobne w rodzinie kulturowej. Czasem możliwe do zaszczepienia na innym gruncie, a czasem zmieniające swoje znaczenie w innym języku, choć niby treść ta sama.
W tym odcinku będę się trochę przyglądać idiomom. Może nie pod mikroskopem, ale pod lupą na pewno:
opowiadam o tym, dlaczego idiomy są problematyczne, opisuję różne rodzaje idiomów, pokazuję pułapki idiomów, sprawdzam, czy w esperanto rzeczywiście nie ma idiomów. -
Twórcy różnorakich kursów szybkiego czytania najczęściej reklamują je hasłem: “Czytaj jak geniusz”. Sugeruje ono, że jeśli czytasz szybko, czytasz tak, jak czytają geniusze, a zatem szybkie czytanie jest związane ze wzrostem Twojego IQ. Tylko że nie… Magia szybkiego czytania polega przede wszystkim nie na czytaniu słów, a zrozumieniu ogólnego sensu. To coś w stylu opowieści Woody’ego Allena o jego doświadczeniu szybkiego czytania: “Przeczytałem Wojnę i pokój w 20 minut. Jest o Rosji”. Zajrzałam do różnych artykułów i badań, bo proces czytania został całkiem nieźle przebadany, i po tych lekturach wyłonił mi się zupełnie inny obraz szybkiego czytania.
W tym odcinku:
opowiadam, skąd się w ogóle wzięła idea szybkiego czytania, sięgam do badań sprawdzających efektywność szybkiego czytania, sprawdzam, czy rzeczywiście geniusze czytają szybko, pokazuję, co wpływa na szybkość czytania. -
Tak to już jest, że język stoi zazwyczaj w pierwszym szeregu podczas wojny ideologicznej. Widać to również w dyskusji wokół feminatywów, która nie jest nowa, a jej efekty tak zero-jedynkowe jak niektórym się wydaje. Feminatywy ani nie stanowią zagrożenia dla języka, ani same nie zmienią naszego myślenia i miejsca kobiet w społeczeństwie. Przyjrzenie się im, jak każde przyglądanie się językowi, pomaga natomiast dotrzeć do swoich przekonań i świadomie zgodzić się na nie lub zacząć dążyć do ich zmiany.
-
Śmierć jest nazywana sytuacją graniczną, a więc taką, która zmienia wszystko. Nie sposób się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. W momentach granicznych trudne, a czasem wręcz niemożliwe stają się komunikaty werbalne. Dlatego o śmierci najlepiej mówi się językiem poezji lub w ogóle milczy. Niemniej jednak gdy ktoś odchodzi, pozostają inni, żywi, tą śmiercią dotknięci. Tylko jak mówić o tym, czego nikt z żyjących nigdy nie doświadczy?
-
Kiedy w 1822 r. Adam Mickiewicz zdecydował się na wydanie pierwszego tomu z poezją, znanego najbardziej jako Ballady i romanse, nikt nie miał wątpliwości – oto idzie nowe. Zarówno Ci, którzy późniejszemu wieszczowi kibicowali, jak i ci uważający go za grafomana. Oczywiście to nie było tak, że Mickiewicz wyskoczył ze swoimi Balladami jak Filip z konopii. Klasycystyczna literatura i tak się już kończyła, mimo buńczucznych odezw Koźmiana i jemu podobnych. Można powiedzieć, że Koźmian, to dzisiejsi boomersi, a romantycy – pokolenie Z. Z jednym małym „ale”.
O ile w XIX wieku romantycy mogli się dość ostro dystansować od neoklasyków, a podział był wyraźny i zrozumiały przez każdego, o tyle od tegoż samego XIX w., od walki romantyków z klasykami, zaczyna się powolne mieszanie ze sobą pojęć, postaw, gatunków. Skutki tego widzimy dziś. I śmiem twierdzić, że w dzisiejszej rzeczywistości z poezją Mickiewicza byłby duży kłopot.
-
Czy powstanie styczniowe jest tym wydarzeniem, które może nas jeszcze obchodzić? Czy będziemy wspominać je tylko na lekcjach historii i języka polskiego oraz na organizowanych co jakiś czas uroczystościach, jak w tym roku (2023), kiedy przypada 160. rocznica wybuchu powstania?
Gdy zaczyna się po kartach mitu, odkrywamy, że pod tym, co nam się wydaje jest jeszcze inna warstwa, a pod nią kolejna i kolejna. Docieranie do nich pomaga nam wyraźniej dostrzec powtarzane schematy, idee drążące serce narodu od wieków, nierozwiązane spory, zamiecione pod dywan problemy. Każdy naród jest takim tekstem złożonym z różnych warstw, gdzie te nawet dużo wcześniejsze mają duży, choć często już nieuświadamiany, wpływ na warstwę najnowszą. I o tym właśnie jest powstanie styczniowe, a konkretnie to, co chcę o nim opowiedzieć.
Będzie trochę polityki, kultury, literatury, perspektywy społecznej i prywatnej. Jak to w życiu.
-
Rada Języka Polskiego działa w naszym kraju od 1996 roku. I od tego czasu wzbudza różne emocje. Najczęściej przypomina się o niej w przestrzeni publicznej w kontekście jakichś emocjonalnych sporów językowych. W okolicy „urodzin” Rady postanowiłam zebrać w jednym miejscu część informacji na jej temat. A przy okazji napisać trochę o tym, jak działa język, kto odpowiada za zasady, które w nim mamy i czy rzeczywiście musimy słuchać tego, co mówią nam językoznawcy normatywiści.
W tym odcinku:
wyjaśniam, czym jest Rada Języka Polskiego i jakie ma kompetencje, odpowiadam o podejściu do "ochrony języka", sprawdzam, kto wymyślił język polski?Więcej na https://jakzachwyca.wiankislow.pl/
-
Co wspólnego może mieć shirnin-yoku z powieścią Orzeszkowej?
Zacznijmy od tego, że w pierwszej połowie XIX w. Nad Niemnem czytamy trochę jak cenzorzy rosyjscy w 1888 roku. Czytamy przede wszystkim to, co jest nam znane, co rozumiemy, a ukryte przez Orzeszkową sensy są nam niedostępne. Z tej prostej przyczyny, że zarówno my, jak i cenzorzy nie mamy dostępu do umysłu i serca Polaka pod koniec XIX w. Czy to źle? Oczywiście, że nie. Dobre powieści można czytać na wielorakich poziomach, w zależności od zainteresowania, wiedzy, wcześniejszych lektur itp. Chcę jednak pokazać, że takie cenzorskie zanurzanie się w odczytywanie ukrytych sensów może wprowadzić nasze czytanie na zupełnie inny poziom i odsłonić przed nami bogactwo, które będzie dla nas znaczące – tu i teraz, dla naszego życia. Indywidualnego i społecznego.
https://jakzachwyca.wiankislow.pl/
-
JĘZYKOZNAWCY USTALILI TO PONAD WSZELKĄ WĄTPLIWOŚĆ!
Tak mógłby brzmieć clickbaitowy tytuł lub lead tekstu na temat używania formuły Witam w e-mailach. W końcu od ponad dziesięciu lat jej stosowanie lub nie rozpala wyobraźnię wielu i wywołuje coraz to nowe dyskusje w Internecie. Mimo językowej afery, jaką kiedyś wywołała deklaracja Michała Rusinka, rozpoczynanie e-maila od Witam jest już powszechne, choć nadal niepoprawne i przez część osób nielubiane. I co z tym fantem zrobić?
Po odsłuchaniu odcinka, pobierz ściągawkę "Jak rozpocząć e-mail bez WITAM"
-
Najtrudniej było mi zacząć ten odcinek. Skoro bowiem język może być użyty w służbie niemoralności, to od razu pojawiło się pytanie o moralny status języka. Czy można w ogóle mówić, że język jest moralny lub nie? Potem przyplątała się z kolei wątpliwość odnośnie rozumienia pojęcia “moralność”, które nie jest przecież tożsame z “etycznością”. I tak dalej, i tak dalej… System na chwilę się zawiesił.
Na potrzeby tego tekstu przyjmijmy zatem, że “moralne” jest to, co zostało uznane za dobre przez społeczeństwo. Zaś język sam w sobie jest amoralny, czyli ani moralny, ani niemoralny. Jednak ponieważ język nie istnieje sam w sobie, a zawsze w użyciu, w jakimś sensie możemy mówić o jego moralności lub niemoralności. Sama zaś moralność, jak wykazywał Charles Taylor, jest możliwa tylko w języku i przez język. Nie ma czegoś takiego jak niema moralność. Żeby więc uniknąć głowienia się nad metajęzykowymi rozważaniami, skupiłam się na tym, jak dzisiaj wykorzystujemy język w złych celach. Stąd też tytuł odcinka brzmi nie “Niemoralny język”, a “Język w służbie niemoralności”, czyli służący, bardzo ogólnie mówiąc, złym celom. Podzieliłam te złe cele na trzy grupy i o nich opowiadam:
1. Przekleństwa
2. Manipulacja
3. Projekcja negatywna -
Nasze życie to w pewnym sensie utwór literacki, w którym co i rusz dokonujemy autorskich (czasem włącza się w to również redaktor) decyzji, co zostawiamy, co z niej wyrzucamy, co kryjemy w cień, czemu odmawiamy prawdziwości. Oczywiście na przestrzeni naszego całego życia te opowieści mogą się zmieniać, czasami dość mocno. Zawsze jednak konstruujemy opowieść porządkującą nam rzeczywistość. Czy to coś złego? Absolutnie nie. W taki sposób żyjemy i inaczej nie moglibyśmy.
-
Istniejemy kulturowo dzięki opowieściom. To one tworzą naszą historię – jako jednostek, członków rodziny, narodu, mieszkańców obszaru kulturowego. Od początku życia słyszymy opowieści, a czytać i pisać uczymy się dopiero po jakimś czasie. Dlatego też opowiadanie, nawet w kontekście biznesowym, wzbudza w odbiorcy pierwotną, emocjonalną nutę. Pozwala go uwieść i zostawić w nim ślad, który rezonuje i może dać odpowiedź w postaci kupna produktu/usługi. Nie jestem marketingowcem i nie będę Ci sprzedawać (bez sprzedawania, oczywiście), jak marketingowo ułożyć dobrą historię (firmy, marki, produktu). Chcę za to pokazać, jak można wykorzystać snucie historii z mojej perspektywy – historyka literatury i słuchacza opowieści tworzonych przez prawdziwych opowiadaczy. Czasem nie trzeba kursów, rozpracowywania struktury i szukania antagonisty. Wystarczy… posłuchać.
-
Język żyje. Takie personifikowanie języka ma jakieś swoje uzasadnienie. W końcu jeśli kreuje on rzeczywistość, to można go przyrównać do demiurga, który niewzruszenie narzuca swoje zasady. A niekiedy, widząc w tym swoje korzyści, łaskawie zezwala na ludzki wpływ na niego. Na przykład taki e-mail. Niby list, a jednak inny. Piszę list, piszę e-mail czy e-maila? SMS czy SMS-a? Co na to językowy demiurg? Mamy niebywałą okazję obserwować z bliska, jak rozwija się i zmienia ten językowy organizm. Było sobie życie i był sobie język. Zajrzyjmy więc do środka. Czekają na Ciebie tendencje, ewolucja, walka, powrót do przeszłości, życie współczesne i proroctwa.
- Show more