Episodi
-
„Moja mama jest pozytywną wariatką" - mówi Katarzyna Bosacka w podcaście „Ukryte piękno” z Beatą Biały. Czy radość to cecha charakteru, a może zdolność, którą można wyćwiczyć? Co jest jej największym wrogiem – smutek, narzekanie, a może rozpamiętywanie przeszłości?
„Szczęście to wybór i postawa” – mówi Katarzyna Bosacka, dziennikarka, edukatorka zdrowego stylu życia. To nie slogan z Instagrama, ale podejście, które wypracowała przez lata – jako kobieta, matka, żona, dziennikarka, osoba publiczna. „Jesteś w czarnej rozpaczy, a za godzinę jesteś w zupełnie innym miejscu” – mówi. Życie jest zmienne, ale my możemy wybrać, jak na nie reagujemy.
Beata Biały, autorka książki „Kobiece gadanie”, pyta Bosacką wprost: jak nauczyć się radości? Czy są na to konkretne techniki, myśli, ćwiczenia? Gościni nie ucieka w górnolotne frazesy – mówi o codziennych nawykach, wyborach, o swojej mamie, która była „pozytywną wariatką”, i która nauczyła ją, że „klina najlepiej potraktować klinem”. „Matka mi powiedziała: masz natychmiast znaleźć sobie innego faceta” – wspomina z uśmiechem.
Dzielność codzienna
W odcinku dużo miejsca poświęcono temu, co radość odbiera – i nie jest to wcale tylko cierpienie czy smutek. Prawdziwym wrogiem szczęścia, według Bosackiej, jest narzekanie. „Dla mnie dzielność codzienna życiowa, to jest przeciwieństwo narzekania” – mówi. „Zamiast płakać nad rozlanym mlekiem, spróbuj mleko pozbierać”.Innym destrukcyjnym nawykiem jest życie przeszłością – czyli nieustanne wracanie do tego, co było. „Nie ma co rozpamiętywać przeszłości, mamy teraz” – podkreśla dziennikarka. Radość nie ma szansy zakwitnąć w umyśle, który codziennie pielęgnuje żal.
„Ludzie, którzy są optymistami, rzadziej chorują”
Rozmówczynie poruszają też temat kobiecego ciała i przemian, które towarzyszą dojrzałości. „Jaka to jest radość, że już nie zajdę w ciążę” – śmieje się Katarzyna Bosacka. Ten przewrotny cytat pokazuje podejście, które wiele kobiet może uznać za wyzwalające. Bo czy wiek, menopauza, zmieniające się ciało to koniec radości? Wręcz przeciwnie – może to być jej nowe źródło.W tej części rozmowy pojawiają się też ważne pytania o to, czy hormony rzeczywiście „psują nastrój” i czy da się mimo nich zachować optymizm. Katarzyna Bosacka przytacza dane: „Ludzie, którzy są optymistami, rzadziej chorują”. Optymizm nie jest więc tylko kwestią nastroju, ale też zdrowia.
„Staram się unikać toksycznych ludzi”
Jednym z ważniejszych wątków jest temat relacji. Bosacka mówi bez ogródek: „Staram się unikać toksycznych ludzi”. Nie chodzi o odcinanie się od trudnych rozmów, ale o świadome wybory – z kim spędzamy czas, komu dajemy swoją uwagę, kto nas zasila, a kto wysysa energię. Ta część podcastu pokazuje, że radość wymaga higieny emocjonalnej – selekcji, odwagi i dbania o swoje granice. W książce Beaty Biały „Kobiece gadanie” temat ten także wraca: kobiety, które odzyskały radość życia, często zaczynały od wyznaczenia sobie nowej przestrzeni – wolnej od tego, co nie wspierało ich emocjonalnie.
Czy radości można się nauczyć?
To pytanie powraca w odcinku jak refren. Odpowiedź Katarzyny Bosackiej jest jasna: tak, można. Ale nie chodzi tu o jednorazowe olśnienie, tylko o praktykę. O codzienne wybory, mikro-decyzje, sposób patrzenia na świat.
Pretekstem do rozmowy jest książka Beaty Biały „Kobiece gadanie”, w której dziennikarka rozmawia m.in. z Katarzyną Bosacką o tym, co boli, zachwyca, wzrusza, złości i dodaje skrzydeł.
-
Czy współczesny rodzic może być jednocześnie przewodnikiem i partnerem dla dorastającego dziecka? W najnowszym odcinku podcastu „W kontakcie” Edyta Żmuda zaprasza do rozmowy o granicach, bliskości i dialogu z nastolatkami. Jej gośćmi są socjolog Adam Nyk oraz aktywistka młodzieżowa Marcelina Maciąg. Jak nie zgubić więzi w okresie buntu? Czy stawianie granic to wyraz miłości czy kontroli? I dlaczego to pytanie: „W czym mogę ci pomóc?” powinno być codzienną mantrą każdego rodzica?
„Zadaniem rodziców jest podążanie za dzieckiem” – mówi Adam Nyk, socjolog, terapeuta uzależnień i twórca Rodzinnej Poradni Profilaktyki i Terapii Uzależnień Monar w Warszawie. Nie oznacza to jednak ślepego przyzwolenia na wszystko. W rozmowie z Edytą Żmudą przyznaje: „Granice nie są zaprzeczeniem bliskości. Wręcz przeciwnie – są jej warunkiem. Dają bezpieczeństwo, sygnalizują: jestem, czuwam, zależy mi na tobie”.
A co z przestrzenią, w której młody człowiek uczy się siebie, testuje tożsamość, buntuje się? Marcelina Maciąg, aktywistka i liderka młodzieżowa z międzynarodowym doświadczeniem mówi, że warto wtedy pamiętać o tzw. własnym kodeksie i nie ulegać presji rówieśniczej grupy. Z kolei Adam Nyk przypomina rodzicom, że: „Inność czy różnorakość dziecka nie powinny przekreślać tego, że musimy być blisko. Rodzice często boją się tej odmienności, zamiast potraktować ją jako okazję do rozmowy”.
Czy rodzice dziś stawiają granice – czy raczej się ich boją?
Pokolenie rodziców dorastających dziś nastolatków często samo wychowywało się w kulturze zakazów i nakazów. Czy właśnie dlatego tak trudno jest im dziś powiedzieć „nie” z miłością? A może zbyt często granice zastępujemy kontrolą – cyfrową, emocjonalną, społeczną?
Adam Nyk nie ma wątpliwości: „To nie dziecko ma być dorosłe. To dorosły ma być dorosły. Ale też dostępny, czujny, nieoceniający”. Dodaje też, że rodzice nie muszą znać odpowiedzi na wszystko – wystarczy, że będą obecni i szczerzy. „Najważniejsze pytanie, które możemy zadać dziecku, to: W czym mogę ci pomóc? – nie: co z tobą nie tak?”.
Granice jako troska, nie jako kara
Marcelina Maciąg, laureatka Global Student Prize 2024 i jedna z najaktywniejszych młodych liderek w Polsce, opowiada o tym, jak wygląda dobra relacja z dorosłym z perspektywy nastolatki. Jej doświadczenia pokazują, jak wiele zależy od języka, jakim mówimy do młodych ludzi. „Młodzież nie chce mentorów, tylko ludzi, którzy naprawdę słuchają. Takich, którzy nie oceniają, nie udają, że wiedzą wszystko lepiej – ale są otwarci na wspólną drogę”.
W czasach, gdy „alkohol zachowuje się bezczelnie w naszym kraju”, jak mówi Adam Nyk, a presja społeczna i emocjonalna na młodzież rośnie, granice nabierają zupełnie nowego znaczenia. Są nie tylko ochroną przed światem zewnętrznym, ale także przed tym, co młody człowiek jeszcze nie do końca rozumie – emocjami, stresem, ryzykownymi wyborami.
Jak rozmawiać, by nie prawić kazań? Jak słuchać, by młodzi chcieli mówić? Jak być „w kontakcie”, gdy cały świat krzyczy szybciej, głośniej, więcej?
Goście odcinka:
Adam Nyk – socjolog, terapeuta uzależnień, absolwent filozofii UJ, twórca Rodzinnej Poradni Profilaktyki i Terapii Uzależnień MONAR w Warszawie. Pracuje z rodzinami, dziećmi i młodzieżą. Ekspert w zakresie budowania relacji i wspierania młodych ludzi w kryzysie.
Marcelina Maciąg – działaczka społeczna i przedstawicielka Polski w międzynarodowych radach doradczych młodzieży, m.in. NATO Youth Advisory Board. Laureatka Global Student Prize 2024 i Ambasadorka Młodego Pokolenia RP. Reprezentuje głos młodzieży w dialogu z instytucjami krajowymi i międzynarodowymi.
-
Episodi mancanti?
-
Mężczyźni rzadko rozmawiają o swoim zdrowiu, jeszcze rzadziej chodzą do lekarza. Tymczasem organizm nie zna płci – zna tylko konsekwencje stylu życia, przewlekłego stresu i złych nawyków. W drugim odcinku podcastu „Jak zdrowie” Anna Augustyn-Protas rozmawia z dr. Tadeuszem Oleszczukiem, autorem książki „Zdrowie bez wymówek” (wyd. Zwierciadło), o tym, jak wspierać mężczyznę po pięćdziesiątce – mądrze, skutecznie i bez wstydu.Mężczyzna – jak już się przekona, to się tego trzyma. Ale najpierw trzeba go przekonać. To podstawowy problem, z którym mierzy się dr Tadeusz Oleszczuk: brak profilaktyki u mężczyzn wynika nie tylko z lenistwa czy zapracowania, ale z braku świadomości i głęboko zakorzenionych przekonań o „męskiej sile”.– „Po pięćdziesiątce każdy mężczyzna powinien zrobić sobie przegląd. Tak jak z samochodem – raz do roku” – podkreśla lekarz. Rak prostaty, cukrzyca, nadciśnienie, bezdech senny, problemy hormonalne – to nie tylko hasła z telewizyjnych reklam. To realne zagrożenia, których można uniknąć dzięki kilku prostym badaniom i zmianie codziennych nawyków.Brzuch dyrektorski powód do... stresu„Tłuszcz dyrektorski”, czyli otyłość brzuszna, to znak, że mężczyzna żyje w permanentnym stresie. – „Jeśli ktoś ma taki brzuch, to znaczy, że jego ciało jest w ciągłej gotowości: walcz albo uciekaj” – tłumaczy dr Oleszczuk. I choć można próbować go ukryć pod garniturem, nie da się ukryć jego skutków: insulinooporności, podwyższonego cholesterolu, stanu zapalnego w organizmie.Co z tym zrobić? Zacząć od prostych rzeczy. – „Zrób 2–3 tygodnie przerwy od alkoholu i śmieciowego jedzenia. Zobaczysz, jak szybko organizm zacznie ci dziękować” – przekonuje dr Oleszczuk. Dodaje: nie chodzi o dietę-cud. Chodzi o systematyczność i różnorodność.Warzywny reset: 30 gatunków tygodniowoDieta to nie kara – to inwestycja w zdrowie. Zdaniem dr. Oleszczuka mężczyźni powinni zrozumieć jedno: różnorodność to fundament zdrowia. – „30 różnych warzyw tygodniowo – to powinien być cel każdego z nas. Kiszonki, sałaty, zioła, korzenie. Nasze jelita kochają różnorodność”.Dlaczego to takie ważne? Bo mikrobiom jelitowy to centrum dowodzenia całym organizmem – wpływa nie tylko na trawienie, ale i odporność, samopoczucie, jakość snu, a nawet poziom testosteronu. W rozmowie pojawia się też konkretna porada: „Wypij szklankę ciepłej wody pół godziny przed posiłkiem – to proste, a zmienia trawienie na lepsze”.Męskie hormony, kobiece objawyTak, mężczyźni też mają uderzenia gorąca. Nie są zarezerwowane wyłącznie dla kobiet w menopauzie. Po pięćdziesiątce w męskim organizmie również zachodzą zmiany hormonalne – spada poziom testosteronu, rośnie estrogen. Często z powodu nadwagi, stresu i diety pełnej fast foodów. – „Mężczyźni mają piersi. Często od kurczaków i przetworzonego jedzenia. A 1% przypadków raka piersi dotyczy właśnie mężczyzn” – przypomina dr Oleszczuk. To kolejny powód, by nie zwlekać z badaniami i nie lekceważyć sygnałów wysyłanych przez ciało.Cukroholizm, czyli męska słabość?Statystyki są bezlitosne: około 20% mężczyzn to – jak mówi dr Oleszczuk – cukroholicy. Cukier to uzależnienie, które daje złudne poczucie energii, a w rzeczywistości niszczy zdrowie metaboliczne. Od cukru zaczynają się stany zapalne, zaburzenia lipidowe, a nawet nowotwory.Książka „Zdrowie bez wymówek” dr. Tadeusza Oleszczuka dostępna jest w księgarni Wydawnictwa Zwierciadło. Ekspert wystąpi też na spotkaniu pod tym samym tytulem: 10 czerwca o godz. 18 w Kinie Atlantic, w Warszawie lub onlineDołącz do nas! KUP BILET
-
Dlaczego tak wiele kobiet czuje, że nie mają prawa do chwili oddechu? Czy w Dniu Matki możemy wreszcie zmienić perspektywę i zacząć mówić o tym, że troska o siebie nie jest luksusem, lecz codzienną koniecznością? W nowym odcinku podcastu „Ukryte piękno”, Anna Augustyn-Protas rozmawia z socjolożkami – Katarzyną Krzywicką-Zdunek i Dorotą Peretiatkowicz – o tym, co znaczy czuła regeneracja, jaką presję niesie macierzyństwo i dlaczego czas najwyższy zmienić definicję kobiecej siły. Matka, czyli bokserka losu? Dlaczego musimy przestać glorifikować zmęczenie i nauczyć się odpoczywać.Zmęczenie nie jest odznaką wartości„Im bardziej jesteśmy zmęczone, tym więcej jesteśmy warte” – to przekonanie, które na dobre zakorzeniło się w zbiorowej świadomości Polek. Matka to dziś często „bokserka losu” – wiecznie na posterunku, zawsze do dyspozycji, z obowiązkowym uśmiechem na twarzy. Dlaczego tak trudno kobietom – nawet tym najbardziej świadomym – przyznać, że potrzebują chwili dla siebie?W rozmowie z Anną Augustyn-Protas socjolożki wskazują, że mit „matki-maszyny” jest wciąż żywy. Kobiety czują, że odpoczynek to słabość, a prośba o pomoc to porażka. – „Kobiety najbardziej boją się oceniania i porad z tzw. górnej rady” – zauważa Dorota Peretiatkowicz. – „Dużo myśli feministycznych nie przyjęło się na gruncie polskim, dlatego że kobiety poczuły się oceniane”.Regeneracja – obowiązek, nie fanaberiaCzy współczesna kobieta ma mniej przestrzeni na regenerację niż jej matka czy babka? Badania pokazują, że tempo życia i ilość obowiązków, jakie dziś dźwigają kobiety, jest rekordowa. I choć coraz więcej mówi się o równouprawnieniu, w praktyce to wciąż kobiety biorą na siebie większość obowiązków domowych i emocjonalnych. Skutek? Przemęczenie, wypalenie, frustracja.Czy 5 minut dla siebie może coś zmienić? Czy picie kolagenu przed snem może być symbolem troski o siebie? Gościnie podcastu przekonują, że tak – i że mikro-regeneracja jest pierwszym krokiem do większej zmiany. W codziennej rutynie warto szukać rytuałów, które wspierają odbudowę energii – od chwili ciszy, przez uważny dotyk, po suplementację.– „Dbanie o siebie stało się czymś, nad czym mamy kontrolę. To nasza mikro-wolność” – zauważa Peretiatkowicz. Nawet wieczorne nawyki – jak szklanka kolagenu, ciepła kąpiel czy wyciszająca muzyka – mogą pomóc nam wrócić do siebie. Ciało kobiety, szczególnie po porodzie, w okresie karmienia czy chronicznego braku snu, wymaga odbudowy i czułości. Dlatego wsparcie fizyczne – także poprzez odpowiednią suplementację – nie jest zbytkiem, lecz formą troski.Nowa definicja siłyCzy kobieta, która odpoczywa, nadal może być postrzegana jako silna i kompetentna? Gościnie odcinka zgadzają się: czas odczarować obraz siły jako nieustannej gotowości i samopoświęcenia. Siła to również umiejętność powiedzenia „stop”, zadbania o siebie i postawienia granicy. – „Wierność sobie to też jest decyzja” – mówi jedna z rozmówczyń.Zmiana nie wydarzy się od razu. – „W feminizmie chodzi o utrzymanie całej grupy – żebyśmy wszystkie dokonały tej zmiany. Stosując metaforę: idziemy razem w góry” – przypomina Peretiatkowicz. Regeneracja nie musi oznaczać rewolucji. Czasem wystarczy jeden mały rytuał – coś, co robimy tylko dla siebie, bez poczucia winy.Co powiedzieć kobietom, które są na granicy wyczerpania? Przede wszystkim: że nie są same. Że troska o siebie to nie egoizm. Że każda z nas ma prawo do odpoczynku, do zatrzymania się, do oddechu. Że możemy zmienić świat, ale zaczynając od siebie. Nie musimy wszystkiego ogarniać. Mamy prawo nie dawać z siebie wszystkiego – i nadal być wystarczające.Nowy odcinek podcastu „Ukryte piękno” to zaproszenie do zatrzymania się, do refleksji i – przede wszystkim – do czułej regeneracji. Nie tylko w Dzień Matki.Sponsorem odcinka jest USP Zdrowie producent marki REMÉ.
-
Czy mężczyzna może być wrażliwy, duchowy i szczęśliwy w codzienności bez tzw. fajerwerków? Czy da się budować życie na bliskości, lojalności i poczuciu humoru – nie tracąc siebie? W premierowym odcinku nowego podcastu Zwierciadła „Mężczyzna jest człowiekiem” Beata Biały rozmawia z Pawłem Domagałą – aktorem, muzykiem i komikiem.
O prostocie jako decyzji, wierności jako wyborze i o tym, dlaczego najgorsze, co może spotkać mężczyznę, to samotność w wieku pięćdziesięciu lat rozmawiamy w 1. odcinku podcastu „Mężczyzna jest człowiekiem”
Nowy cykl: „Mężczyzna jest człowiekiem”
Rozmowy, które obalają stereotypy, pokazują emocje i odsłaniają czułą stronę męskiego świata. W nowym podcaście Zwierciadła Beata Biały rozmawia ze znanymi polskimi artystami i twórcami o ich uczuciach, duchowości, relacjach i codziennych wyborach. Nie ma tu pozowania na twardzieli ani unikania trudnych tematów – zamiast tego są autentyczne głosy mężczyzn, którzy nie boją się mówić, co czują i co jest dla nich naprawdę ważne.„Wierność to decyzja”
– „Największą tragedią to jak masz te 50 lat i jesteś samotnym dziadem skupionym na sobie. Bo umówmy się: nigdy nie będziemy w tym punkcie kariery, który nas zadowala” – mówi Paweł Domagała. Dla aktora i muzyka prostota nie jest ucieczką od świata, lecz formą wolności. Rodzina, codzienność, bycie obecnym tu i teraz – to jego wartości. W rozmowie z Beatą Biały mówi, że wierność i miłość nie są dla niego czymś przypadkowym: „To decyzja”. Jak sam przyznaje, nie potrzebuje wielkich emocji – woli spokój, rytuały i sens płynący z tego, co znane.
„Lubię smutek”
Paweł Domagała nie ucieka od emocji. Przeciwnie – jako artysta i człowiek potrafi je nazywać, oswajać i przekuwać w siłę. „Lubię smutek” – mówi. – „Jak nie pracuję, to idę w obżarstwo” – dodaje z autoironią. Nie idealizuje siebie, ale też nie próbuje nikogo udawać. W jego słowach słychać szczerość i dystans do własnych słabości.
Podobnie artysta podchodzi do innych. „Żartuję tylko z osób, które lubię” – mówi Domagała. Dla niego poczucie humoru to nie tylko sposób na życie, ale też ważny filtr w relacjach. Przyznaje, że nie potrafiłby przyjaźnić się z kimś, kto nie śmieje się z tych samych rzeczy. – „Nie mógłbym się przyjaźnić z osobą, która ma zupełnie inne poczucie humoru” – wyznaje. I choć jego ironia jest subtelna, nikt nie ma wątpliwości: to człowiek, który głęboko czuje. – „Trzeba pracować z ludźmi, którzy mają pasję” – mówi artysta. Dla niego zaangażowanie to klucz do bycia spełnionym. Nie znosi rutyny, ale nie znaczy to, że szuka ciągłych zmian. Przeciwnie – odnajduje się w stałości i relacjach, które mają głębię. W pracy i w domu chce być otoczony ludźmi, którzy mają w sobie ogień. Jego własna twórczość – zarówno filmowa, jak i muzyczna – jest tego dowodem.
„U niewierzących znajomych widzę tęsknotę”
W rozmowie pojawia się również wątek wiary i duchowej tęsknoty. Domagała, który nie kryje swojej religijności, mówi o różnicy między wiarą a duchowym zagubieniem: „U niewierzących znajomych widzę tęsknotę”. To nie ocenianie, ale obserwacja – z czułością, bez moralizatorstwa.
Kim jest Paweł Domagała?
Aktor, muzyk, autor tekstów i kompozytor. Znany z ról w filmach takich jak „80 milionów”, „Planeta singli” czy „Wkręceni”, ale to muzyka przyniosła mu ogromną popularność. Jego piosenka „Weź nie pytaj” zdobyła status platynowego singla. W swoich tekstach łączy czułość z autoironią, a wizerunek sceniczy świadomie odcina od celebryckiego blichtru. Ceni rodzinę, poczucie humoru i życiowy minimalizm. W rozmowie z Beatą Biały pokazuje, że męskość ma wiele odcieni – i wszystkie są prawdziwe.
-
Czy można złagodzić objawy menopauzy za pomocą diety? Czy jedzenie może poprawić nastrój, sen, wagę – a nawet odmłodzić? W najnowszym odcinku podcastu „Słowo do słowa” Joanna Brodzik rozmawia z prof. dr n. med. Ewą Stachowską, biochemiczką i specjalistką od żywienia człowieka, o tym, jak komponować codzienny talerz w czasie menopauzy. Partnerem odcinka jest marka Promensil, producent naturalnych suplementów na bazie czerwonej koniczyny, wspierających kobiety w okresie okołomenopauzalnym.
To, co jesz po 45. roku życia, może odmłodzić cię o kilka lat. Prof. Ewa Stachowska i Joanna Brodzik o diecie w menopauzie.
Menopauza – czas zmian, również na talerzu
Menopauza to nie tylko koniec cyklu menstruacyjnego. To etap wielkich zmian w całym organizmie: hormonalnych, metabolicznych, emocjonalnych. Jak podkreśla prof. Ewa Stachowska: „Menopauza to czas, w którym ciało kobiety bardzo potrzebuje wsparcia. I właśnie wtedy najłatwiej jest to wsparcie dostarczyć… z jedzenia.”
To nie musi być dieta pełna wyrzeczeń. Wystarczy zmienić proporcje i postawić na to, co mamy pod ręką – lokalne warzywa, kiszonki, kasze, rośliny strączkowe. „W polskiej kuchni jest wszystko, czego potrzebujemy” – przekonuje ekspertka. I właśnie z tych prostych składników powstała koncepcja diety śródziemnopolskiej – rodzimej wersji diety śródziemnomorskiej, dostosowanej do naszych sezonów, tradycji i smaków.
Cofnij swój wiek epigenetyczny
Jednym z najbardziej fascynujących tematów poruszonych w rozmowie jest wiek epigenetyczny – czyli wiek naszego organizmu mierzony nie metryką, lecz aktywnością genów. Dobra wiadomość? Możemy go cofnąć.
„To naukowo udowodnione. Dieta przeciwzapalna, aktywność fizyczna, sen i redukcja stresu mogą odmłodzić organizm nawet o kilka lat – nie tylko na poziomie samopoczucia, ale też genów.”
Aby uruchomić ten mechanizm, wystarczy na trzy miesiące wdrożyć spójny styl życia – bez drakońskich diet, ale z troską o to, co ląduje na talerzu. I z myślą o tym, by jedzenie było źródłem siły, nie tylko kalorii.
Czy menopauza to czas na liczenie kalorii?
Joanna Brodzik pyta, czy kobiety w okresie menopauzy powinny drastycznie zmniejszać ilość jedzenia, by zapobiec przybieraniu na wadze. Odpowiedź prof. Stachowskiej zaskakuje: „Nie chodzi o mniej jedzenia, tylko o jedzenie bardziej wartościowe. Ciało potrzebuje sytości, błonnika, białka, zdrowych tłuszczów – nie pustych kalorii.”
Na talerzu kobiety w menopauzie powinno być więcej roślin strączkowych, fermentowanych produktów mlecznych, siemienia lnianego, orzechów i nasion. Tłuszcze? Tak, ale tylko te dobre – jak olej lniany, oliwa, awokado. Cukry? Z owoców, nie z batoników.
„Batonik wlezie ci w kości”
Słynne zdanie prof. Stachowskiej – „batonik wlezie ci w kości” – to nie żart, tylko metafora procesów biochemicznych. Cukier i produkty przetworzone zakwaszają organizm i sprzyjają wypłukiwaniu wapnia z kości. A to w czasie menopauzy grozi poważnymi konsekwencjami.
„Osteoporoza rozwija się po cichu. Często kobiety dowiadują się o niej dopiero po złamaniu. Dlatego tak ważne jest, by w diecie znalazły się dobre źródła wapnia – nie tylko mleko, ale też warzywa liściaste, nasiona, migdały – i by wspierać wchłanianie wapnia poprzez witaminę D i ruch.”
Izoflawony z czerwonej koniczyny – naturalne wsparcie hormonalne
W rozmowie pojawia się też temat izoflawonów – naturalnych fitoestrogenów, które łagodzą objawy menopauzy takie jak uderzenia gorąca, rozdrażnienie czy problemy ze snem. Prof. Stachowska podkreśla:
„Fitoestrogeny działają łagodnie, ale skutecznie. Ich źródłem są m.in. rośliny strączkowe, ale także ekstrakty z czerwonej koniczyny – oczywiście pod warunkiem, że pochodzą ze sprawdzonych źródeł i mają odpowiednią dawkę.”
Sponsorem odcinka jest Promensil Forte, suplement diety dla kobiet, które również w czasie menopauzy chcą żyć w zgodzie ze swoja naturą.
-
„Złość jest najlepszym sposobem na lęk. Mężczyźni to odkryli dawno" - mówi Katarzyna Miller w podcaście „Ukryte piękno" z Beatą Biały. Przekształcili lęk w działanie, gniew, sprzeciw. A kobiety? Często hodują urazy „jak klejnoty” – pielęgnują wspomnienia niesprawiedliwości, upokorzeń, zawstydzeń. Ale złość stłumiona nie znika...
Złość to nie grzech, nie histeria, nie słabość. To potężna emocja – potrzebna, porządkująca, formująca. W nowym odcinku podcastu „Ukryte piękno” Beata Biały rozmawia z Katarzyną Miller – psycholożką, psychoterapeutką i autorką niezliczonych książek – o tym, jak przyjmować i przeżywać złość, by nie zamieniła się w zgorzknienie, urazę ani autoagresję. „Wszystko w sobie trzeba pokochać” – mówi Miller – i właśnie od tego zaczyna się dojrzałość emocjonalna. Pretekstem do rozmowy jest książka Beaty Biały „Kobiece gadanie”, w której dziennikarka rozmawia m.in. z Katarzyną Miller o tym, co boli, zachwyca, wzrusza, złości, dodaje skrzydeł.
Złość – emocja, którą warto przeżyć
„Uczucie nazwane, przeżyte – odpływa. Chyba, że je zatrzymamy” – przypomina Katarzyna Miller. Złość to jedna z tych emocji, które kobiety często tłumią, odkładają, maskują. Dlaczego? Bo nie wypada. Bo nie są nauczone jej bezpiecznego wyrażania. Bo złość mylona jest z agresją. A tymczasem – jak podkreśla ekspertka – to właśnie złość pozwala nam rozpoznać własne granice, nazwać krzywdę, nie zgodzić się na coś, co narusza nasze poczucie bezpieczeństwa i godności.
Mężczyźni – zauważa Miller – nauczyli się tego dawno. Przekształcili lęk w działanie, gniew, sprzeciw. A kobiety? Często hodują urazy „jak klejnoty” – pielęgnują wspomnienia niesprawiedliwości, upokorzeń, zawstydzeń. Ale złość stłumiona nie znika. „Wredność babska polega na tym, że nie mogąc pewnych rzeczy zrobić wprost, robi je pod spodem: obgada, doniesie, zepsuje” – mówi gościni podcastu bez zbędnej poprawności.
Gdzie mieszka złość?
Złość, jak każde uczucie, mieszka w ciele. Zatrzymana – zostaje w napiętych mięśniach, zaciskanych szczękach, bezsennych nocach. „Wszystko ciało zapamiętuje” – mówi Miller. Dlatego nauczenie się wyrażania złości to także inwestycja w zdrowie psychiczne i fizyczne. Złość to nie tylko wrzask i furia. To również łzy bezradności, bezsenność, smutek, który nie znajduje ujścia.
W rozmowie pojawia się też pytanie: jak odróżnić złość, która jest zdrowa i uzasadniona, od tej, która niszczy relacje lub rani innych? Kluczowa jest tu świadomość. „Każde uczucie ma granice i jak sobie pozwolisz je przeżywać, to zobaczysz – ma początek, rozwinięcie i koniec. To nie trwa wiecznie” – wyjaśnia Miller.
Mniej kłamstw, więcej prawdy
Złość bywa sygnałem, że w naszym życiu coś jest nie tak. Że naruszamy własne potrzeby, że żyjemy nie w zgodzie ze sobą, że milczymy zbyt długo. „Powiedzenie prawdy trwa dużo krócej niż kłamstwa” – dodaje Miller. Dlatego w jej podejściu złość to forma kontaktu z prawdą o sobie. Złość może być początkiem zmiany: pracy, relacji, stylu życia.
Ale żeby mogła działać uzdrawiająco, trzeba pozwolić jej wybrzmieć. Nie udawać, że wszystko gra. Nie robić dobrej miny do złej gry. Nie zmuszać się do uśmiechu, kiedy w środku wszystko wrze.
„W ogóle się nie boję złości”
„Bardzo cenię złość” – mówi Katarzyna Miller. „W ogóle się jej nie boję. Bo wiem, że złość to uczucie żywe. Ona pokazuje, że coś mnie obchodzi, że jeszcze mi zależy, że chcę zmiany.” W tym ujęciu złość staje się emocjonalnym kompasem – pokazuje, gdzie przebiegają nasze granice, co nas boli, co nie działa.
-
Czy umiemy budować zdrową relację z pieniędzmi? Dlaczego kobietom wciąż trudniej walczyć o podwyżkę, inwestować czy stawiać na siebie? W 7. odcinku podcastu „Pomyśl o sobie i działaj!” rozmawiamy o finansowej niezależności, kulturowych ograniczeniach i o tym, jak odzyskać kontrolę nad swoim życiem dzięki świadomym decyzjom ekonomicznym. W rozmowie udział biorą Dominika Nawrocka – edukatorka finansowa, Magdalena Koćwin – marketing manager Bielenda Group z 18-letnim doświadczeniem w korporacji, oraz dziennikarka Monika Sobień-Górska.
„W Polsce biedną osobą zawsze w pierwszej kolejności jest kobieta, która dorabia do emerytury” – pada w trakcie rozmowy i ten cytat jest jak czerwona lampka ostrzegawcza. Czy naprawdę przez tyle lat nie zmieniło się nic w naszej relacji z pieniędzmi? Czy nadal – choć zarabiamy, prowadzimy firmy, inwestujemy – zaniżamy swoją wartość, bo „nie wypada”, „lepiej nie przesadzić”?
Czy kobiety wciąż boją się pieniędzy?
Dominika Nawrocka, edukatorka finansowa i założycielka fundacji „Kobieta i Pieniądze”, mówi jasno: „Prawdziwe świadectwo dojrzałości dostajemy na emeryturze”. Jeśli wcześniej nie zadbamy o siebie – system nie zrobi tego za nas. A pieniądze? To tylko narzędzie. Problem w tym, że wiele kobiet wciąż nie ma odwagi ich używać.
Monika Sobień-Górska, dziennikarka i autorka książki o byłych żonach miliarderów, zadaje ważne pytanie: Czy lata przemocy ekonomicznej, w której dorastały nasze mamy i babcie, nie odcisnęły piętna na naszym podejściu do pieniędzy? Bo może właśnie dlatego tak wiele kobiet boi się wydawać, inwestować, a czasem – nawet zarabiać.
Kulturowo „kasa” była w rękach mężczyzn. Kobiety miały być skromne, oszczędne, nie zabierać głosu w finansowych rozmowach. Dziś niby wszystko się zmienia – ale wciąż w wielu domach pieniądze są tematem tabu. A jeśli kobieta chce więcej – awansu, podwyżki, swojej firmy – to często słyszy, że jest roszczeniowa albo... egoistyczna.
Umowy są na złe czasy, a własne pieniądze to nie zdrada miłości
Czy kobieta, która dba o swoje finanse, „zakłada, że miłość się skończy”? Takie pytania wciąż padają – i to nie z ust mężczyzn, lecz innych kobiet. Nawrocka odpowiada jasno: „Własne pieniądze to nie zdrada, to bezpieczeństwo. Nie dla miłości, tylko dla siebie.”W rozmowie pojawia się pytanie o to, jak wypracować w sobie zdrowy nawyk finansowego zabezpieczenia – także w kontekście ewentualnego rozwodu. Bo przecież wiele kobiet zostaje po rozstaniu bez środków do życia, bez kontaktów, bez pracy. Nawrocka tłumaczy, że klucz leży w zmianie podejścia: „Do pieniędzy podchodzę holistycznie. To część naszego życia, tak samo ważna jak zdrowie, relacje czy rozwój.”
Kariera, dzieci, życie – jak się w tym wszystkim nie zgubić?
Magdalena Koćwin, marketing manager Bielenda Group związana od 18 lat z firmą Bielenda Group, opowiada, jak udało jej się połączyć życie zawodowe z prywatnym – bez rezygnacji z siebie. „Cały czas mam poczucie, że jestem we właściwym miejscu. Firma się zmienia i pozwala mi iść swoją drogą rozwoju” – mówi. W jej historii nie ma rewolucji, są konsekwencja i uważność. To pokazuje, że nie każda kobieta musi rzucać wszystko i zakładać własną firmę – ważne, żeby działała w zgodzie ze sobą.Z drugiej strony – jak zauważa Nawrocka – wiele kobiet jest „zbyt ostrożnych”, „zbyt leniwych”, by ruszyć z miejsca. Nie w sensie dosłownym, ale mentalnym. „Zapominają dopilnować swoich spraw” – mówi edukatorka. I to właśnie nad tym warto pracować – nad uważnością i poczuciem, że mamy prawo zajmować się sobą, swoimi potrzebami, także finansowymi.
Jak zbudować coś swojego? Odważnie, ale mądrze
W trzeciej części podcastu rozmowa schodzi na tematy przedsiębiorczości. Jak zacząć budować coś własnego? Czy zawsze trzeba rzucać etat? A może można inwestować małymi krokami i sprawdzać, co działa?Sponsorem podcastu jest Bielenda Group.
-
„Zamiast oceniać, spróbujmy zrozumieć. Zamiast mówić: ja bym na twoim miejscu… – zapytajmy: czego potrzebujesz?” – mówi Anna Dec w najnowszym odcinku podcastu „Ukryte piękno”, w którym Magdalena Kuszewska rozmawia z dziennikarką i mamą o tym, co naprawdę znaczy być matką w kryzysie. Pretekstem do rozmowy jest akcja charytatywna marki Vizir „Razem uskrzydlamy mamy”, która wspiera samotne mamy w potrzebie. To opowieść o wrażliwości, ale i o sile.„Matka anioł” to mit, który szkodzi
W mediach społecznościowych i reklamach widzimy obraz idealnej matki – zawsze uśmiechniętej, cierpliwej, zadbanej. Anioła w ludzkiej skórze. A jak wygląda rzeczywistość? Ania Dec nie owija w bawełnę: „Najbardziej szkodliwy stereotyp to matki anioła. Od kobiet oczekuje się poświęcenia, ale nie daje się im przestrzeni na słabość” – mówi.
I dodaje z rozbrajającą szczerością: „Czasem jestem rozliczana przez inne kobiety w sieci – że ja bym tak nie mogła: trenować, dbać o siebie etc.”. To właśnie ta niewidzialna presja – bycia perfekcyjną, radzącą sobie ze wszystkim i jeszcze wdzięczną – potrafi niszczyć bardziej niż same trudności życiowe.Mamy w kryzysie – ciche bohaterkiUbóstwo, brak sieci wsparcia, niestabilna praca, brak czasu dla siebie, lęk o jutro – to codzienność wielu samotnych mam w Polsce. Jak zaznacza Ania Dec, „Trzeba razem uskrzydlić te mamy i pomóc im wrócić na właściwy tor”. Bo żadna kobieta nie powinna walczyć samotnie.Stąd kampania Vizir „Razem uskrzydlamy mamy”, która realnie wspiera samotne matki, m.in. poprzez remont kluczowych pomieszczeń Domu Samotnej Matki prowadzonego przez Stowarzyszenie Twoja Rodzina w Zielonej Górze. Środki z akcji pozwolą odnowić pralnię, kuchnię, jadalnię oraz mieszkania treningowe – te miejsca, które codziennie służą mamom i ich dzieciom. Niby drobiazgi, a w rzeczywistości – fundament godnego życia.
„Ciepły posiłek, możliwość zrobienia prania, miejsce do wspólnego jedzenia – to nie są luksusy, to podstawy, których nie powinno zabraknąć nikomu. Dla kobiet w kryzysie te rzeczy mają wymiar terapeutyczny, odbudowują poczucie godności” – podkreśla Ania Dec.Kiedy wsparcie to nie tylko pieniądzeKampanie takie jak „Razem uskrzydlamy mamy” mają też wymiar edukacyjny. Uczą empatii i uważności – nie tylko w kontekście zakupów, ale też... słów. Bo czasem największą krzywdę robi komentarz: „Trzeba było nie zachodzić”, „Jakoś sobie radzą, nie przesadzaj”.„Zamiast oceniać, spróbujmy zrozumieć. Zamiast mówić: ja bym na twoim miejscu… – zapytajmy: czego potrzebujesz?” – mówi Ania Dec. Takie zmiany zaczynają się od języka i postawy – i każdy z nas może do nich dołożyć swoją cegiełkę.
Nadzieja ma twarz mamy Na pytanie, co daje jej największą nadzieję, Ania odpowiada bez wahania: „Inne kobiety. Solidarność. Te małe gesty, które mają wielką moc”.Bo samotne mamy nie chcą litości. Chcą szacunku. Chcą być zauważone. Chcą wsparcia, które nie zawstydza, tylko pomaga wstać z kolan. „Mam nadzieję, że takich inicjatyw jak ta z marką Vizir będzie więcej. Że coraz więcej ludzi zacznie rozumieć, jak wygląda prawdziwe życie kobiet w kryzysie” – mówi z mocą.Jak możesz pomóc?Między 15 kwietnia a 31 maja 2025 roku wystarczy kupić dowolny produkt Vizir w sklepach Kaufland – kapsułki, płyn czy proszek. Z zakupu każdego produktu marka przekaże Stowarzyszeniu Twoja Rodzina darowiznę w wysokości aż 5 złotych.Dla wielu kobiet samotnie wychowujących dzieci taka pomoc ma znaczenie. Vizir wspólnie z nami chce dodać im skrzydeł – pomóc stworzyć miejsce, które będzie nie tylko tymczasowym schronieniem, ale prawdziwym domem.Sponsorem podcastu jest marka Vizir.
-
Dlaczego chorujemy mimo postępu medycyny? Co mają wspólnego fruktoza, nadmiar jedzenia i brak badań z naszym stanem zdrowia? W premierowym odcinku podcastu „Jak zdrowie” Anna Augustyn-Protas rozmawia z dr. Tadeuszem Oleszczukiem – ginekologiem-holistą i autorem książki „Zdrowie bez wymówek”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Zwierciadło. Tematem pierwszej rozmowy są badania, które powinniśmy wykonać, by naprawdę zadbać o siebie.
Czy naprawdę dbasz o swoje zdrowie? Dr Tadeusz Oleszczuk obala mity i pokazuje, jak zacząć mądrze dbać o siebie.
„Profilaktyka w Polsce wciąż kuleje”
Czujemy się dobrze? To po co się badać? Właśnie taki sposób myślenia prowadzi – zdaniem dr. Tadeusza Oleszczuka – do poważnych, często nieodwracalnych problemów zdrowotnych. „Profilaktyka w Polsce wciąż kuleje. Zgłaszamy się do lekarza dopiero wtedy, gdy naprawdę boli. A przecież są badania, które mogą uchronić nas przed chorobami cywilizacyjnymi” – mówi specjalista.
Dr Oleszczuk szczególnie zaleca tzw. onkopakiet – czyli zestaw badań, które pozwalają wykryć we krwi poziom pierwiastków i metali jak selen czy ołów. Ich nadmiar odkłada się w m.in. nerkach, wątrobie i może doprowadzić do wielu chorób, także nowotworowych.
Jedzenie, które nie odżywia
Druga część rozmowy poświęcona jest temu, co kładziemy na talerzu. „93 procent Amerykanów ma objawy zespołu metabolicznego. W Polsce powoli do nich dołączamy” – ostrzega lekarz. Przyczyną jest dieta: wysokoprzetworzona, pełna fruktozy, konserwantów, tanich tłuszczów trans. Dziś nawet pięcioletnie dzieci cierpią na stłuszczenie wątroby – chorobę jeszcze niedawno zarezerwowaną dla alkoholików i ludzi po pięćdziesiątce.
Dlaczego tak się dzieje? „Jemy za często, za dużo i nie to, co trzeba. Organizm nie nadąża z regeneracją. Nadmiar dobrostanu nas po prostu dojeżdża” – mówi bez owijania dr Oleszczuk. Jego zdaniem, zamiast kolejnych diet-cud, potrzebujemy świadomości i zmiany stylu życia. „To nie jedzenie jest wrogiem, tylko jego nadmiar i forma, w jakiej je przyjmujemy”.
„Nadmiar dobrostanu nas dojeżdża"
W podcaście pojawia się również temat postu przerywanego, czyli czasowego ograniczenia jedzenia – na przykład do dwóch posiłków dziennie. To sposób żywienia, który dr Oleszczuk poleca nie tylko ze względu na wagę, ale i zdrowie metaboliczne. „Wystarczą nam dwa posiłki dziennie. Organizm potrzebuje czasu, by strawić, zregenerować się, przełączyć na tryb naprawczy. Nadmiar dobrostanu nas dojeżdża” – tłumaczy.
Zaskakujące? Nie dla tych, którzy spojrzą wstecz: „Ludzie, którzy żyli sto lat, przeżyli też okresy głodu – naturalnego, fizjologicznego. Dziś mamy dostęp do jedzenia 24/7, ale nasz układ pokarmowy nie ewoluował tak szybko” – dodaje ekspert.
„Zdrowie bez wymówek” – książka, która tłumaczy, nie straszy
Rozmowa Anny Augustyn-Protas z dr. Tadeuszem Oleszczukiem jest wprowadzeniem do nowej książki eksperta „Zdrowie bez wymówek”. To nie tylko poradnik, ale i przewodnik po zawiłościach ludzkiego ciała. Zamiast kolejnej listy zakazów, czytelnik dostaje logiczne wyjaśnienia, narzędzia i wskazówki: jak obserwować siebie, co i kiedy badać, jak jeść, jak żyć zdrowiej.
„W zdrowiu nie chodzi o doskonałość, tylko o zrozumienie, co i dlaczego nam szkodzi. I o gotowość, by coś z tym zrobić” – podsumowuje dr Oleszczuk.
Tadeusz Oleszczuk – dr nauk medycznych, specjalista ginekolog-położnik, holista, propagator zdrowego stylu życia, autor i współautor bestsellerowych książek, m.in. z cyklu Czego ginekolog Ci nie powie, znany Polkom i Polakom m.in. z Instagrama i TikToka, w swojej nowej książce „Zdrowie bez wymówek” zbiera wiedzę na temat czynników, które najbardziej szkodzą naszemu zdrowiu. Lekko i ze swadą opisuje pułapki, ale też podpowiada, jak je omijać. I pokazuje, że to nie jest tak trudne, jak wielu z nas się wydaje.
Sponsorem podcastu jest NORSAN - producent olejów i kapsułek z naturalnym i nieskoncentrowanym olejem z ryb i z alg.
-
Miłość, która nie kończy się dramatem. Rozstanie, które może być początkiem głębszej relacji. A rozwód – nie jako porażka, lecz sprawdzian dojrzałości i przyjaźni. W 11. odcinku podcastu „Porozmawiajmy o miłości z Ewą Woydyłło” słynna psychoterapeutka opowiada, dlaczego warto pytać nie tylko, czy ktoś nas kocha, ale... czy będzie się z nim dobrze rozchodzić. To rozmowa, która zmienia myślenie o końcu relacji – i o miłości w ogóle.
-Do miłości mamy stosunek entuzjastyczny, a to do przyjaźni niewielu ludzi jest zdolnych – mówi Ewa Woydyłło. To rozmowa o tym, co z miłością dzieje się potem. Gdy opadają emocje, kończy się pożądanie i zaczynają się prawdziwe pytania – o szacunek, bliskość, o to, czy coś po niej zostaje.
Miłość to nie wszystko – i całe szczęście
Woydyłło przekonuje: miłość jest wspaniała, ale nie powinna być fundamentem związku. Bo to, co decyduje o jego trwałości – a później także o jakości rozstania – to przyjaźń. To ona przetrwa dłużej niż zakochanie i pozwala na łagodne rozstanie, zamiast wojny, cichych dni i wzajemnych oskarżeń.
- Koniec miłości nie musi być końcem związku, rodziny czy relacji – zaznacza psychoterapeutka. Ewa Woydyłło uczy, że rozstanie nie musi być smutne, jeśli wcześniej zbudowaliśmy z drugą osobą coś głębszego niż tylko zauroczenie. - Najlepiej, żeby tłem miłości zawsze była przyjaźń, bo jak się skończy pożądanie, to nic nie zostanie – podkreśla. To zaskakujące, jak wiele par traktuje miłość jako jedyny składnik relacji – a potem, gdy ta się wypala, nie wiedzą, co dalej.
Rozwód jako test jakości związkuW tym odcinku usłyszymy też refleksje o tym, co zrobić, gdy słyszymy „mam ciebie dość”. Czy jest jeszcze sens walczyć o związek? A może to moment, by zacząć nowy rozdział – z szacunkiem do siebie i drugiej osoby?
Ewa Woydyłło przytacza słowa swojej mamy: „Najlepiej poznać dobrego kandydata na męża po tym, czy dobrze będzie się z nim rozwodzić”. Ta przewrotna, ale jakże mądra myśl staje się osią rozmowy o kończeniu relacji. Rozwód nie musi być klęską. Może być końcem, który jest początkiem – spokojnego współistnienia, przyjaźni, wspólnego wychowywania dzieci bez wzajemnej nienawiści.
- Znam taki kraj, gdzie mówi się: daję ci milion dolarów, żeby złagodzić koniec związku – opowiada psycholożka. Taka hojność nie musi wyrażać wyłącznie luksusu – ale też dojrzałości i chęci, by nie ranić drugiej osoby. Bo to, jak kończymy miłość, mówi o nas często więcej niż to, jak ją przeżywaliśmy.
Kim jest Ewa Woydyłło?Ewa Woydyłło – psycholożka, terapeutka uzależnień, autorka bestsellerowych książek, felietonistka, mentorka pokoleń. Uczyła się terapii w prestiżowym Hazelden Institute w USA, pracowała w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Przez lata współpracowała z Fundacją im. Stefana Batorego. W swoich publikacjach i wystąpieniach pokazuje, jak z empatią, ale i siłą przechodzić przez życiowe kryzysy. Jej głos to głos mądrości, spokoju i autentycznego kontaktu z emocjami – także tymi trudnymi.
31. maja Ewa Woydyłło wystąpi na konferencji „Wolni od stresu - mam wpływ”, organizowanej przez magazyn Zwierciadło. To wydarzenie dla wszystkich, którzy chcą odnaleźć równowagę w świecie pełnym napięć, lęków i emocjonalnego przebodźcowania. Psycholożka podzieli się swoimi unikalnymi strategiami budowania spokoju wewnętrznego.
-
Gdy w związku zaczyna się psuć, pojawia się pytanie: czy to już koniec, czy może… początek czegoś nowego? W 10. odcinku podcastu „Porozmawiajmy o miłości z Ewą Woydyłło” prowadząca Joanna Olekszyk zagłębia się wraz ze słynną psychoterapeutką temat kryzysów w relacjach. Dlaczego się zdarzają, co nam próbują powiedzieć – i jakich narzędzi warto użyć, zanim powiemy sobie „do widzenia”?
Zaczyna się niewinnie: brak rozmów, uniki, coraz dłuższe milczenie. Potem przychodzą zniecierpliwienie, pretensje i rezygnacja. – Związek się psuje, jeśli ludzie nie uczą się ze sobą rozmawiać – mówi Ewa Woydyłło. Słowa terapeutki trafiają w samo sedno – bo przecież nawet najbardziej obiecujące relacje nie mają szans, jeśli nie opanujemy sztuki komunikacji.
Ale co to znaczy „rozmawiać”? Przecież mówimy do siebie codziennie – zadajemy pytania, wymieniamy informacje, wspólnie ustalamy grafik odbioru dzieci z przedszkola. Jednak prawdziwa rozmowa to coś więcej niż codzienna logistyka. Jak zauważa gościni podcastu, trzeba umieć przetestować – to znaczy sprawdzić, jak nasze słowa zostają odebrane, czy druga strona naprawdę słyszy, co chcemy powiedzieć. Czy rozumiemy się nawzajem – nie tylko na poziomie słów, ale emocji?
Na czym polega dobra rozmowa?
To pytanie powraca jak echo. Psycholożka przypomina, że dobra rozmowa to nie tylko mówienie, ale przede wszystkim słuchanie. Czasem trzeba wyjść poza utarte schematy, poza własne interpretacje i oczekiwania, i zadać sobie podstawowe pytanie: „Czy ja naprawdę chcę usłyszeć i co druga osoba ma mi do powiedzenia?”.
W tym kontekście psychoterapeutka mówi o czymś, co wielu z nas może zaskoczyć: o korzystaniu z zasobów, jakie daje rzeczywistość cywilizacyjna. Mamy dostęp do wiedzy psychologicznej, książek, terapii, podcastów (takich jak ten!), narzędzi komunikacyjnych i warsztatów. Możemy się nauczyć mówić i słuchać – jeśli tylko naprawdę chcemy.
U Konfucjusza znak kryzysu jest taki sam jak szansy
To jedna z najbardziej znanych metafor, ale Woydyłło nadaje jej nowe znaczenie. Bo choć kryzys w związku boli, to może być też momentem… zatrzymania. – Kryzys można potraktować jako szansę na odpoczynek i refleksję – mówi Ewa Woydyłło. Brzmi paradoksalnie? A jednak to właśnie w chwilach załamania najczęściej pojawia się okazja do zrewidowania własnych przekonań i emocji. Możemy zapytać siebie: „Dlaczego jestem w tym miejscu?”, „Co próbuję osiągnąć?”, „Czy jesteśmy jeszcze razem – czy tylko obok siebie?”To właśnie ten moment, kiedy para staje w punkcie zwrotnym – niekoniecznie tragicznym, ale z pewnością wymagającym odwagi i uczciwości wobec siebie nawzajem.
Zobaczmy, jaki jest bilans
Jak podsumować wspólne życie, kiedy miłość nie smakuje już tak samo? Woydyłło podpowiada, że warto spojrzeć na związek jak na bilans emocjonalny: co zostało wniesione, co zabrane, a co można jeszcze odbudować. – Zobaczmy, jaki jest bilans – czy na kontynuację? – mówi z prostotą, która daje do myślenia.
To nie tyle wezwanie do zakończenia, ile zaproszenie do świadomego wyboru. W świecie, w którym często wszystko „musi działać” bez zarzutu, zatrzymanie się i spojrzenie wstecz może być największym aktem dojrzałości.
Odcinek 10. podcastu „Porozmawiajmy o miłości z Ewą Woydyłło” to coś więcej niż kolejna rozmowa o związkach. To głęboka, mądra i empatyczna podróż przez meandry ludzkiej bliskości. Joanna Olekszyk i jej gościni pokazują, że miłość – choć bywa trudna – nie musi się kończyć, gdy pojawiają się kłopoty. Czasem wystarczy inaczej spojrzeć, uważniej słuchać i pozwolić sobie na… testowanie.
Ten odcinek to obowiązkowa pozycja dla każdego, kto choć raz zadał sobie pytanie: „Czy to się jeszcze da uratować?”
-
„Akceptuję swoje wady, akceptuję to, że mam zaburzenia odżywiania, że mam rozstępy i trochę tłuszczyku tu i tam. Walczę o siebie, chcę być zdrowa". W najnowszym odcinku podcastu „Pomyśl o sobie i działaj!” Monika Sobień-Górska rozmawia z Natalią Szymaniec-Szłamas – twórczynią internetową i aktywistką, która odważnie opowiada o swojej walce z hejtem i presją wyglądu. Czy kobieta musi być idealna, by czuć się wartościowa?
„To mężczyźni najczęściej mi doradzają, że powinnam mniej żreć i iść na siłownię” – mówi Natalia Szymaniec-Szłamas. W jej głosie nie ma złości. Jest świadomość i siła wynikająca z doświadczenia. Przez lata słyszała od lekarzy, że jest „gruba i leniwa”. Była na dietach po 1300 kcal. Walczyła ze sobą, nieustannie oceniając, karcąc i krytykując każdy centymetr własnego ciała.
Dziś mówi głośno: „Akceptuję swoje wady, akceptuję to, że mam zaburzenia odżywiania, że mam rozstępy i trochę tłuszczyku tu i tam. Walczę o siebie, chcę być zdrowa”.
Ciało pod lupą bliskich. I całego świata
Oceniają nas nie tylko media społecznościowe czy przekaz popkulturowy. Często to nasi najbliżsi – partnerzy, rodzice, znajomi – są źródłem najboleśniejszych komentarzy. „Ten kawałek ciasta to nie za dużo dla ciebie?” – pytanie, które pada w pozornie niewinnej atmosferze, potrafi zatruwać codzienność na długo.
Natalia zauważa: „80% hejtu, który dostaję w sieci, pochodzi od mężczyzn”. Ale dodaje też: „Nie poddam się. Widzę, jak bardzo ludzie fiksują się na punkcie wyglądu i jak bardzo trzeba mówić głośno, że można inaczej”.
Wyłączyć się. Wylogować. Odetchnąć
Jak chronić siebie? Jak sięgać po spokój i budować bezpieczną przestrzeń do życia? Dla Natalii kluczowe okazało się otoczenie – przyjaciele, partnerzy, kobiety z podobnym doświadczeniem. „Obracam się w środowisku, w którym czuję się bezpiecznie” – mówi. Ale równie ważne było „wylogowanie się” z treści, które ją niszczyły. Te idealne ciała, nieskazitelne sylwetki i rady, jak zredukować 5 cm w talii w 7 dni.
Natalia demaskuje też kulturowy mit o skromności jako jedynej właściwej postawie kobiety. „Mamy być skromne. Nie wolno nam powiedzieć, że do czegoś doszłyśmy” – zauważa z przekąsem. Tymczasem jej droga – przez cierpienie, zaburzenia, hejt, aż po samoakceptację – jest prawdziwym świadectwem sukcesu. Bo sukcesem jest odwaga bycia sobą, bez filtrów i udawania.
Jak przestać udawać kogoś innego?
W rozmowie z Moniką Sobień-Górską pojawiają się ważne pytania: jak zdjąć z siebie presję bycia idealną? Jak nie pozwolić, by cudze oceny odebrały nam chęć do działania, życia, radości? Jak walczyć o siebie, gdy świat mówi, że jesteśmy nie takie, jak trzeba?Natalia odpowiada bez patosu: „Małymi krokami. Czasem trzeba wrócić do podstaw. Odpocząć. Przestać siebie katować. Poszukać pomocy. I być dla siebie jak dla najlepszej przyjaciółki”.
To nie jest historia o cudownym uleczeniu ani spektakularnej metamorfozie. To historia o odwadze, która zaczyna się wtedy, gdy najtrudniej jest patrzeć na siebie w lustrze. O budowaniu siebie kawałek po kawałku. I o tym, że szczęśliwa kobieta to nie ta, która spełnia cudze oczekiwania – ale ta, która siebie rozumie i nie musi się już nikomu tłumaczyć.
O gościni
Natalia Szymaniec-Szłamas – aktywistka, edukatorka, twórczyni internetowa. Z wykształcenia filolożka, z pasji – kobieta, która nie boi się mówić o trudnych tematach: hejcie, zaburzeniach odżywiania, presji wyglądu. Jej profile społecznościowe śledzą tysiące osób szukających inspiracji do samoakceptacji i życia w zgodzie ze sobą.
Sponsorem podcastu jest Bielenda Group.
-
„Akceptuję swoje wady, akceptuję to, że mam zaburzenia odżywiania, że mam rozstępy i trochę tłuszczyku tu i tam. Walczę o siebie, chcę być zdrowa". W najnowszym odcinku podcastu „Pomyśl o sobie i działaj!” Monika Sobień-Górska rozmawia z Natalią Szymaniec-Szłamas – twórczynią internetową i aktywistką, która odważnie opowiada o swojej walce z hejtem i presją wyglądu. Czy kobieta musi być idealna, by czuć się wartościowa?
„To mężczyźni najczęściej mi doradzają, że powinnam mniej żreć i iść na siłownię” – mówi Natalia Szymaniec-Szłamas. W jej głosie nie ma złości. Jest świadomość i siła wynikająca z doświadczenia. Przez lata słyszała od lekarzy, że jest „gruba i leniwa”. Była na dietach po 1300 kcal. Walczyła ze sobą, nieustannie oceniając, karcąc i krytykując każdy centymetr własnego ciała.
Dziś mówi głośno: „Akceptuję swoje wady, akceptuję to, że mam zaburzenia odżywiania, że mam rozstępy i trochę tłuszczyku tu i tam. Walczę o siebie, chcę być zdrowa”.
Ciało pod lupą bliskich. I całego świata
Oceniają nas nie tylko media społecznościowe czy przekaz popkulturowy. Często to nasi najbliżsi – partnerzy, rodzice, znajomi – są źródłem najboleśniejszych komentarzy. „Ten kawałek ciasta to nie za dużo dla ciebie?” – pytanie, które pada w pozornie niewinnej atmosferze, potrafi zatruwać codzienność na długo.
Natalia zauważa: „80% hejtu, który dostaję w sieci, pochodzi od mężczyzn”. Ale dodaje też: „Nie poddam się. Widzę, jak bardzo ludzie fiksują się na punkcie wyglądu i jak bardzo trzeba mówić głośno, że można inaczej”.
Wyłączyć się. Wylogować. Odetchnąć
Jak chronić siebie? Jak sięgać po spokój i budować bezpieczną przestrzeń do życia? Dla Natalii kluczowe okazało się otoczenie – przyjaciele, partnerzy, kobiety z podobnym doświadczeniem. „Obracam się w środowisku, w którym czuję się bezpiecznie” – mówi. Ale równie ważne było „wylogowanie się” z treści, które ją niszczyły. Te idealne ciała, nieskazitelne sylwetki i rady, jak zredukować 5 cm w talii w 7 dni.
Natalia demaskuje też kulturowy mit o skromności jako jedynej właściwej postawie kobiety. „Mamy być skromne. Nie wolno nam powiedzieć, że do czegoś doszłyśmy” – zauważa z przekąsem. Tymczasem jej droga – przez cierpienie, zaburzenia, hejt, aż po samoakceptację – jest prawdziwym świadectwem sukcesu. Bo sukcesem jest odwaga bycia sobą, bez filtrów i udawania.
Jak przestać udawać kogoś innego?
W rozmowie z Moniką Sobień-Górską pojawiają się ważne pytania: jak zdjąć z siebie presję bycia idealną? Jak nie pozwolić, by cudze oceny odebrały nam chęć do działania, życia, radości? Jak walczyć o siebie, gdy świat mówi, że jesteśmy nie takie, jak trzeba?
Natalia odpowiada bez patosu: „Małymi krokami. Czasem trzeba wrócić do podstaw. Odpocząć. Przestać siebie katować. Poszukać pomocy. I być dla siebie jak dla najlepszej przyjaciółki”.
To nie jest historia o cudownym uleczeniu ani spektakularnej metamorfozie. To historia o odwadze, która zaczyna się wtedy, gdy najtrudniej jest patrzeć na siebie w lustrze. O budowaniu siebie kawałek po kawałku. I o tym, że szczęśliwa kobieta to nie ta, która spełnia cudze oczekiwania – ale ta, która siebie rozumie i nie musi się już nikomu tłumaczyć.
O gościni
Natalia Szymaniec-Szłamas – aktywistka, edukatorka, twórczyni internetowa. Z wykształcenia filolożka, z pasji – kobieta, która nie boi się mówić o trudnych tematach: hejcie, zaburzeniach odżywiania, presji wyglądu. Jej profile społecznościowe śledzą tysiące osób szukających inspiracji do samoakceptacji i życia w zgodzie ze sobą.Sponsorem podcastu jest Bielenda Group – marka wspierająca kobiety w budowaniu zdrowego, autentycznego podejścia do piękna.
-
Czy szczęście można wytrenować jak mięsień? A może to stan ducha, który zależy od naszej decyzji? W podcaście „Bliski kadr” Magdalena Kuszewska rozmawia z Ewą Woydyłło, autorką książki „Szczęścia można się nauczyć” (Wydawnictwo Zwierciadło). Ich spotkanie to nie tylko rozmowa o radości i sensie życia, ale przede wszystkim opowieść o dojrzewaniu do szczęścia – mimo przeciwności, doświadczeń i błędnych przekonań, które nosimy latami.
Czy szczęście można wytrenować jak mięsień? A może to stan ducha, który zależy od naszej decyzji? W podcaście „Bliski kadr” Magdalena Kuszewska rozmawia z Ewą Woydyłło, autorką książki „Szczęścia można się nauczyć” (Wydawnictwo Zwierciadło). Ich spotkanie to nie tylko rozmowa o radości i sensie życia, ale przede wszystkim opowieść o dojrzewaniu do szczęścia – mimo przeciwności, doświadczeń i błędnych przekonań, które nosimy latami.
Czy jak w nowej książce słynnej psycholożki „Szczęścia można się nauczyć” i od czego zależy powodzenie tych „lekcji”? Psycholożka już jako dziecko słyszała, że warto dostrzegać jasną stronę życia. Ale to podejście nie było to w żadnym razie naiwne, tylko stanowiło fundament głębszego spojrzenia na siebie i świat. – Dorastałam w przekonaniu, że jak będziesz interesującą osobą, to się w życiu nie znudzisz sama sobą – dodaje terapeutka.
Magdalena Kuszewska pyta o konkretne mechanizmy psychiczne i społeczne, które determinują nasze podejście do szczęścia. Ewa Woydyłło dzieli się nie tylko osobistymi obserwacjami, ale też mądrością płynącą z pracy z ludźmi – z ich lękami, oczekiwaniami, marzeniami i porażkami.
Dlaczego ogłuchliśmy na szczęście?
Woydyłło zauważa, że współczesny świat odciąga nas od przeżywania prostych radości. – W życiu dana jest niekończący strumień nieszczęść. Ale równie obecny jest strumień dobra – tylko możemy ogłuchnąć na szczęście – mówi ekspertka. Gdy gonimy za kolejnym celem, zapominamy o tym, co już mamy. A przecież szczęście bywa ciche. Skromne. Wymaga zatrzymania.
- Czemu ciągle warunkujemy szczęście i mówimy sobie: będę szczęśliwa, jak schudnę, zmienię pracę, znajdę partnera, zarobię więcej. Tymczasem ten warunek może się nie zrealizować nigdy. I co wtedy? - pyta prowadząca.
Tymczasem drogę do dobrostanu Woydyłło widzi w powrocie do podstaw: prostych czynności, uważności, kontaktu ze sobą. – Czasem pomaga zwrócenie się do rzeczy elementarnych: kubek herbaty, rozmowa, zapach lasu, cisza – mówi. Te małe momenty tworzą mapę wewnętrznego spokoju.
Autorka książki przekonuje, że można nauczyć się rozpoznawania tych chwil i budowania na ich fundamencie życia bardziej osadzonego, spokojniejszego i prawdziwego.
Czy szczęśliwa miłość istnieje? I czy może być stabilnym źródłem radości? – „Szczęśliwa miłość to taka, w której możemy być razem i osobno. Blisko, ale bez presji. Wspólnie, ale bez uzależniania się od siebie” – tłumaczy Woydyłło. Jej podejście łączy psychologiczną świadomość z dużą życiową mądrością. Podkreśla, że żadna relacja nie zapewni szczęścia, jeśli nie zaczniemy od siebie.
Szczęście to nie sukces
Szczęście to nie sukcesKulminacją rozmowy jest refleksja nad samą definicją szczęścia. – Szczęście to jest dobro – mówi Ewa Woydyłło. Dobro w relacjach, w myśleniu, w traktowaniu siebie i innych. Dobro, które jest dostępne tu i teraz, bez konieczności osiągania kolejnych szczebli.
Podcast „Bliski kadr” z Ewą Woydyłło to spotkanie, które nie obiecuje łatwych rozwiązań, ale oferuje coś cenniejszego – przestrzeń do tego, by spojrzeć na własne życie inaczej. Mądrzej. Cieplej. Bez presji. Ale z odwagą.
Ewę Woydyłło będzie można ją spotkać na III edycji konferencji „Wolni od stresu”, które odbędzie się 31 maja w Warszawie. To inspirujące spotkanie skupi się na metodach radzenia sobie ze współczesnym stresem, a słynna psycholożka podzieli się swoimi unikalnymi strategiami budowania spokoju wewnętrznego.
-
Czy można na nowo odnaleźć czułość w relacji z rodzicem, kiedy sami jesteśmy już dorosłymi ludźmi? A może to właśnie wtedy otwiera się przed nami szansa na kontakt głębszy, prawdziwszy – taki, którego wcześniej zabrakło? W najnowszym odcinku podcastu „W kontakcie" Edyta Żmuda rozmawia z Jagodą Latkowską, psychoterapeutką, o tym, jak dbać o relację z rodzicami na późnym etapie życia. To rozmowa o tęsknocie, lęku, przebaczeniu i nadziei. Inspiracją do tego spotkania stał się poruszający film „Ostatnia podróż".
– To wielkie szczęście, kiedy masz rodzica w wieku, w którym sama jesteś już rodzicem dorosłych dzieci – mówi Edyta Żmuda, prowadząca podcast. – Szczęście polega na tym, że Ty sama lub sam wciąż jesteś dzieckiem, o które ktoś się troszczy, które wciąż może przytulić się do mamy i taty, tak jak dziecko. Cena tego szczęścia rośnie jednak wraz z upływem czasu.
Te słowa stają się punktem wyjścia do rozmowy o emocjonalnej dynamice więzi między rodzicami a ich dorosłymi dziećmi. Jak zmienia się ta relacja, kiedy starzeje się nie tylko nasz rodzic, ale także my sami dojrzewamy do ról, które niegdyś należały wyłącznie do nich?
Dlaczego dorosłe dzieci oddalają się od rodziców?
Psychoterapeutka Jagoda Latkowska zauważa, że z biegiem lat wiele dorosłych dzieci zaczyna dystansować się od swoich rodziców. Powodów jest wiele: napięcia, zmęczenie, niezrealizowane oczekiwania czy nieprzepracowane żale. Czasem odległość fizyczna bywa łatwiejsza niż konfrontacja z tym, co emocjonalnie trudne.Jednak oddalenie to nie tylko reakcja obronna – bywa też skutkiem lęku. – Lęku, że może być już za późno, że z czymś nie zdążymy – mówi Latkowska. – Że nie zdążymy się pogodzić, nie wypowiemy ważnych słów, nie zapytamy o coś, co od lat w nas dojrzewało.
Co rodzic powinien usłyszeć od dziecka, a dziecko od rodzica?
– Bywa, że starzejący się rodzic bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje usłyszeć od swojego dziecka: widzę Cię, jesteś dla mnie ważny, jestem przy Tobie – mówi ekspertka. – A dorosłe dzieci? One też wciąż potrzebują akceptacji. Nawet jeśli trudno im się do tego przyznać.
W rozmowie pojawia się pytanie o możliwość uzdrowienia tej relacji. Czy da się odnaleźć wspólny język? Latkowska podkreśla, że tak – ale wymaga to decyzji, uważności i odwagi. Nie zawsze wszystko uda się naprawić. Czasem wystarczy symboliczny gest, rozmowa, obecność – by zakończyć etap napięcia i wejść w nową fazę relacji.
Czego możemy się nauczyć od starzejących się rodziców?
Dojrzali rodzice mogą być źródłem wielu lekcji. Latkowska wymienia: stoicyzm, odpuszczanie, ugruntowanie w codzienności. – Oni nie tylko „odchodzą” – mówi – oni też zostawiają nam coś cennego. Kontakt z rytuałami, z przyrodą, z domem, który nagle nabiera symbolicznego znaczenia.
Relacja z rodzicem u schyłku jego życia to także forma przygotowania się do naszej własnej przemiany. Możemy obserwować ich, słuchać, towarzyszyć – i jednocześnie czerpać siłę, którą trudno zdobyć gdziekolwiek indziej.
Film „Ostatnia podróż” – inspiracja do rozmowy
Rozmowa Edyty Żmudy z Jagodą Latkowską inspirowana jest poruszającym szwedzkim dokumentem „Ostatnia podróż” (reż. Filip Hammar i Fredrik Wikingsson), który opowiada o niezwykłej więzi pomiędzy filmowcem a jego schorowanym, 80-letnim ojcem. Wzruszający, pełen humoru i życzliwości film pokazuje, jak wiele może znaczyć obecność dorosłego dziecka w życiu starzejącego się rodzica – nawet jeśli nie wszystko da się już naprawić.
To historia o miłości, która nie potrzebuje słów, o pamięci, która zachowuje więcej niż sądzimy, o prostym geście: spakowaniu ojca do starego rodzinnego samochodu i ruszeniu z nim w podróż, która być może nie odmieni jego losu – ale pozwoli mu odzyskać godność, sens i iskrę życia.
-
Trądzik kojarzy się z okresem dojrzewania – przelotnym etapem, po którym skóra wraca do równowagi. Tymczasem blisko połowa dorosłych kobiet zmaga się z jego objawami także po trzydziestce, czterdziestce, a nawet później. Co więcej – trądzik dorosłych to nie tylko problem dermatologiczny. To również źródło stresu oraz niskiej samooceny. W najnowszym odcinku podcastu „Ukryte piękno”, Magdalena Kuszewska rozmawia z ekspertką w dziedzinie dermatologii, dr n. med. Martą Hasse-Cieślińską, o zjawisku, które dotyka ciała i psychiki – czyli o trądziku dorosłych kobiet.
Co ciekawe, wiele kobiet z trądzikiem dorosłych sięga po kosmetyki… dla nastolatków – często zbyt agresywne, wysuszające i nieadekwatne do potrzeb ich skóry.
Kortyzol winny, ale nie jedyny. Emocje pod skórą
„Kortyzol jest winny” – powtarzamy, gdy zauważamy pogorszenie stanu cery po okresie stresu. Ale – jak zaznacza gościni – to tylko jeden z czynników. Styl życia, nieprzespane noce, źle dobrana dieta, palenie papierosów czy brak aktywności fizycznej tworzą środowisko, w którym stan zapalny rozwija się błyskawicznie.Dr Hasse-Cieślińska przypomina też, że tylko 20% pacjentów z trądzikiem trafia do dermatologa. Reszta próbuje leczyć się „na własną rękę” – często za pomocą diety eliminacyjnej, suplementów, czy niesprawdzonych „domowych metod”. Problem? To podejście może tylko opóźnić skuteczną terapię.
Trądzik i psychika. Blizny, które zostają na długo
„Mimo wyleczenia trądziku, część stanów emocjonalnych – jak lęki społeczne czy neurotyczny stosunek do świata – pozostaje” – podkreśla dermatolożka. Zaburzenia emocjonalne bywają trwałym powikłaniem trądziku, na równi z bliznami potrądzikowymi. Co więcej, wiele kobiet żyje w przekonaniu, że ich problem jest „nienormalny”. Wstydzą się mówić o nim lekarzowi, ukrywają się pod makijażem, a każde spojrzenie w lustro staje się aktem samooceny.W rozmowie pojawiają się także wątki społecznego odbioru cery trądzikowej – zwłaszcza u kobiet dorosłych. Pytania w stylu: „Masz 35 lat, to przecież nie może być trądzik!” – tylko pogłębiają poczucie wyobcowania i zawstydzenia. Tymczasem trądzik dorosłych to realna, diagnozowalna i coraz częstsza przypadłość, która wymaga nie tylko leczenia, ale i zrozumienia.
Jakie błędy popełniamy w pielęgnacji skóry trądzikowej?
Gościni szczegółowo opowiada, jakie błędy są najczęstsze: zbyt częste mycie twarzy silnymi żelami, nadużywanie peelingów, brak fotoprotekcji, „wysuszanie” zmian zamiast ich leczenia, stosowanie wielu produktów naraz, czy używanie produktów, które nie są apteczne i przebadane. A także – rezygnowanie z pomocy specjalisty i podążanie za poradami z fałszywych autorytetów, które w najlepszym razie nic nie zmienią, a w najgorszym – pogorszą sytuację.W rozmowie usłyszymy też o stylu życia, który szkodzi skórze. Bo w przypadku trądziku – szczególnie u osób dorosłych – dermatologia nie kończy się na receptach. To podejście holistyczne, które uwzględnia stres, sen, sposób odżywiania, równowagę hormonalną, mikrobiom jelitowy, a nawet to, jak często zmieniamy poszewki na poduszkach.
Ekspertka od skóry
Dr n. med. Marta Hasse-Cieślińska to dermatolożka z wieloletnim doświadczeniem klinicznym i badawczym, specjalizująca się m.in. w trądziku dorosłych i problemach skórnych kobiet. Jest cenioną wykładowczynią, autorką publikacji naukowych i eksperckich materiałów dla mediów. W swojej praktyce łączy wiedzę medyczną z uważnością na emocjonalny wymiar dolegliwości skórnych – bo, jak często podkreśla: „skóra jest mapą tego, co przeżywamy w środku”.
O prowadzącej
Magdalena Kuszewska – dziennikarka i redaktorka, która od lat pisze o psychologii, zdrowiu i rozwoju osobistym. W podcaście „Ukryte piękno” rozmawia z ekspertkami, które pomagają odzyskać kontakt ze swoim ciałem i skórą – bez presji perfekcji, za to z uważnością i empatią.
Sponsorem podcastu jest marka Eau Thermale Avene.
-
W erze streamingów i kultury on-demand, kino jako fizyczna przestrzeń może wydawać się anachronizmem. Ale tylko pozornie. Zwłaszcza gdy mówimy o KINOMUZEUM – nowym kinie otwartym w ramach Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. To właśnie ono i jego rola w miejskim, społecznym i artystycznym krajobrazie stały się punktem wyjścia do rozmowy w premierowym odcinku podcastu Zwierciadło – „Rzecz gustu", który przygląda się kulturze od kulis, z uwagą na jakość, proces i sens.
Gościniami pierwszego odcinka są Joanna Kępczyńska, członkini zarządu E.ON Polska S.A. ds. finansowych, oraz Marta Bartkowska, zastępczyni dyrektorki ds. komunikacji MSN. Ich rozmowa to opowieść o kinie jako miejscu spotkań i doświadczeń, o społecznej odpowiedzialności marek oraz o tym, że ambitna sztuka ma dziś szansę na drugie życie – nawet (a może zwłaszcza) poza algorytmem. Kultura w ruchu. Kino jako przestrzeń wspólna KINOMUZEUM, nowa przestrzeń filmowa przy warszawskim MSN, to odpowiedź na potrzebę alternatywy wobec standardowego repertuaru multipleksów. Widzowie znajdą tu kino artystyczne, krótkometrażowe, nieoczywiste premiery, ale także nagradzane tytuły z największych festiwali. Jak mówi Marta Bartkowska, kuratorka programu: „To kino, które wymaga i daje – czas, uwagę, skupienie. Jest też przestrzenią dialogu.”
Kultura w ruchu. Kino jako przestrzeń wspólna
KINOMUZEUM, nowa przestrzeń filmowa przy warszawskim MSN, to odpowiedź na potrzebę alternatywy wobec standardowego repertuaru multipleksów. Widzowie znajdą tu kino artystyczne, krótkometrażowe, nieoczywiste premiery, ale także nagradzane tytuły z największych festiwali. Jak mówi Marta Bartkowska, kuratorka programu: „To kino, które wymaga i daje – czas, uwagę, skupienie. Jest też przestrzenią dialogu.”
Repertuar jest odważny, często z pogranicza sztuki i filmu, prowadzony przemyślaną linią programową. To miejsce, które nie tyle próbuje podążać za gustami publiczności, co kształtuje wrażliwość i zachęca do intelektualnej aktywności.
Dlaczego E.ON wspiera sztukę?
Joanna Kępczyńska z E.ON Polska tłumaczy, dlaczego marka energetyczna angażuje się w projekty kulturalne: „Wierzymy, że rozwój społeczny nie może odbywać się bez kultury. Nasze wsparcie dla MSN to coś więcej niż partnerstwo – to współodpowiedzialność za to, jakie wartości będą budować miejską tożsamość.”
E.ON nie tylko wspiera działalność kina, ale współtworzy jego strategię jako miejsca otwartego, inkluzywnego i zrównoważonego. Nowa siedziba MSN i kino w jej ramach to przykład, jak infrastruktura kultury może być integralną częścią nowoczesnego miasta.
Kino w przyszłości. Po pandemii i przed rewolucją
Pandemia nauczyła branżę filmową elastyczności. KINOMUZEUM wychodzi naprzeciw tym zmianom, projektując nowe doświadczenia wokół kina: immersyjne projekcje, współprace z festiwalami, wydarzenia na pograniczu filmu, sztuki współczesnej i debaty społecznej.Marta Bartkowska zauważa: „Kino nie może być dziś tylko salą projekcyjną. To przestrzeń doświadczania i rozmowy, ale też eksperymentowania z formą. Zastanawiamy się nad rozszerzoną rzeczywistością, nad formatami, które dopiero się rodzą.”
Sukces liczony jakością, nie tylko frekwencją
KINOMUZEUM w dniu otwarcia odwiedziło 50 tysięcy osób – liczba imponująca nawet dla największych premier. Ale sukces tego miejsca nie liczy się tylko w zasięgach. Jak podkreślają obie rozmówczynie, chodzi o jakość doświadczenia, o możliwość realnego zaangażowania publiczności w kulturę wysoką – bez elitaryzmu, z uwzględnieniem potrzeb miejskich społeczności.Rzecz gustu – nowy cykl o kulturze w formie i treści„Rzecz gustu” to nowy cykl Zwierciadła, który oddaje głos twórcom, mecenasom i wszystkim tym, którzy nie tylko konsumują kulturę, ale też ją współtworzą. Nie chodzi tu o gust jako coś indywidualnego – ale o wspólnotę wartości i wrażliwości.
Sponsorem premierowego odcinka podcastu „Rzecz gustu” jest E.ON Polska wyłączny Partner KINOMUZEUM w Muzeum Sztuki Nowoczesnej.
-
W 9. odcinku podcastu pojawia się pytanie fundamentalne: czy miłość może krzywdzić? Bo choć miłość powinna być wzajemna, wspierająca i niosąca ukojenie, to wiele osób tkwi w związkach, które – choć niekoniecznie toksyczne – są pozbawione emocjonalnej wymiany, intymności i zaangażowania. Wiele kobiet próbuje kochać za dwoje, licząc, że ich oddanie „otworzy” emocjonalnie niedostępnego partnera. Czy to ma szansę się udać? Zapraszamy na 9. odcinek podcastu „Porozmawiajmy o miłości z Ewą Woydyłło”
Tym razem psycholożka i terapeutka uzależnień Ewa Woydyłło podejmuje temat szczególnie delikatny i często przemilczany – relację z mężczyzną emocjonalnie niedostępnym. To rozmowa dla wszystkich, którzy kiedykolwiek kochali „na przekór”, tęsknili w związku, czuli się niewidzialni, choć – teoretycznie – byli razem.
Mit pana Darcy’ego - dlaczego wciąż działa?
Inspiracją do tej rozmowy jest mit kulturowy pana Darcy’ego – cichego, zdystansowanego bohatera romantycznego, który „po prostu tak ma” i którego zadaniem partnerki staje się: odczytać, przełamać, wydobyć z zamknięcia. Ten archetyp działa silnie również we współczesnych relacjach. Wiele kobiet próbuje kochać za dwoje, licząc, że ich oddanie „otworzy” emocjonalnie niedostępnego partnera. Czy to ma szansę się udać?
- Są dwa rodzaje miłości – mówi Ewa Woydyłło. – Dojrzała i niedojrzała. Taka, która leczy, rozwija, daje sens oraz ta, która boli, odbiera spokój i prowadzi donikąd. Dlaczego czasem wybieramy właśnie tę drugą?
Emocjonalna pustka. Czy miłość ma nas wypełniać?
Ewa Woydyłło mówi wprost: „Zapomnieć uczucie egzystencjalnej pustki – po to jest miłość”. Ale co, jeśli nasza relacja – zamiast zapełniać tę przestrzeń – pogłębia ją? Co, jeśli obecność drugiego człowieka nie daje poczucia bliskości, tylko jeszcze mocniej uwydatnia samotność?
W tym odcinku pojawia się pytanie fundamentalne: czy miłość może krzywdzić? Bo choć miłość powinna być wzajemna, wspierająca i niosąca ukojenie, to wiele osób tkwi w związkach, które – choć niekoniecznie toksyczne – są pozbawione emocjonalnej wymiany, intymności i zaangażowania.
Czy jestem w dobrym związku? O iluzjach i cichych rozczarowaniach
Zadajemy sobie często pytanie, czy jestem w dobrym związku? - Ale nie zawsze znamy odpowiedź. Związek może być miły, niekrzywdzący, a jednak… niedobry. Bo na przykład jest strasznie monotonny. Spędziliśmy 11 lat małżeństwa przy serialu, bez jednego prawdziwego dialogu - odpowiada Ewa Woydyłło.
Podcast zachęca do refleksji nad tym, czym dla nas jest bliskość i jakość relacji. Czy związek, który trwa – ale nie żyje – to jeszcze związek, czy już emocjonalna samotność we dwoje?
Związek jako wehikuł. W jaką stronę zmierza Twoja relacja?
Ewa Woydyłło przypomina, że każda relacja ma swój kierunek – jest czymś w rodzaju wehikułu, który powinien nas prowadzić do miejsc pełniejszych, bogatszych, bardziej świadomych. Ale czasem okazuje się, że ten pojazd stoi w miejscu albo wręcz cofa. Wtedy warto zadać sobie kilka ważnych pytań – o siebie, o swoje potrzeby, o wzajemność i o to, co nas tak naprawdę łączy.
Red flagi, których nie warto ignorować
W odcinku padają także konkretne przykłady tzw. red flagów w relacjach z emocjonalnie niedostępnym partnerem. To sygnały, które często bagatelizujemy, tłumaczymy, racjonalizujemy – „on po prostu taki jest”, „nie umie mówić o emocjach”, „potrzebuje czasu”. Ale jak długo można czekać?
Woydyłło tłumaczy, że emocjonalna niedostępność to nie brak romantyzmu czy introwertyzm – to fundamentalny brak zdolności do bycia w prawdziwej bliskości. I że czasem jedyną drogą do ocalenia siebie jest zaakceptowanie tego faktu – zamiast życia w ciągłym niedosycie.
Ewa Woydyłło już wkrótce będzie można spotkać na III edycji konferencji „Wolni od stresu", które odbędzie się 31 maja w Warszawie. To inspirujące spotkanie skupi się na metodach radzenia sobie ze współczesnym stresem, a Ewa Woydyłło podzieli się swoimi unikalnymi strategiami budowania wewnętrznego spokoju.
-
„2/3 kobiet chorujących na Alzheimera to kobiety. I na to ma wpływ menopauza” – mówi Anna Kopańczyk – dietetyczka i autorką książki „Menopauza. Instrukcja obsługi” w podcaście „Ukryte piękno” z Magdaleną Kuszewską. Czego potrzebujemy w tym okresie, żeby zmniejszyć skutki spadku estrogenów i na czym polega tzw. dieta MIND?
W kolejnym odcinku podcastu „Ukryte piękno” Magdalena Kuszewska rozmawia z Anną Kopańczyk – edukatorką, popularyzatorką wiedzy o menopauzie i autorką książki „Menopauza. Instrukcja obsługi” wydanej przez Wydawnictwo Zwierciadło. To ważna i potrzebna rozmowa, która pokazuje, jak bardzo kobiety w Polsce potrzebują merytorycznej, empatycznej i pozbawionej mitów wiedzy o przemianach, jakie zachodzą w ich ciele i psychice na różnych etapach życia.
„1/3 z nas będzie miała osteoporozę”
Jak podkreśla Anna Kopańczyk, menopauza to nie tylko koniec miesiączkowania. To długi proces, który obejmuje kilka lat, a objawy mogą być wielopłaszczyznowe – od fizycznych po emocjonalne. W Polsce hormonalną terapię okołomenopauzalną stosuje zaledwie 4% kobiet, co w zestawieniu z danymi dotyczącymi zdrowia kobiet rodzi poważne pytania.
– 2/3 kobiet chorujących na Alzheimera to kobiety. I na to ma wpływ menopauza – mówi ekspertka. – 1/3 z nas będzie miała osteoporozę. A mimo to lekarz, do którego kobieta zgłasza się z objawami, pyta tylko, czy jeszcze ma miesiączkę.
Co się ze mną dzieje?
- Rozpłakałam się, bo nie było ulubionego jogurtu. Zapomniałam, jak ma na imię mój pies. Lekarz nie wiedział, co mi jest. Mam miesiączkę, ale czuję się fatalnie. Czy to menopauza?” – to jeden z wielu listów, jakie Anna Kopańczyk otrzymuje od czytelniczek. Historie kobiet pokazują, że wiedza o menopauzie wciąż jest szczątkowa, a temat obarczony jest społecznym tabu.Anna Kopańczyk odczarowuje narrację, zgodnie z którą menopauza to wstydliwy kres kobiecości albo przeciwnie – spektakularna transformacja w „boginię mocy”. To po prostu naturalny etap życia, który wymaga zrozumienia, troski i nowych strategii dbania o siebie. – „To jest druga połowa życia. Pauza jest potrzebna. To czas na przeformatowanie sił” – mówi gościni podcastu.
Neuroprotekcja, dieta i mózg kobiety w zmianie
Szczególnie interesujący jest wątek dotyczący wpływu menopauzy na kondycję mózgu. Anna Kopańczyk podkreśla znaczenie odpowiedniego stylu życia, suplementacji i diety, które mogą mieć realny wpływ na jakość życia i profilaktykę chorób neurodegeneracyjnych.
Wskazuje na produkty neuroprotekcyjne, takich jak orzechy, jagody, ryby, i przypomina o „diecie MIND” – odmianie śródziemnomorskiej, wspierającej pracę mózgu. – To jest suma drobnych rzeczy – mówi. – Nie chodzi o rewolucję, ale o zmianę nawyków, które z czasem przynoszą dużą różnicę.
Kolejne statystyki, które powinny niepokoić: 4% kobiet po menopauzie w Polsce umiera na raka piersi, z kolei na choroby serca - aż 53%. Tymczasem uderzenia gorąca, często bagatelizowane, są obciążeniem dla naczyń krwionośnych porównywalnym z nadciśnieniem. Ekspertka zaznacza, że spadek estrogenów to utrata ochrony, jaką kobiece ciało miało przez lata – i warto wiedzieć, jak sobie z tym radzić.
Kim jest Anna Kopańczyk?
Anna Kopańczyk – edukatorka, ekspertka ds. menopauzy, autorka książki „Menopauza. Instrukcja obsługi” (Wydawnictwo Zwierciadło). W swojej pracy koncentruje się na wspieraniu kobiet w dojrzałym wieku poprzez edukację, rozmowy i realną zmianę społecznych przekonań dotyczących kobiecości, zdrowia i starzenia się. Prowadzi konto edukacyjne „Po prostu menopauza”, gdzie w przystępny sposób dzieli się wiedzą medyczną i doświadczeniem kobiet.
- Mostra di più