Folgen
-
Na pierwszy rzut oka, Bogdańskim powodziło się. Małżeństwo zajmowało się handlem i najprawdopodobniej nie mogli narzekać na brak pieniędzy. Co zatem się stało, że w pewnym momencie oni i ich dzieci dosłownie wyparowali? W tle pojawia się wątek domniemanych długów, a nawet list gończy wydany przez śledczych.
-
Madzia miała zaledwie sześć miesięcy, kiedy została zamordowana. Okrutny cios przyszedł z najmniej spodziewanej strony. Życia pozbawiła ją jej własna matka. Potem kobieta postanowiła zatuszować śmierć dziecka. Przez wiele tygodni zwodziła śledczych, udając ofiarę. Do głośnej sprawy matki Madzi z Sosnowca wracamy w 6. odcinku „Rubryki Kryminalnej”, podcastu „Faktu”.
-
Fehlende Folgen?
-
Pan Mieczysław z Łodzi bardzo chciałby, aby to, co spotkało go pamiętnej nocy w 2002 roku, było jedynie złym snem. W okrutnej zbrodni stracił swojego jedynego syna. Od sprawy minęły już 22 lata, ale dla mężczyzny czas wcale nie uleczył ran. W najnowszym odcinku podcastu "Faktu" nie ukrywa, że pamięć tego, co wydarzyło się w jego domu, jest wciąż żywa.
Do brutalnego mordu, którym żyła cała Łódź doszło w styczniu 2002 r. w domu na obrzeżach miasta. Pan Mieczysław i jego żona Ewa mieszkali w nim z synem Radosławem. Chłopak ukończył studium hotelarskie, myślał nad otwarciem hotelu lub restauracji, był zakochany...
Wszystkie plany zniweczyła feralna noc. Do domu państwa Kacprzaków weszli bandyci. Włamali się tylko po to, by okraść majętną rodzinę. Pani Ewa spała tej nocy na kanapie w salonie. Czuwała przy chorym psie. Złoczyńcy skatowali kobietę metalową rurą i ruszyli na górę do sypialni.
-
Magdalena Żuk (†27 l.) zmarła 30 kwietnia 2017 r. Do tragedii doszło w Egipcie, gdzie Polka spędzała wakacje. W hotelu miała dziwnie się zachowywać, przeżyła załamanie nerwowe, a potem wyskoczyła z okna w szpitalu. Tak przynajmniej twierdzą egipscy śledczy. Rodzina nie wierzy, że śmierć Magdy była wypadkiem ani tym bardziej samobójstwem.
W najnowszym odcinku "Rubryki Kryminalnej" — podcastu "Faktu" — wracamy do tej tajemniczej śmierci. Pełnomocnik rodziny, mec. Andrzej Ceglarski, mówi naszym dziennikarzom o nowych dowodach, które mogą przybliżyć wyjaśnienie sprawy. – Zgłosiły się do nas osoby, które twierdzą, że posiadają wiedzę na ten temat – podkreśla.
-
Jak to możliwe, że po człowieku nagle urywa się ślad, że może on zniknąć, jakby nigdy nie istniał? Tak można powiedzieć o pani Kazimierze Zarembie z Bełchatowa. Kobieta w 2012 roku pojechała na pielgrzymkę. I nie wróciła.
Pani Kazimiera w wieku 79 lat wybrała się na pierwszą w życiu zagraniczną pielgrzymkę. Postanowiła pojechać do Wilna, do kaplicy Matki Boskiej Ostrobramskiej. Do pokonania było ponad 600 km. Autokarem. — Ostra Brama była mamy marzeniem. Najpierw nie byłam przekonana. Tłumaczyłam, że to kawał drogi, tyle czasu trzeba w autobusie siedzieć. Ale wpłaciła pieniądze, była zdecydowana. Tym bardziej że jechał jej ulubiony ksiądz Piotr, z którym się przyjaźniła — mówi "Faktowi" córka pani Kazimiery. Relacja seniorki i wikarego była bardzo bliska. Nazywała go Piotrusiem swoim "synkiem". Czuła się bezpiecznie. Była już wiele razy na krajowych wyjazdach w jego towarzystwie.
Więcej w kolejnym odcinku podcastu "Rubryka Kryminalna".
-
Iwona miała przed sobą całe życie. Była młoda i pełna planów na przyszłość. Niedawno zdała maturę i chciała iść na wymarzone studia. Wszystko przekreśliło jedno wyjście na miasto.
Co się stało feralnej nocy? Iwona przepadła i mimo olbrzymiego nagłośnienia sprawy przez media w całej Polsce - nie odnalazła się do dziś.
-
Ta zbrodnia zszokowała Łódź. Małżeństwo dokonywało okrutnych mordów na własnych dzieciach. Ciała trzymali… we własnym mieszkaniu. Para nie poprzestała na jednym zabójstwie. Zbrodni było więcej i przez lata uchodziły im na sucho. Do czasu......