Episoder

  • Czy mamy w Polsce, w rzymskokatolickim Kościele, siostrę, która wprost wyraża to, że nie rozumie, dlaczego święcenia dla kobiet są blokowane przez kościelne władze i jasno stwierdza, że siostry / kobiety są często traktowane w naszej wspólnocie jak ludzie gorszej kategorii?

    Która nie boi się mówić krytycznie o biskupach i potrafi otwarcie opowiadać o swoich przykrych doświadczeniach w kontaktach z księżmi?

    Z którą można wspólnie poszukać odpowiedzi na pytanie o to, jak przestać się bać i zacząć głośno mówić o zmianach, jakich potrzebujemy w Kościele?

    Która potrafi powiedzieć, że czasem odejście z Kościoła może być czymś dobrym, co pomoże nam ocalić naszą wiarę?

    I jeszcze na dokładkę nie mieszka w klasztorze, a w zwykłym mieszkaniu w kamienicy i nie chodzi w habicie, tylko w dżinsach?

    A przy tym wszystkim z pasją opowiada o swoim powołaniu i relacji z Bogiem?

    Otóż mamy. Nazywa się siostra Barbara Radzimińska, a ja mam ogromną przyjemność zaprosić Was do wysłuchania naszej rozmowy.

    Na zachętę krótki fragment jej wypowiedzi, który mocno przykuł moją uwagę i stał się przyczynkiem do naszego spotkania:

    „Myślę, że jest potrzeba w Kościele takiego coming outu, odważnego mówienia co tak naprawdę myślimy, z czym się nie zgadzamy. Trochę spełniają to zadanie osoby, które w ramach protestu odchodzą z Kościoła. Ale bardziej potrzebujemy takiego coming outu wewnątrz Kościoła”

    ***

    Moja praca autorska i wszystkie inne działania są możliwe dzięki społeczności, która wspiera je finansowo. Ten materiał również powstał dzięki ich wsparciu. Każda złotówka od Was umożliwia mi dalsze działanie w wolności i planowanie kolejnych projektów. Dołącz do grona moich Patronek i Patronów: https://patronite.pl/piotrzylka

    ***

    Więcej odcinków podcastu:

    http://piotrzylka.pl/category/podcasty/

    ***

    Zapraszam też na:

    - FACEBOOK: https://www.facebook.com/piotrzylkablog
    - INSTARGAM: https://www.instagram.com/piotrekzylka/
    - SPOTIFY: https://open.spotify.com/show/6EAcqwXrv2zwJtDAVSDw7C

  • Dziewczyna została potwornie skrzywdzona przez księdza. Nie tylko wykorzystał ją seksualnie, ale też w perfidny sposób zdobył zaufanie jej rodziny, więc mógł być cały czas blisko niej. Znęcał się też nad nią, mówiąc w trakcie mszy z ambony rzeczy, których nikt inny nie rozumiał, które były szyfrem skierowanym tylko do niej i miały ją jeszcze bardziej niszczyć psychicznie.

    Ta sama dziewczyna przeszła niesamowitą drogę, która pozwoliła jej odnaleźć wewnętrzną wolność.

    Ta sama dziewczyna mówi dziś, że Kościół jest jej ukochanym domem.

    Ta sama dziewczyna chce głosić światu nowinę o Bogu, który jest dobry.

    Ta sama dziewczyna chce dawać świadectwo o miłości, która jest większa niż śmierć.

    Wiem, że może się to Wam wydawać niemożliwe. Ja też tak pomyślałem, kiedy pierwszy raz się do mnie odezwała. Pomyślałem, że mnie ktoś po prostu wkręca.

    Ale ta dziewczyna istnieje.

    Nazywa się Tośka Szewczyk i dla mnie jest prawdziwą bohaterką.

    Ogromnie się cieszę, że na początku sierpnia udało mi się ją odwiedzić i poznać na żywo.

    W trakcie naszego spotkania rozmawialiśmy o krzywdzie jakiej doświadczyła i o jej długofalowych konsekwencjach.

    O tym jak dokrzywdzał ją system i władze kościelne.

    Ale też o jej drodze wewnętrznego uzdrowienia i o tym, jak walczy o zmiany w Kościele.

    Tośka bez znieczulenia opowiedziała mi o tym, co ją wkurza i boli w naszej wspólnocie, o niełatwych relacjach z biskupami, ale też o tym, za co Kościół z całego serca kocha.

    Podzieliła się ze mną swoimi marzeniami i tym, co robi, żeby je wcielać w życie.

    Na koniec porozmawialiśmy o jej wierze, wątpliwościach, relacji z Bogiem i o tym, co to dla niej znaczy, że „stoi w przedsionku Kościoła”.

    Tośka jest osobą, która nie tyle budzi, co rozpala moją nadzieję.

    Jestem głęboko przekonany, że takich osób jak ona nasza wspólnota - jeśli faktycznie chce się zmieniać na bardziej ewangeliczną - bardzo potrzebuje.

    Zapraszam Was do wysłuchania naszej rozmowy.

    ***

    Moja praca autorska i wszystkie inne działania są możliwe dzięki społeczności, która wspiera je finansowo. Ten materiał również powstał dzięki ich wsparciu. Każda złotówka od Was umożliwia mi dalsze działanie w wolności i planowanie kolejnych projektów. Dołącz do grona moich Patronek i Patronów: https://patronite.pl/piotrzylka

    ***

    Więcej odcinków podcastu: http://piotrzylka.pl/category/podcasty/

    ***

    Zapraszam też na:

    - FACEBOOK: https://www.facebook.com/piotrzylkablog
    - INSTARGAM: https://www.instagram.com/piotrekzylka/
    - SPOTIFY: https://open.spotify.com/show/6EAcqwXrv2zwJtDAVSDw7C

  • Mangler du episoder?

    Klikk her for å oppdatere manuelt.

  • Materiał powstał dzięki wsparciu mich Patronek i Patronów. Tu możesz wesprzeć powstanie kolejnych podcastów: https://patronite.pl/piotrzylka

    ***

    Nasze ścieżki przecięły się w świecie około-dominikańskim.

    Z zaciekawieniem śledziłem jej wypowiedzi, w których opowiadała o swoim podejściu do wiary i Kościoła.

    Lubię słuchać jej utworów. Wyczuwam w nich coś prawdziwego i pięknego. I głęboko rozumianą wolność.

    To właśnie jedna z jej piosenek doprowadziła do naszego spotkania. Kiedy usłyszałem „Wielką ciszę”, postanowiłem się odezwać i zaproponować rozmowę.

    Trochę nam zeszło z koordynacją kalendarzy, ale w końcu się udało i pod koniec czerwca usiedliśmy razem z Bovską przy stole, włączyliśmy dyktafon i zaczęliśmy nagranie.

    Rozmawiamy o wartościach, którymi kieruje się w swojej twórczości i życiu prywatnym, o jej drodze wiary i procesie zmian w podejściu do Kościoła.

    Ale przede wszystkim dotykamy mega trudnego doświadczenia, jakim jest mierzenie się z problem niepłodności. Jak ono na nią wpłynęło, jakie wyzwania pojawiły się w tym kontekście w relacji z partnerem i innymi bliskimi osobami, jak sobie z nimi radzą.

    To również opowieść o szukaniu pomocy w metodzie in vitro. Czym ona jest? A czym nie jest? Jak zdecydowanie się na nią wpływa na życie kobiety? Kim są "niewidzialni rodzice"?

    Moja rozmówczyni mówi wprost, że ws. zapłodnienia in vitro nie zgadza się ze stanowiskiem Kościoła. I tłumaczy dlaczego.

    To rozmowa do bólu szczera, momentami bardzo trudna. Ale też wspierająca i we wrażliwy sposób dotykająca dramatu niepłodności, który dotyczy tak wielu osób, a o którym wciąż tak mało się mówi w przestrzeni publicznej, szczególnie w Kościele.

    Dziś oddajemy ją w Wasze ręce.

  • To jest rozmowa, do której zbieraliśmy się przez 3 lata. I ogromnie się cieszę, że w końcu możemy się nią z Wami podzielić.

    Kiedy w grudniu 2020 roku Maciek - którego poznałem lata wcześniej, jako osobę zaangażowaną w ewangelizację i promowanie wartości pro-life - ogłosił publicznie, że odchodzi z Kościoła, bardzo mnie to poruszyło.

    Wysłałem mu wtedy taką wiadomość: „Dzięki za Twoją szczerość. Perspektywy nieznanego i niewiedzenia są mi mega bliskie. Trzymaj się dzielnie”. W tamtym okresie sam mierzyłem się z własnym kryzysem bycia w Kościele i również ruszałem w nieznane, po 11 latach odchodząc z redakcji DEON.pl.

    Kilka miesięcy później zaproponowałem Maćkowi i jego żonie Natalii nagranie podcastu. Chciałem się z nimi spotkać, bo bardzo cenię ich wrażliwość. Byłem też - i wciąż jestem - przekonany, że my katolicy musimy uważnie wsłuchiwać się w to, co mają do powiedzenia ludzie, którzy odchodzą z naszej wspólnoty.

    Wtedy - z rożnych powodów - nasze spotkanie nie doszło do skutku. Dalej jednak z dużym zaciekawieniem obserwowałem, co się u nich dzieje i czym się dzielą w mediach społecznościowych.

    W końcu 13 marca 2024 roku Maciek opublikował tekst, w którym napisał: „Kiedy (ponad 3 lata temu) odchodziłem z Kościoła, wkroczyłem na przeciekawą drogę, która w połowie zeszłego roku doprowadziła mnie do... Jezusa. Jak bardzo krindżowo by to nie brzmiało, to właśnie opuszczenie przysłowiowego stada dało mi szansę na chwycenie prawdziwej relacji z Pasterzem. Takiej relacji, jakiej chyba nigdy nie miałem”.

    Niedługo później usiedliśmy z Maćkiem w mieszkaniu rodzinki Białobrzeskich, Natalia zabrała dzieciaki na spacer (dzięki, Natalia, za stworzenie nam przestrzeni do spokojnego spotkania!), włączyliśmy dyktafon i zaczęliśmy rozmawiać.

    Już dawno nie miałem szansy wysłuchać tak szczerej opowieści o wierze, wątpliwościach i poszukiwaniu Boga. Poznajcie historię nietypowej - a dla mnie również przepięknej - duchowej drogi Maćka Białobrzeskiego.

    PS. Pierwotnie zaproponowałem, żebyśmy naszą rozmowę odbyli we trójkę, razem z Natalią, ale Natalia w chwili obecnej jest na takim etapie życia, że nie chce publicznie dzielić się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami związanymi z tematyką poruszaną w podcaście, co oczywiście szanuję. Jeszcze raz dzięki, Natalia, za stworzenie nam przestrzeni na rozmowę i ciepłe przyjęcie w Waszym domu, w którym - mimo że byłem u Was pierwszy raz - czułem się przyjęty jak wieloletni przyjaciel.

    ***

    Moja praca autorska i wszystkie inne działania są możliwe dzięki społeczności, która wspiera je finansowo. Ten materiał również powstał dzięki ich wsparciu. Każda złotówka od Was umożliwia mi dalsze działanie w wolności i planowanie kolejnych projektów. Dołącz do grona moich Patronek i Patronów: https://patronite.pl/piotrzylka

    ***

    Więcej odcinków podcastu: http://piotrzylka.pl/category/podcasty/

    ***

    Zapraszam też na:
    FACEBOOK: https://www.facebook.com/piotrzylkablogINSTARGAM: https://www.instagram.com/piotrekzylka/SPOTIFY: https://open.spotify.com/show/6EAcqwXrv2zwJtDAVSDw7C

  • Od wielu miesięcy z coraz większym zaciekawieniem śledziłem jego działania.

    Dostrzegłem w nich kilka elementów, które mi mocno zaimponowały.

    Bo zobaczyłem zakonnika i księdza, który nie boi się otwarcie (a nie chowając się za ogólnikowymi i bezpiecznymi hasełkami) nazywać patologiczne mechanizmy i zachowania w Kościele (w tym również we własnym zakonie).

    Duszpasterza, który stara się wspierać osoby wykluczane, poniżane i ranione w naszej wspólnocie oraz z szacunkiem odnosi się do tych, którzy z niej odeszli.

    Człowieka zakochanego w Jezusie, z pasją i wrażliwością dzielącego się Ewangelią oraz poszukującego zdrowej, pięknej duchowości.

    Jakiś czas temu zapytałem go, czy odważyłby się ze mną porozmawiać o problemach i wyzwaniach stających przed Kościołem w Polsce, ale tak do bólu szczerze, bez unikania najtrudniejszych tematów i z odniesieniem się do konkretnych wydarzeń i osób.

    Mimo hejtu, jakiego w odpowiedzi na jego różne działania i wypowiedzi doświadczał już nie raz, Maciej Biskup OP przyjął moje zaproszenie i nagraliśmy długą, szczerą rozmowę.

    Dotykamy w niej kilku bardzo trudnych i ważnych spraw. Szukamy również nadziei i światła płynących z Ewangelii, które mogą pomóc przetrwać nawet największe kryzysy.

    Dziś oddajemy ją w Wasze ręce.

    ***

    Moja praca autorska i wszystkie inne działania są możliwe dzięki społeczności, która wspiera je finansowo. Ten materiał również powstał dzięki ich wsparciu. Każda złotówka od Was umożliwia mi dalsze działanie w wolności i planowanie kolejnych projektów. Dołącz do grona moich Patronek i Patronów: https://patronite.pl/piotrzylka

    ***

    Więcej odcinków podcastu: http://piotrzylka.pl/category/podcasty/

    ***

    Zapraszam też na:
    FACEBOOK: https://www.facebook.com/piotrzylkablogINSTARGAM: https://www.instagram.com/piotrekzylka/SPOTIFY: https://open.spotify.com/show/6EAcqwXrv2zwJtDAVSDw7C

  • „Mam wrażenie, że biskupi się nas boją. Boją się dopuścić kobiety do władzy, decyzyjności. Najchętniej widzieliby nas tylko w roli matek i strażniczek domowego ogniska, zamkniętych w domach. Ewentualnie przychodzących do kościoła, no bo ktoś w tych ławkach musi siedzieć i do kogoś trzeba mówić. Ale nie chcą, żebyśmy miały wpływ na cokolwiek”.

    To słowa Justyny, która w domu zamknąć się biskupom nie da. Jest odważną kobietą, katoliczką głośno mówiącą o dyskryminowaniu kobiet w Kościele, chcącą innego, bardziej ludzkiego, bliskiego i wrażliwego Kościoła. Stara się go budować i walczy o niego konsekwentnie.

    I mimo, że wiele razy zderzyła się ze ścianą, nie poddaje się.

    Kiedy władze archidiecezji gdańskiej ignorowały skrzywdzonych, kryły pedofilię i kłamały publicznie, współorganizowała protesty pod biskupią kurią.

    Po drugiej części filmu braci Sekielskich „Zabawa w chowanego” zamieściła we włoskiej prasie apel do Franciszka nawołujący do interwencji papieża w polskim kościele i wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do skompromitowanych hierarchów.

    Działa w Kongresie Katoliczek i Katolików, gdzie nikt nikogo nie wyzywa od heretyków, gdzie można mieć wątpliwości, rozmawiać na każdy temat i wspólnie szukać odpowiedzi na pytanie o to, jak możemy zmieniać nasz nadwiślański katolicyzm. Żeby był mniej skostniały i bardziej ewangeliczny.

    Prywatnie jest żoną i matką (w tym jednego dziecka z niepełnosprawnością). Kocha podróżować. Mieszkała w Hiszpanii i w kilku krajach Ameryki Południowej. Doświadczyła dzięki temu różnorodności chrześcijaństwa, co wzmocniło jej wiarę w to, że inny Kościół jest możliwy.

    Justyna Zorn jest mądrą, silną, świadomie wierzącą osobą. I bohaterką najnowszego odcinka podcastu „Słuchać, żeby usłyszeć”. Zapraszam do wysłuchania naszej rozmowy.

    ***

    Moja praca autorska i wszystkie inne działania są możliwe dzięki społeczności, która wspiera je finansowo. Ten materiał również powstał dzięki ich wsparciu. Każda złotówka od Was umożliwia mi dalsze działanie w wolności i planowanie kolejnych projektów. Dołącz do grona moich Patronek i Patronów: https://patronite.pl/piotrzylka

    ***

    Więcej odcinków podcastu: http://piotrzylka.pl/category/podcasty/

    ***

    Zapraszam też na:

    - FACEBOOK: https://www.facebook.com/piotrzylkablog
    - INSTARGAM: https://www.instagram.com/piotrekzylka/
    - SPOTIFY: https://open.spotify.com/show/6EAcqwXrv2zwJtDAVSDw7C

  • Magda i Uschi są katoliczkami. Od 18 lat żyją w pięknym związku.


    Mówi Magda: „Dzięki Uschi doświadczyłam nawrócenia”


    Mówi Uschi: „Bóg postawił Magdę na mojej drodze. I to jest najlepsze, co mi się mogło przydarzyć w życiu”


    Obie mówią o sobie, że często bywają niewidzialne. Co to znaczy?


    Jak odkrywały swoją tożsamość? Jak reagowali ich bliscy na ich coming out?


    Jak radzą sobie z nauczaniem i praktyką traktowania osób LGBT+ w Kościele? Jakich zmian by chciały?


    Co się dzieje, kiedy przychodzi do nich ksiądz po kolędzie?


    Jak żyje im się w Polsce? Co je najbardziej boli? Jakie mają marzenia?


    Jestem im ogromnie wdzięczny za to, że wpuściły mnie do swojego świata i opowiedziały swoją historię. Szczególnie Magdzie, która jest bardzo introwertyczną osobą.

    Dawno nie słyszałem tak poruszającego świadectwa o wierze i miłości.

    Zapraszam Was do wysłuchania naszej rozmowy.


    ***

    Ten materiał powstał dzięki wsparciu moich Patronek i Patronów. Moja praca autorska i wszystkie inne działania są możliwe dzięki społeczności, która wspiera je finansowo. Każda złotówka od Was umożliwia mi dalsze działanie w wolności i planowanie kolejnych projektów. Dołącz do grona moich Patronek i Patronów.

  • Trzymam w rękach zdjęcie Szymona. Widzę uśmiechniętego, szczęśliwego, pogodnego, pełnego życia faceta.

    Nic bardziej mylnego.

    „Nie mam bardziej radosnego zdjęcia. Mój uśmiech jest na nim tak przekonywujący, że do tej pory, jak ludzie je widzą, również się uśmiechają. A ja, w momencie kiedy mi je robiono, czułem się najgorzej na świecie, czułem się człowiekiem, który w ogóle nie zasługuje na to, żeby istnieć. Tego samego dnia miałem myśli rezygnacyjne, które są wstępem do myśli samobójczych. W takich momentach czujesz, że lepiej by było gdybyś nie istniał, gdybyś zniknął.

    To zdjęcie zrobiono mi w maju 2016 roku. Byłem na początku drugiego miesiąca leczenia depresji. Nie czułem jeszcze poprawy. Tak może wyglądać twarz kogoś, kto w środku naprawdę cierpi i woła o pomoc. Trudno w to uwierzyć? Moja towarzyszka nie odpuszczała. Pokazuję wam je, bo możecie nawet nie dostrzegać, ile osób dookoła was choruje, nie wiedząc jak o tym mówić”.

    Jak to możliwe? Co go doprowadziło do tak ciężkiego stanu? Gdzie i jaką pomoc znalazł, żeby wyleczyć się z depresji?

    Jak wygląda męska depresja? Czy depresja mężczyzn różni się czymś od depresji kobiet? Co robić, kiedy podejrzewamy, że sami mamy depresję? Kiedy iść do psychiatry, kiedy do psychoterapeuty, kiedy wspierać się lekami? Jak wspierać bliskie nam osoby chorujące na depresję? Swoich partnerów, znajomych, braci, ojców? Jak zadbać o siebie, kiedy jesteśmy stroną wspierającą?

    O tym wszystkim rozmawiamy z Szymonem Żyśko w najnowszym odcinku podcastu „Słuchać, żeby usłyszeć”. Zapraszam do wysłuchania naszej rozmowy.

    ***

    Ten materiał powstał dzięki wsparciu moich Patronek i Patronów. Moja praca autorska i wszystkie inne działania są możliwe dzięki społeczności, która wspiera je finansowo. Każda złotówka od Was umożliwia mi dalsze działanie w wolności i planowanie kolejnych projektów. Dołącz do grona moich Patronek i Patronów.

  • Trudno opisać emocje jakie we mnie były, kiedy jechałem się z nią spotkać. Bo to nie jest łatwa historia z przyjemnym happy endem, do którego można się przytulić i nim ogrzać.

    Marzena przez kilka lat walczyła z chłoniakiem. Wydawało się, że walkę z nowotworem ma już za sobą, wróciła do normalnego życia.

    I wtedy przyszedł potężny cios. Rozległy rak płuc z przerzutami do mózgu. I ta najtrudniejsza wiadomość - Marzena ma już szansę tylko na leczenie paliatywne, wydłużające życie.

    Jak żyje się, kiedy jesteś młodą kobietą i wiesz, że nie masz szans na wyleczenie? Kiedy zostało ci kilka miesięcy, w najlepszym wypadku kilka lat. Gdzie możesz szukać nadziei? O czym marzysz? Jak to wszystko wpływa na twoją wiarę i niewiarę, relacje z bliskimi, związek z chłopkiem?

    Jak w takiej sytuacji nie zwariować w kontaktach z lekarzami? Jak zadbać o swoją psychikę? Jak nie poddać się załamaniu i depresji?

    O tym wszystkim i nie tylko rozmawiamy z Marzeną Erm. Piękną, mądrą, silną i odważną kobietą.

  • Chyba najlepiej jego historię streszczają tatuaże, które ma na rękach. Kiedyś na lewej było jasne przesłanie - CHWDP. W zasadzie dalej tam jest, ale teraz jest przykryte innymi tatuażami, na których widać Patryka z rodziną, wyciągniętą pomocną dłoń i sylwetkę pewnego znanego księdza "onkocelebryty".

    Patryk dzieciństwo i okres dojrzewania miał trudne - pijący ojciec, biednie w domu, złe towarzystwo, alkohol, używki, narkotyki, w konsekwencji przestępstwa i więzienie. Nie zmierzało to w dobrą stronę.

    Ale nagle, zupełnie niespodziewanie, wydarzyło się coś, co stało się momentem zwrotnym. "Przez przypadek" trafił za karę do puckiego hospicjum i spotkał w nim księdza Jana Kaczkowskiego. W trakcie ich pierwszego spotkania Patryk był na kacu i troch zjarany, ale ksiądz Jan go nie opieprzył. Zamiast tego zagadał z Patrykiem tak, że udało mu się dotrzeć do jego głowy i serca.

    Chciałoby się powiedzieć, że to historia, która nadaje się na scenariusz filmowy, ale w tym wypadku faktycznie się tak stało i relacja Patryka z Janem była punktem wyjścia do powstania scenariusza filmu "Johnny" (którego premiera już we wrześniu).

    Bardzo mi zależało, żebyście mogli usłyszeć go i lepiej poznać nie tylko w filmowej, ale też całkowicie realnej wersji. Dlatego pojechałem na Hel, gdzie dziś Patryk Galewski mieszka ze swoją żoną Żanetą, córką i dwójką synów.

    Najstarszy syn ma na imię Jan. Domyślacie się na czyją cześć.

    Zapraszam do wysłuchania naszej rozmowy. Jest mocno, życiowo, ze zwrotami akcji, dramatami, pięknymi historiami, ale też - jak to w janowym świecie - nie brakuje humoru.

  • Z Izą znamy się od ładnych paru lat. Kiedy się poznaliśmy była jeszcze Nazarią. 18 lat spędziła w zakonie. Dziś jest osobą świecką. Pracuje, wynajmuje mieszkanie, żyje jak większość z nas.

    Ale robi też coś bardzo ważnego. Założyła i prowadzi Centrum Pomocy Siostrom Zakonnym.

    Jest kobietą, która całym sercem kocha Boga i odważnie szuka dróg do służenia innym.

    Rozmawiamy o jej drodze życiowej i duchowej oraz o poważnych problemach w żeńskich zgromadzeniach zakonnych, o których w Kościele nie mówi się głośno, co jest wielkim zaniedbaniem, bo nigdy nie powinno być przyzwolenia na systemowe nadużycia władzy, przemoc psychiczną, poniżanie, wykorzystywanie seksualne. Niestety wymienić można by jeszcze długo.

    Już w trakcie naszego pierwszego spotkania myśleliśmy o zrobieniu materiału, w którym dotknęlibyśmy tych trudnych tematów, z nadzieją, że uda nam się rozpocząć poważną dyskusję o problemach i potrzebach zmian w zakonach żeńskich w Polsce.

    Wtedy Iza - co jest smutne i symboliczne - bała się jeszcze wypowiadać pod własnym imieniem i nazwiskiem.

    Dziś już się nie boi. Zapraszam do wysłuchania naszej rozmowy.

  • Kilka miesięcy temu pojechał pomagać uchodźcom na granicy polsko-białoruskiej. Od wybuchu wojny organizuje pomoc dla Ukrainy. Na Triduum Paschalne pojechał do Lwowa karetką, która będzie ratować ludzi na froncie.

    Stara się promować ekologię integralną i uświadamiać jak ważne dla nas wszystkich jest ekologiczne nawrócenie.

    Prowadzi nieszablonowe inicjatywy angażujące bardzo różnych ludzi – wierzących i niewierzących, artystów, osoby wykluczane społecznie, młodszych i starszych.

    Zależy mu na budowaniu wspólnoty, która nikogo nie będzie wykluczać i przyjmuje każdego takim jaki jest.

    Na podstawie historii początków jego powołania można by napisać scenariusz filmowy. Taki, że wielu mogłoby nie uwierzyć, że to scenariusz oparty na faktach.

    Kiedy pytam go o to, jakim chce być księdzem, odpowiada: „Chciałbym być bratem, który nie przeszkadza Panu Bogu”.

    I dodaje, żebyśmy nie poddawali się beznadziei. A kiedy wszystko wokół wydaje się być ciemnością, starali się zapalać małe światła, które mogą dodawać otuchy.

    Zapraszam Was do wysłuchania rozmowy z Cordianem Szwarcem. Franciszkaninem, pięknym i szalonym człowiekiem.

  • Z Miszą poznaliśmy się wiele lat temu w Taizé. Ale dopiero teraz podzielił się za mną swoją historią.

    Od kilku miesięcy pracowała we mnie myśl, żeby oddać głos osobie LGBT, która jest wierząca i – czasem wbrew wszystkiemu – wciąż uważa Kościół za swój dom.

    Misza od dziecka czuł, że jest „inny”. Ale środowisko, w którym dorastał, nie pomagało mu w zrozumieniu samego siebie. Wręcz przeciwnie. Jeśli będąc małym chłopakiem w szkole od rówieśników słyszysz o „pedałach”, a w Kościele, że jesteś złem, to nie masz bezpiecznych warunków do odkrywania prawdy o swojej orientacji.

    Kiedy Misza zrozumiał, że jest osobą homoseksualną, równocześnie uwierzył, że może się z tego wyleczyć. I „leczył” się przez kilkanaście lat. Aż doszedł do ściany i zrozumiał, że to droga donikąd.

    To jest historia o stopniowym odkrywaniu własnej tożsamości, latach walczenia z samym sobą, o przemocowym traktowaniu osób LGBT w społeczeństwie i w Kościele. I w końcu o odwadze, samoakceptacji, wierze w Boga, który nie jest tyranem, ale czułym Ojcem i walce o bardziej ewangeliczny Kościół.

    W naszej rozmowie mierzymy się też z tymi wszystkimi argumentami wracającymi w kato-internetach i na ambonach w stylu: "Nie potępiam człowieka tylko jego grzech" albo "Święty Paweł mówi, że homoseksualizm to..." itd.

    Zapraszam Was do uważnego wysłuchania mądrego i odważnego człowieka, który przeszedł bardzo trudną drogę. Ja jestem pod wielkim wrażeniem jego wrażliwości, siły i wiary.

  • "Jestem na spotkaniu z fascynującymi ludźmi. Poszłam z myślą, że będą mówić o podróżowaniu, a na sam początek walnęli takie świadectwo, że mi szczena opadła".

    Od tej wiadomości, którą dostałem jakiś czas temu od dobrej znajomej, rozpoczął się ciąg zdarzeń, który doprowadził do mojego spotkania z szaloną dwójką pięknych osób. Takich, z którymi spotkanie dodaje odwagi i rozbudza marzenia.

    Kasia i Łukasz mieli bardzo dobre prace, komfortowe mieszkanie i - jak to się mówi - poukładane życie. Jednak 3 lata temu, prawie z dnia na dzień, rzucili wszystko, kupili vana i… w nim zamieszkali. Od tego czasu są ludźmi drogi i - jak to cudnie określają - ich podwórkiem jest cały świat.

    To jest historia ludzi, którzy nie bali się zaryzykować wszystkiego i poszli za głosem serca.

    O tym, jak do tego doszło, w jaki sposób podejmuje się tak radykalne i szalone decyzje, o przygodach pięknych, ale czasem też niebezpiecznych, o życiu w związku w tak specyficznych warunkach i o tym, co z tym wszystkim ma wspólnego wiara i ikona Jezusa, którą zabierają ze sobą w podróże, możecie posłuchać w najnowszym podcaście.

    Szykujcie się na wielką dawkę poruszających historii, zaskakujących zwrotów akcji i pięknych emocji. Przed nami podróż w nieznane z PodróżoVanie.

    "To dla nas wyjątkowa rozmowa. Na spokojnie, z wieloma pytaniami, jakich nikt wcześniej nam nie zadał"

  • Kiedy nagrywaliśmy naszą rozmowę pod koniec sierpnia, byliśmy mocno zaniepokojeni wieściami, które docierały do nas z polsko-białoruskiej granicy. Od tego czasu wiele się zmieniło. Polskie władze wprowadziły stan wyjątkowy, a na granicy giną ludzie. Ból zaczął mieszać się z przerażeniem.

    Jestem tym wszystkim głęboko wstrząśnięty. Równocześnie wierzę, że jeśli coś ma się zmienić, to trzeba oddawać głos świadkom miłości, takim jak brat Marek z Taizé. To człowiek, o którego wrażliwości i dobrym sercu przekonało się tysiące Polaków, z kilku pokoleń, którzy go spotkali na swojej drodze. Również ja zawdzięczam mu bardzo wiele. Spotkanie z nim prawie 20 lat temu ogromnie wpłynęło na to, jakim dziś jestem człowiekiem i jaką idę drogą.

    Od samego początku istnienia wspólnota z Taizé przyjmowała u siebie i pomagała uchodźcom i wykluczonym. Najpierw ukrywała żydów uciekających przed nazistami. Później pomagała niemieckim jeńcom, z którymi mało kto chciał mieć kontakt. W kolejnych latach w wiosce zamieszkali ludzie uciekający z Wietnamu, Laosu, Bośni i Rwandy. W ostatnich latach wspólnota zaopiekowała się uchodźcami z Syrii, Iraku, Afganistanu, Erytrei, południowego Sudanu i jezydzkimi wdowami. Dziś bracia znowu przygotowują się do przyjęcia kilkudziesięciu uchodźców z Afganistanu.

    Od kilku lat odpowiedzialnym za goszczenie w Taizé uchodźców jest brat Marek. W podcaście dzieli się swoimi doświadczeniami, opowiada o tym, jak wpłynęły one na jego wiarę i myślenie. Mówi o konkretnym, wypróbowanym wielokrotnie modelu przyjmowania uchodźców i migrantów przez małe lokalne społeczności. Opowiada o tym, jak w nowej rzeczywistości odnajdują się muzułmanie przyjęci przez chrześcijańską wspólnotę. I wstrząsającą historię Aliego, chłopaka, który uciekł z niewoli, od prześladowań i tortur, i znalazł bezpieczne schronienie w Taizé.

    W pewnym momencie pytam go o to, dlaczego przy tak wielu różnych wyzwaniach i zaangażowaniach ich wspólnota jeszcze otwiera się na przyjęcie uchodźców. Brat Marek bez chwili zawahania, spokojnym i ciepłym głosem odpowiada: "Bo my tu próbujemy żyć Ewangelią".

    Zapraszam Was, do wysłuchania naszej rozmowy. I wyjątkowo mocno proszę Was o jej udostępnianie.

  • To najtrudniejsza rozmowa jaką odbyłem od kiedy zacząłem nagrywać podcasty.

    Kiedy nieco ponad rok temu, niedługo po premierze filmu braci Sekielskich „Zabawa w chowanego”, pierwszy raz spotkałem się z Jakubem Pankowiakiem, mimo potwornych zranień, jakich doświadczył w Kościele, Jakub miał w sobie wiele nadziei. Marzył o stanięciu przed polskim episkopatem. Wierzył, że jeśli podzieli się z biskupami doświadczeniem osoby skrzywdzonej, to poruszy ich serca i coś w nich zmieni.

    Niestety rzeczywistość boleśnie sprowadziła go na ziemię.

    Ostatnie 12 miesięcy to ciąg wydarzeń, które konsekwentnie zabijały jego wiarę. Spotkania z biskupami-urzędnikami, którzy nie potrafią wrażliwie traktować zranionych. Zderzenie z kuriami, które zamiast wspierać, traktują skrzywdzonych jak intruzów i próbują wymuszać milczenie. Druzgocące doświadczenie kontaktów z władzami kościelnymi bardziej dbającymi o swój wizerunek i interesy niż o los ludzi, których życie zostało złamane przez ich zaniedbania i krycie przestępców w sutannach.

    Dziś Jakub z ogromnym bólem serca mówi, że nie potrafi nazywać polskich hierarchów, z którymi miał kontakt, swoimi pasterzami. Tylko o jednym z nich jest w stanie wypowiadać się z wdzięcznością.

    A ja staję obok Jakuba, oddaję mu głos i wiem, że muszę zrobić wszystko, żeby został w Kościele usłyszany.

    Bo jeśli nasza wspólnota ma się nawracać i być bardziej ewangeliczna, to musimy być z tymi, którzy są krzywdzeni i powiedzieć zdecydowane nie tym, którzy nie tylko kiedyś w przeszłości swoimi zaniedbaniami, zachowaniami i decyzjami do tej krzywdy się przyczynili, ale robią to dalej również dziś.

    Jakub, jestem z Tobą. Dziękuję Ci za Twoją odwagę. I proszę Cię, nie poddawaj się. Bo to dzięki takim ludziom jak Ty światło Ewangelii może powoli przebijać się przez przerażający mrok zła, strukturalnego grzechu i braku wrażliwości.

    Rok temu, po naszym pierwszym spotkaniu, kiedy wielu nazywało Cię „wrogiem Kościoła”, napisałem publicznie, że chcę zaświadczyć, że jesteś ewangelicznym, odważnym, dojrzałym, wrażliwym i pięknym człowiekiem. Dziś podpisuję się pod tymi słowami z jeszcze większym przekonaniem.



    Posłuchajmy i usłyszmy Jakuba.

  • Ojciec Tomasz Gaj jest dominikaninem, psychologiem i psychoterapeutą. Przyjaźni się z siostrami i z chłopakami z Broniszewic. Był z nimi w najtrudniejszych chwilach. Wspierając swoją wiedzą i doświadczeniem.

    To właśnie do niego pojechałem po głośnym wywiadzie z krakowskim biskupem, w którym Marek Jędraszewski podzielił się między innymi swoimi dziwnymi przemyśleniami na temat psychologii, psychoanalizy i psychoterapii.

    Nagraliśmy długą, wielowątkową rozmowę o relacjach między przestrzeniami wiary i psychologii. Również o tym, jak emocjonalnie odnajdywać się w Kościele, który zawodzi i rani. Szukamy odpowiedzialnych odpowiedzi na trudne pytania.

  • Kiedy skończyliśmy prace nad książką pozostał we mnie jakiś niedosyt. Bo czułem, że Eliza opowiedziała w "Siostrach z Broniszewic" kilka historii, które mnie rozwaliły na łopatki i wiedziałem, że chciałbym je jeszcze pogłębić, a w książce nie było już na to miejsca.

    Dlatego wróciłem do Broniszewic nagrać jeszcze tę jedną, długą rozmowę.

    Była zakochana na zabój w światowej gwieździe rocka, planowała z nim ślub, a została siostrą zakonną.

    Mówi, że relację z Szefem ma tak bliską, że żyją jak żona z mężem. I to dosłownie.

    Opowiada historie o znanych niekościelnych i niewierzących osobach, z którymi kontakt budzi w niej nadzieję. Mimo, że wielu może to gorszyć.

    I oczywiście o swoim synku Filipku i wspaniałych Chłopakach z Broniszewic, dla których jest w stanie zrobić absolutnie wszystko.

    Ale kryzys może rozłożyć na łopatki każdego. Dlatego Eliza odsłania też te trudniejsze momenty w jej życiu, które doprowadziły ją do depresji.

    Na koniec szukamy światła i nadziei. Bo przecież tam, gdzie są miłość i Ewangelia - a ja w Broniszewicach widzę je na każdym kroku - to do nich należy ostatnie słowo.

    Odważna kobieta, czuła siostra zakonna, matka lwica. Prawdziwa, z sercem gorącym jak wulkan i szczera do bólu. Marzy o Kościele, który nikogo nie wyklucza i troszczy się o najsłabszych.

    Zapraszam Was na prawie dwugodzinną podróż w świat siostry Elizy Myk. Jak zawsze z nastawieniem na takie słuchanie, żeby naprawdę usłyszeć.

  • Paweł Domagała mówi o tym, co ukształtowało jego wrażliwość, o najważniejszych wartościach, o marzeniach, miłości, rodzinie i wierności. Oraz o wierze, poszukiwaniach, wątpliwościach, wkurzeniu na Kościół. Ale też o nadziej i wierze wbrew wszystkiemu. I o tym, jakim radykałem i fundamentalistą chce być. Jest do bólu szczery, nie boi się mówić rzeczy, za które obrywa mu się z różnych stron.

    Zapraszam Was na godzinną podróż w świat Pawła Domagały. Jak zawsze z nastawieniem na takie słuchanie, żeby naprawdę usłyszeć.

  • Był młodym chłopakiem, kiedy ponad 25 lat temu został wykorzystany seksualnie przez księdza Andrzeja Dymera. Od tego czasu doświadczył i wciąż doświadcza w Kościele takich rzeczy, które pewnie złamałyby większość z nas. Miał wszelkie podstawy do tego, żeby odejść i z hukiem zatrzasnąć za sobą drzwi. Wybrał jednak zupełnie inną drogę.

    Jest franciszkaninem, wrażliwym księdzem. Pojechałem na dwa dni do klasztoru na północy Polski, żeby go spotkać, posłuchać i spróbować dowiedzieć się, jak radził i radzi sobie ze wszystkim tym, co najtrudniejsze i najbardziej bolesne. Oraz gdzie szuka nadziei. Oto jego historia.